Nadspodziewane emocje w Puławach. Goście bliscy sensacji
Energa Wybrzeże Gdańsk prowadziła przez większość czasu z Azotami Puławy, nawet różnicą czterech bramek. Ostatni kwadrans należał jednak do faworytów tego spotkania Orlen Superligi, którzy zwyciężyli 35:32.
Od pierwszych minut obie drużyny grały bramka za bramkę. Puławianie musieli się zazwyczaj sporo męczyć, by pokonać Amine Bedouiego, natomiast gdańszczanie potrafili wszystko załatwić szybkimi akcjami po wznowieniach. W końcu to przyjezdni nieoczekiwanie zaczęli przeważać na boisku i gdy trafił Mateusz Jachlewski, w 11 minucie było 4:7.
Mogło się wydawać, że faworyci tego spotkania wracają do gry. Energa Wybrzeże miało kilkuminutowy przestój i gospodarze doścignęli rywala, a dużą zasługę miał w tym pozyskany właśnie z gdańskiego klubu Kelian Janikowski. Gdy wydawało się, że bardziej doświadczony i renomowany zespół za chwilę zacznie budować przewagę, po karze Damiana Domagały to ekipa z Gdańska rzuciła dwie bramki i znów wyszła na prowadzenie.
Azoty nie potrafiły zrobić nic więcej niż dojść rywala na remis, a sama końcówka pierwszej połowy była już popisem gdańszczan. Skuteczny był Jakub Powarzyński, a gdyby jedną z kontr wykorzystał Mateusz Jachlewski lub goście zakończyliby bramką ostatnią akcję po tym, jak czas wziął Patryk Rombel, wynik mógł być jeszcze wyższy. Do przerwy Energa Wybrzeże prowadziło 18:15 i sensacja wisiała w powietrzu.
Po zmianie stron Siergiej Bebeszko zdecydował się na manewr ze zdejmowaniem bramkarza do ataku. Niewiele brakowało, a kosztowałoby to bardzo szybko stratę bramki, jednak jeden z gdańszczan po przechwycie nie trafił rzutem przez całe boisko. Po chwili na najwyższe, czterobramkowe prowadzenie gości wyprowadził Mateusz Góralski.
Dla puławian to było zbyt wiele i po chwili mieli świetną serię trzech bramek rzuconych z rzędu. Gdańszczanie zaczęli się gubić i w 41 minucie mógł być już remis, jednak Piotr Jarosiewicz rzucił z siódmego metra wprost w bramkarza. Po chwili Łukasz Gogola zdołał jednak pokonać bramkarza z Tunezji z kontry i było 22:22. Na upragnione prowadzenie gospodarzy na kwadrans przed końcem wyprowadził Władisław Ostrouszko, a dobry okres gry miał Mateusz Zembrzycki.
Pomimo wyrównanego wyniku, nie brakowało efektownych akcji, jak wrzutka i skuteczne trafienie Macieja Papiny, dające gościom wyrównanie, ale na prowadzenie szybko wróciły Azoty. Na boisku zaczął panować chaos. Przy stanie 28:26 na parkiet wszedł Patryk Niedzielenko, który popełnił dwa koszmarne w skutkach błędy, oddając bez walki piłkę rywalom, którzy byli bezwzględni podczas kontr i gdy Azoty prowadziły 30:26, trener Rombel poprosił o czas i zdjął tego rzadko grającego w tym sezonie zawodnika.
Przyniosło to skutek, gdyż 3,5 minuty przed końcem, po bramce Jovana Milicevicia z karnego było już tylko 31:30, a do tego goście grali w przewadze jednego zawodnika, ale 90 sekund później stan na parkiecie się wyrównał, a bramkę z karnego na 33:31 rzucił Rafał Przybylski. Odpowiedział skutecznie Powarzyński, jednak Azoty tego meczu nie wypuścili z rąk. Do końca puławianie byli skuteczni zarówno w ataku, jak i w obronie i mecz zakończył się wynikiem 35:32.
KS Azoty Puławy - Energa Wybrzeże Gdańsk 35:32 (15:18)
KS Azoty: Zembrzycki (10/37 - 27%), Tsintsadze (0/3 - 0%), Borucki (0/1 - 0%) - Gogola 9, Janikowski 5, Przybylski 5, Burzak 4, Marciniak 4, Ostrouszko 3, Górski 2, Fedeńczak 1, Zarzycki 1, Jarosiewicz 1 oraz Jaworski, Adamski, Urbanek.
Karne: 3/4.
Kary: 8 min. (Przybylski, Marciniak, Fedeńczak, Adamski - po 2 min.).
Energa Wybrzeże: Bedoui (6/29 - 21%), Poźniak (3/11 - 21%) - Milicević 7, Powarzyński 5, Jachlewski 5, Papina 3, Góralski 3, Peret 3, Pieczonka 2, Stępień 2, Domagała 1, Zmavc 1 oraz Niedzielenko, Siekierka, Papaj.
Karne: 2/2.
Kary: 10 min. (Zmavc, Domagała, Stępień, Pieczonka, Powarzyński - po 2 min.).