Katarzyna Koniuszaniec: Pokazałyśmy kawałek dobrej piłki ręcznej

- Pokazałyśmy kawałek dobrej piłki ręcznej - stwierdziła po meczu Katarzyna Koniuszaniec, piłkarka ręczna Łączpolu Gdynia. Skrzydłowa Vistalu rozegrała bardzo dobre zawody, co udokumentowała sześcioma bramkami. Po meczu była bardzo szczęśliwa i z optymizmem patrzyła w przyszłość.

Piotr Wiśniewski
Piotr Wiśniewski

Awans do półfinału Challenge Cup stał się faktem po końcowym gwizdku sędziny. Piłkarki ręczne Łączpolu z nawiązką odrobiły stratę z pierwszego meczu, w którym przegrały różnicą jednej bramki i ostatecznie okazały się lepsze od swoich rywalek o osiem trafień. W sobotę Vistal wygrał 31:22. Pierwsza połowa nie była jednak tak dobra w wykonaniu zawodniczek trenera Cieplińskiego, jak drugie 30 minut. To w tym fragmencie gry gdynianki udowodniły swoją supremację i nie pozostawiły żadnych złudzeń rywalkom. Bardzo dobre zawody rozegrała skrzydłowa Łączpolu, Katarzyna Koniuszaniec, zdobywczyni sześciu bramek dla swojego zespołu. Po meczu podzieliła się z nami swoimi spostrzeżeniami na temat spotkania, klasy rywala i dalszych celach zespołu. Taki sukces to niebywała okazja do świętowania?- Mam nadzieję, że tak będzie - rozpoczęła uśmiechnięta skrzydłowa Vistalu. - W drugiej połowie pokazałyśmy kawałek dobrej piłki ręcznej. Oby tak dalej. Czekamy teraz na kolejnego przeciwnika i do pracy - kontynuowała.

Teraz przed drużyną rozgrywki ligowe i kolejna faza pucharowa. W ekstraklasie gdynianki zamierzają powalczyć o jak najwyższe miejsce. Nie ukrywają przy tym, że mierzą również w mistrzostwo. - Myślę, że każda drużyna, która gra w ekstraklasie posiada jakiś potencjał, ma dobry skład i chce zdobyć złoto. Nie inaczej jest i w naszym przypadku i to jest nasz główny cel - walczymy o złoto! - deklaruje Katarzyna Koniuszaniec. - Co będzie to czas pokaże - zastrzega sympatyczna zawodniczka.

Niezła zaliczka przed rewanżem to również efekt dobrej gry Łączpolu w pierwszym spotkaniu. W Holandii podopieczne trenera Cieplińskiego momentami były równorzędnym rywalem Holenderek, ale w decydujących momentach brakowało trochę szczęścia. W Gdyni jednak o żadnym przypadku mowy być nie mogło, a druga połowa potwierdziła, że gdynianki zasłużyły na awans. - Wielu naszych kibiców oczywiście nie było w Holandii, a tam również zagrałyśmy dobre zawody. Nie ustrzegłyśmy się również błędów i w momencie kiedy doprowadziłyśmy do remisu sędziny zaczęły sędziować pod Holenderki. Na szczęście jednak w Gdyni udowodniłyśmy kto jest lepszym zespołem - oceniła skrzydłowa Vistalu.

- Pierwsza połowa była gorsza w naszym wykonaniu, ale w drugiej już pociągnęłyśmy ten wózek i uwierzyłyśmy, że możemy ten mecz wygrać! - nie kryła radości Katarzyna Koniuszaniec.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×