Igor Stankiewicz: Nie musiałem motywować zawodników

Zespół Polskiego Cukru-Pomezanii Malbork po pokonaniu Wybrzeża pojechał do Mołdawii na turniej międzynarodowy. Trener Igor Stankiewicz nie krył zadowolenia po ważnym zwycięstwie.

Michał Gałęzewski
Michał Gałęzewski

Co było głównym czynnikiem, który zaważył o zwycięstwie Polskiego Cukru-Pomezanii w sobotę? - Wygraliśmy ten mecz podejściem. W pierwszej połowie Wybrzeże nie wykorzystało wielu szans, ale to problem gdańszczan. Ja nie musiałem motywować zawodników. Damian Wleklak i Daniel Waszkiewicz wiedzą doskonale jak wszystkie zespoły podchodzą do meczów z Wybrzeżem - na zasadzie bij mistrza. U nas było podobnie, ale nie wywierałem presji na zawodnikach. Mieliśmy się cieszyć piłką ręczną, bawić meczem. Od 20 minuty zmieniliśmy system obrony z 5-1 na 3-2-1 i to też pokrzyżowało szyki gdańszczanom. Dowieźliśmy przewagę do końca, ale gdyby mecz trwał jeszcze 5 minut, nie skończyłby się dla nas pozytywnym wynikiem. Na szczęście trwał 60 minut i to my mamy dwa punkty. Wygraliśmy z Wybrzeżem i w Pucharze Polski i w lidze - trzeba być dumnym - powiedział Igor Stankiewicz.

Od 40 minuty Wybrzeże Gdańsk wyraźnie przeważało na boisku, jednak ze względu na solidną grę obrony Pomezanii, nie zdołało doprowadzić do remisu. - Wybrzeże zmieniło system obrony na 4-2, a dwaj obrońcy z przodu poruszali się dosyć płynnie, co przeszkadzało nam w rozgrywaniu gry w ataku pozycyjnym. Byliśmy dodatkowo zdeterminowani i pozwoliło to w dowiezieniu nikłej przewagi do końca - zauważył trener, który zgodził się z tym, że na parkiecie było ostro. - Ja powiedziałem jedno. Wybrzeże ma najmniej straconych bramek w całej lidze. Różnica między nimi, a nami to około 150 bramek. Skoro Wybrzeże może grać zdecydowanie i ostro w obronie - nie mówię tu o brutalności - to my nie możemy? Widocznie poskutkowało. Stać nas na porządną grę w obronie. Potrzebny jest tylko dobry przeciwnik. Mocno pomogli Grzesiek Sibiga i Radek Kądziela, ale to wszystko to naczynia połączone i tak było tym razem - dodał szkoleniowiec.

Pomezania miała ogromne szczęście, gdyż w momencie oddawania rzutu w ostatniej sekundzie Krzysztof Jasowicz nie przekroczył czasu - skończył się on dopiero wtedy, gdy piłka leciała do bramki. - Na szczęście nasza dyscyplina różni się od koszykówki, bo w niej w takiej sytuacji bramka zostałaby uznana. Ja w pierwszym momencie byłem przekonany, że mamy jeden punkt i poczułem się troszeczkę przegrany, bo prowadziliśmy przez całe zawody, a musielibyśmy się dzielić punktami. Przyjaźnimy się z Damianem Wleklakiem i chętnie się z nim dzielę wszystkim, tylko nie punktami (śmiech). Wybrzeże ma swoje chwile, awansuje do PGNiG Superligi i fajnie, że mogliśmy coś tej drużynie uszczknąć - śmiał się Igor Stankiewicz.

Skoro Polski Cukier-Pomezania potrafiła zagrać tak dobrze w obronie w meczu z zespołem, który zdobył najwięcej i stracił najmniej bramek w lidze, czy nie da się takiego poziomu koncentracji powtórzyć w innych spotkaniach? - Taki jest sport i tak jak teraz Wybrzeże przegrało mentalnie z nami, my wcześniej przegraliśmy mentalnie z drużynami z Gdyni, czy z Kościerzyny. Za darmo punktów nikt nie rozdaje. To kwestia głowy, bo nią można wiele zdobyć, nie tylko samymi umiejętnościami - zakończył szkoleniowiec klubu z Pomorza.

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×