Michał Kubisztal: Wszystko jest w naszych rękach

W sobotni wieczór szczypiorniści Orlen Wisły Płock zagrają na własnym parkiecie z RK Mariborem Branik. Dla wicemistrzów Polski to ostatni dzwonek, by rozpocząć walkę o awans do 1/4 finału Puchar EHF.

Maciej Wojs
Maciej Wojs
Choć Nafciarze po trzech kolejkach mają na swym koncie raptem dwa punkty, to ich sytuacja nie jest jeszcze dramatyczna. Przed rewanżowymi spotkaniami płocki zespół nadal ma szanse na awans do najlepszej ósemki, warunek jest jednak jeden: - Trzeba przede wszystkim wygrać te trzy pozostałe mecze - stwierdza Michał Kubisztal, dodając: - Wszystko jest jeszcze w naszych rękach. Na wygraniu tych spotkań musimy się skoncentrować, bo nikt nam tego za darmo nie odda. Trzeba wierzyć w awans.

Porażka w Mariborze 23:26 odbiła się sporą krytyką w kierunku płockiej drużyny. Fakt faktem, iż Nafciarze prezentowali przed spotkaniem sporą zniżkę formy, pomimo tego byli jednak faworytem rywalizacji. Kubisztal stwierdza, że w Polsce wielu kibiców bagatelizuje słoweńskie zespoły.

- Chyba tylko u nas w Polsce liga słoweńska jest tak niedoceniana. Mówi się, że ta drużyna jest słaba, że ci źle grają, a chciałbym zauważyć, że Słoweńcy mieli prawie trzy drużyny w Lidze Mistrzów. Dwie awansowały do 1/8 finału, a Cimos Koper walczył o dziką kartę - stwierdza popularny "Kubeł".
Doświadczony rozgrywające nie ma też problemu z porównaniem słoweńskiej ligi do rozgrywek PGNiG Superligi. - Wychodzi na to, że liga słoweńska jest zdecydowanie mocniejsza od naszej. Nikomu nic nie ujmując, ale trzeci zespół naszej ligi Azoty Puławy odpadają z pucharów z drużyną belgijską. Najpierw popatrzmy na swoje podwórko, a dopiero potem oceniajmy kto jest słabszy - uważa Kubisztal.

Oby w sobotni wieczór okazało się, że polski wicemistrz jest jednak silniejszy od czwartej drużyny ligi słoweńskiej.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×