Fatalna końcówka pogrążyła Serbów - relacja z meczu Serbia - Szwecja

Na bardzo wysokim poziomie stało jedno ze szlagierowych spotkań 1. kolejki II rundy MŚ pomiędzy Serbią a Szwecją. Po godzinie gry zwycięstwo padło łupem gospodarzy mistrzostw świata, którzy pokonali Serbów 28:24.

Paweł Nowakowski
Paweł Nowakowski

Wynik meczu otworzył Kim Andersson. Odpowiedź Serbów była błyskawiczna. Piękną dwójkową akcją popisał się duet Marko Vujin - Momir Ilić. Ten pierwszy ładnym podaniem obsłużył Ilicia, który pewnie wykorzystał czystą sytuację rzutową. W 5 minucie na tablicy wyników było 4:3 na korzyść bałkańskiej ekipy. Tempo meczu było szybkie, Szwedzi popełniali coraz więcej błędów. Warto odnotować fenomenalne statystyki Serbów, którzy po 10 minutach meczu mieli 85 procentową skuteczność rzutową! W trans powoli zaczął wchodzić Darko Stanić, skutecznie broniąc rzuty szczypiornistów "Trzech Koron" z drugiej linii. Widząc taką grę swoich zawodników, trener Szwedów Staffan Olsson poprosił o czas. Po czasie rzutu karnego nie wykorzystał Jonas Larholm, jednak chwilę później w pełni zrehabilitował się przepięknym, niesygnalizowanym rzutem z biodra. W 22 minucie meczu, Szwecja wyszła na jedno bramkowe prowadzenie - 10:11. Chwilę później szkoleniowiec serbskiej reprezentacji Veselin Vuković zdegustowany grą swoich podopiecznych, wziął przerwę. Cuda w bramce wyczyniał Johan Sjostrand, broniąc w pierwszej części gry na 70 procentowej skuteczności (7/10). Mimo tego na przerwę z przewagą jednego trafienia schodzili Serbowie - 13:12.

Nie będzie nadużyciem użycie sformułowania, że z gwizdkiem rozpoczynającym drugą część meczu, do akcji weszli sędziowie, którzy co chwila odsyłali Serbów na ławkę kar. Szwedzi wykorzystali grę w przewadze, rzucając szybko trzy bramki, tracąc ledwie jedną. W efekcie na tablicy wyników w 35 minucie jedna bramka przewagi "Trzech Koron" - 14:15. Bałkański zespół nie odpuszczał. Fenomenalnym dograniem do obrotowego popisał się Momir Ilić, jednak dogodnej sytuacji rzutowej nie wykorzystał Alem Toskić, nie trafiając nawet w bramkę! Na parkiecie trwała zażarta rywalizacja bramka za bramkę, a kwestia wyniku była otwarta. Piętnaście minut przed zakończeniem spotkania, to Serbowie prowadzili 18:17. Ciężar zdobywania bramek dla gospodarzy MŚ wziął 22-letni lewy rozgrywający Kim Ekdahl Du Rietz. Dzięki trafieniom tego zawodnika ze stanu 20:20 (48') Szwedzi wypracowali trzybramkową zaliczkę - 20:23 (53'). Wyraźnie poddenerwowany takim obrotem spraw Veselin Vuković postanowił uspokoić gorące głowy swoich zawodników. Przerwa jednak niewiele pomogła. Serbowie na 5 minut przed końcowym gwizdkiem stanęli przed doskonała okazją do odrobienia niekorzystnego wyniku - 21:24, jednak to Szwedzi grający w osłabieniu powiększyli przewagę - 21:25.

Katem bałkańskiej drużyny okazał się Kim Ekdahl Du Rietz, który co chwila skutecznie bombardował serbską bramkę. Przysłowiowym gwoździem do trumny była cudowna bramka Oscara Carlena rzucona z biodra pod poprzeczkę bramki Dragana Stanicia. Po godzinie gry to gospodarze mistrzostw świata cieszyli się z kolejnej wygranej. Zwycięstwo to spowodowało, że Szwedzi mają na swoim koncie 4 punkty i dalej liczą się w walce o strefę medalową. Najlepszym zawodnikiem spotkania został wybrany Du Rietz, jednak na słowa uznania zasługuje 50 procentowa skuteczność w bramce Johana Sjostranda (16/32).

Na jakość tego widowiska rzutuje fatalna postawa sędziów, którzy podejmowali wiele kontrowersyjnych decyzji na korzyść gospodarzy mistrzostw dając jednocześnie wiele bezpodstawnych dwuminutowych wykluczeń dla serbskiej drużyny.

Serbia - Szwecja 24:28 (13:12)

Serbia: Vujin 8 (3), Ilić 5, Nikcević 4, Sesum 3, Stojković 3, Toskić 1.

Szwecja: Du Rietz 6, Ekberg 6 (4), Carlen 5, Larholm 4, Arhenius 2, Andersson 2, Doder 2, Kallman 1.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×