Tomasz Pomiankiewicz: Czujemy duży niedosyt

KPR Legionowo po zaciętym meczu przegrał we własnej hali z Gaz-System Pogonią Szczecin i pożegnał się z rozgrywkami PGNiG Pucharu Polski.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Pierwszoligowcy przez wielu skazywani byli w starciu z wyżej notowanym rywalem na pożarcie, początek spotkania mieli jednak znakomity i w pewnym momencie prowadzili nawet różnicą trzech bramek. Później gospodarzom przytrafił się jednak fatalny przestój, przez co w drugiej połowie musieli bardzo długo gonić szczecinian. Swego dopięli w samej końcówce meczu, zbliżając się do Gaz-System Pogoni na jedną bramkę, czasu na wyrównanie jednak zabrakło.

- Czujemy duży niedosyt, ale mimo wszystko wydaje mi się, że to rywale kontrolowali to spotkanie - mówi w rozmowie ze SportoweFakty.pl najskuteczniejszy zawodnik KPR-u, Tomasz Pomiankiewicz. - Po przerwie szczecinianie mieli tak dużą zaliczkę, że myśleli, iż jest już po meczu. My się jednak podnieśliśmy, podjęliśmy walkę i mogliśmy sprawić niespodziankę, w końcówce zmarnowaliśmy jednak cztery kontry, co mogło być znaczące dla rozstrzygnięcia tego spotkania.

Legionowianie do przerwy przegrywali różnicą siedmiu bramek. Jeszcze na dziesięć minut przed końcową syreną na tablicy świetlnej widniał wynik 21:28, pięć kolejnych bramek rzucili jednak gospodarze. Strzelecką serię KPR-u zakończył Paweł Krupa, później dwukrotnie akcje beniaminka pierwszej ligi wykańczał Mikołaj Milewski, na doprowadzenie do dogrywki drużynie Jarosława Cieślikowskiego i Marcina Smolarczyka czasu już jednak zbrakło.

- Nawiązaliśmy bardzo dobrą walkę, czego chyba nikt się nie spodziewał, patrząc na personalia Pogoni - nie kryje Pomiankiewicz, który na parkiecie musiał rywalizować między innymi z Mateuszem Zarembą, Zbigniewem Kwiatkowskim, Bartoszem Konitzem i Wojciechem Zydroniem. - Jak widać z każdym można powalczyć i z tego wywiązaliśmy się bardzo dobrze. Super wspierała nas także publiczność, za co należą się jej duże brawa - dodaje gracz KPR-u.

W ciągu ostatnich jedenastu dni legionowianie rozegrali cztery mecze i teraz czeka ich zasłużona przerwa, do ligowego grania wrócą bowiem dopiero w drugi weekend listopada. - Przyda nam się trochę tego odpoczynku. Granie w rytmie środa - sobota jest męczące, nie jesteśmy przyzwyczajeni do takiego rytmu. Myślę, że ta przerwa dobrze nam zrobi, bo złapiemy trochę świeżości i głodu piłki ręcznej, co na pewno wyjdzie nam na plus - kończy Pomiankiewicz.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×