Musieliśmy się ciężko naharować - komentarze trenerów po meczu GSPR Gorzów Wlkp. - Reflex Miedź Legnica

W sobotę piłkarze ręczni GSPR Gorzów Wielkopolski przegrali ostatni mecz we własnej hali w tym sezonie. Po spotkaniu sporo pretensji do niektórych zawodników miał trener Henryk Rozmiarek.

Piotr Wiszniewski
Piotr Wiszniewski

Henryk Rozmiarek (trener GSPR Gorzów Wlkp.): Jak można grać bez koła, gdy mamy aż jedno. Nikt nie przypuszczał, że Arek Bosy wykręci taki numer. Trzeci czy czwarty raz od stycznia, albo ma dwa razy dwie minuty do przerwy, albo do przerwy już go w ogóle nie ma. Nie można tak grać. Chłopcy grali naprawdę dobre zawody do pięćdziesiątej minuty. Najgorszy był moment, gdy Fogler nie trafił dwóch karnych. Graliśmy w przewadze i straciliśmy trzy bramki. To co zagrał Kuba Tomczak to tragedia. Grając trzech przeciwko sześciu mogliśmy zdobyć dwie bramki, a on wtedy próbuje wkrętki. Mateusz Przybylski zagrał dobre zawody, jednak my mu robimy nazwisko i ogrywamy, a on odchodzi. Nie chce zostać i powstaje problem czy go wpuścić na boisko czy ogrywać kogoś innego.

Edward Strząbała (trener Miedzi Legnica): Jestem pełen podziwu dla gospodarz, którzy w tak trudnej sytuacji podjęli walkę. Drużyna rozegrała naprawdę dobre zawody. W tej chwili nie jestem zdziwiony, że ograli Wągrowiec. My musieliśmy się ciężko napracować by dorobić przewagę jaką uzyskali gospodarze. Dopiero w drugiej połowie może szersza ławka zdecydowała, że doszliśmy przeciwnika i uzyskaliśmy przewagę. Rywalowi nie zabrakło może sił, lecz dynamiki, która mieli wcześniej. Naszym bramkarzom nikt tyle nie rzucił. W żadnym meczu nie straciliśmy tulu bramek. Przeciwnik zaskoczył dużą skuteczność. My żeby wygrać musieliśmy się ciężko naharować.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×