Start Elbląg zaliczył nieprawdopodobny powrót. Kluczowa była jedna rzecz

EKS Start Elbląg dość mizernie spisywał się w pierwszej połowie sobotniego starcia z MKS PR URBIS Gniezno. Zespół Romana Monta przegrywał do przerwy 11:19. Co pozwoliło Startowi na spektakularny powrót i zwycięstwo?

Mateusz Domański
Mateusz Domański
Roman Mont (EKS Start Elbląg) z drużyną Materiały prasowe / EKS Start Elbląg / Marcin Gadomski / Na zdjęciu: Roman Mont (EKS Start Elbląg) z drużyną
Wręcz niesamowity powrót zaliczył w Gnieźnie EKS Start Elbląg. Przeciwnik MKS PR URBIS nie załamał się ośmiobramkową stratą w pierwszej połowie. Po przerwie wrzucił wyższy bieg i wygrał 33:31. Co było kluczem?

- Determinacja, szybka rozmowa w szatni. Trener bardzo zmotywował i dogoniłyśmy. Udało się - mówiła nam Małgorzata Ciąćka, bramkarka Startu. - Nie powiem szczęście, ale troszkę też... Dużo dałyśmy z siebie i to zaprocentowało - kontynuowała.

W szatni było nerwowo, było głośno, czy może jednak trener Roman Mont podszedł do sprawy dość spokojnie? - Co wydarzyło się w szatni, to zostaje w szatni. Trener powiedział to, co miał powiedzieć. To zadziałało - zaznaczyła zawodniczka.

A czy były chwile zwątpienia? - Oczywiście, że nie. Nie wolno wątpić. Nigdy! Trzeba do końca walczyć - dodała.

Ciąćka mówiła też o kibicach Startu. Znów nie zawiedli i przyjechali do Gniezna, by głośnym dopingiem wspierać ukochany zespół. - Są wspaniali. Jeżdżą za nami wszędzie. Zawsze im dziękujemy, bo są ogromnym wsparciem - podkreśliła bramkarka.

Czytaj także:
> Malcher pogrążył Pogoń. Szczecinianie już o krok od spadku
> Zmiany w Torus Wybrzeżu. Kolejny junior dołączył do drużyny

ZOBACZ WIDEO: #dziejesiewsporcie: podnosiła sztangę i nagle upadła. Przerażające wideo
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×