Będzie piekielnie ciężko - rozmowa z Michałem Kubisztalem, reprezentantem Polski

- Jedziemy do Danii z nadziejami na dobry wynik - mówi rozgrywający reprezentacji Polski, Michał Kubisztal. Biało-czerwoni w poniedziałek rozpoczną walkę o medal mistrzostw Europy.

Kamil Kołsut
Kamil Kołsut

Kamil Kołsut: Na co stać reprezentację Polski w trakcie zbliżającego się turnieju? Finał, półfinał, wyjście z grupy?

Michał Kubisztal: Jedziemy do Danii z nadziejami na dobry wynik. Pierwszym celem jest wyjście z grupy, a potem zobaczymy, jak się wszystko ułoży. Czy awansujemy dalej z punktami, bez punktów... Trafiliśmy taką grupę, a nie inną i nie ma się co oszukiwać - będzie piekielnie ciężko. Na domiar złego później na naszej drodze staną Chorwaci oraz Szwedzi. Taka jest jednak specyfika tego turnieju i zobaczymy, jak to się wszystko zakończy.

Droga do półfinału wydaje się szalenie trudna. Szyldy rywali robią wrażenie, może to być jednak mylne. Rosjanie i Francuzi mają problemy kadrowe, z Serbami zawsze prowadziliśmy zacięte boje, a Szwedów pokonaliśmy w ubiegłym roku. Każdy wynik wydaje się więc być w zasięgu.

- Na pewno. Nie ma rywala, w przypadku którego przed meczem moglibyśmy powiedzieć, że jest nie do ogrania. Każdego można pokonać. To jest sport, a w sporcie wszystko jest możliwe. W przypadku Serbów nie ma co ukrywać, że drugą linię mają imponującą, są tam sami topowi zawodnicy. Francuzi mimo osłabień wciąż mają w swoim składzie znakomitych zawodników na czele z Karabaticiem, który może w pojedynkę rozstrzygać mecze. Rosjanie z kolei tylko teoretycznie wydają się słabi. Wracają przecież na salony, powoli odbudowują swoją markę i mają kilku szczypiornistów, na których trzeba zwrócić szczególną uwagę.

Mecz z Serbami będzie kluczem i albo was wybije, albo stłamsi, czy też nie ma sensu w ten sposób pierwszego spotkania demonizować?

- Nie ma co demonizować, ale na pewno jest to mecz, które dużo pokaże i sporo w naszej grupie ustali. Wygrywając będzie nam znacznie łatwiej w kolejnych spotkaniach, a porażka postawi nas pod ścianą, zwiększając presję.

Trenujecie razem od prawie od miesiąca. Nie ma problemów ze zmęczeniem fizycznym i psychicznym?

- Nie. Myślę, że im bliżej turnieju, tym zmęczenie będzie mniejsze. Treningi powinny być coraz lżejsze, a w nas pojawi się głód grania. Wiadomo, że wszyscy czekają na pierwszy mecz. To, że tak długo przebywamy ze sobą, nam nie przeszkadza, a wręcz pomaga. Jedziemy więc do Danii nastawieni bardzo pozytywnie.

Zwłaszcza, że wreszcie - pomijając przypadek Tomka Rosińskiego - nie doświadczyły was kontuzje.

- Mniejsze i większe urazy zostały praktycznie zaleczone, pozostały nam tylko drobiazgi. Dysponujemy w tej chwili najmocniejszym zespołem, jaki moglibyśmy zebrać i zobaczymy, co z tego wyjdzie.

Kiedy Michael Biegler odwiedzał zawodników, informując o ostatecznej kadrze na mistrzostwa Europy, czekałeś na niego z duszą na ramieniu czy też byłeś pewien swojej pozycji?

- Pewnie, że z duszą na ramieniu. Należy cieszyć się z tego i dobrze się dzieje, że do kadry zaczęła przebijać się młodzież. To są wybory trener, na pewno były one - tak, jak sam powiedział - niezwykle ciężkie. Każdy z nas siedział i zastanawiał się: kto, z kim, gdzie i dlaczego tak, a nie inaczej. Taka jednak specyfika sportu.

Ci młodzi zawodnicy zdążyli się już wdrożyć w zespół czy wciąż jeszcze trzymają się nieco z boku?

- Nasza utalentowana młodzież bardzo odważnie weszła do drużyny pokazując, że chce w niej być i że potrafi grać w piłkę ręczną. To jest bardzo fajne. Nie przestraszyli się, tylko pokazali co potrafią.

Widzimy się w takim razie za dwa i pół tygodnia na Okęciu?

- Oby. Miejmy taką nadzieję.

Jesteś fanem szczypiorniaka? Piłka ręczna na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Kliknij i polub nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×