Christian Berge. Historia sukcesu znaczonego cierpieniem
Selekcjoner reprezentacji Norwegii Christian Berge dwa razy walczył z nowotworem. Zwyciężył, ale poniósł straty: cierpi na chorobę Meniere'a. Jego podopieczni grają ze Szwedami o półfinał mistrzostw Europy. Początek meczu o godzinie 18:15.
Oprócz świetnych asyst, Berge znany był również ze swojej nieustępliwości. Nie inaczej zachował się wobec choroby. Na przełomie 2004 i 2005 roku przeszedł 20 zabiegów radiacyjnych. Wszystko wydawało się być w porządku, bo na początku 2005 roku, ledwie po kilku miesiącach przerwy, niespodziewanie wrócił do gry.
Siedem tygodni później spadł na niego kolejny cios: nowotwór powrócił, teraz jednak w pachwinie. Jego koledzy z Flensburga, w tym Bogdan Wenta, zorganizowali sprzedaż bransoletek, by wesprzeć Berge w leczeniu. Norweg musiał poddać się chemioterapii, co oznaczało długi rozbrat z parkietem. Po tym już nigdy nie wrócił na najwyższy poziom. Jego reprezentacyjny licznik zatrzymał się na 63 meczach i 251 bramkach.
- Ciało było obolałe, trudno było odzyskać dawną formę fizyczną. Mocno schudłem. Jest źle, kiedy nie możesz robić tego, co kochasz i chcesz robić. Dla mnie tym była i jest piłka ręczna. Ta gra jest fascynująca. Uwielbiam też pracować z ludźmi, więc od zawsze wiedziałem, że kiedyś zostanę trenerem. W tej sytuacji to było naturalne wyjście - wspomina po latach Berge.
I tak wrócił na parkiet po roku przerwy, jednak już w roli grającego asystenta trenera w duńskim Aarhus GF. W 2008 roku powrócił natomiast do Norwegii i został grającym szkoleniowcem Elverum. Z miejsca poprowadził klub do pierwszego w historii tytułu mistrzowskiego. Nic więc dziwnego, iż doszło do nieuniknionego - od marca 2014 r. jest trenerem norweskiej męskiej drużyny narodowej.
Już na wejściu zapowiedział: - Dajcie mi pięć lat, a będziemy się liczyć w walce o medale mistrzostw świata. W 2017 roku na mundialu we Francji Norwedzy zdobyli srebro.
Berge dokonał w składzie Norwegów małej rewolucji. Odważniej postawił na młodych, miano lidera zespołu złożył w rękach niedoświadczonego, acz wielce utalentowanego Sandera Sagosena. Ten spełnił oczekiwania z nawiązką. Na pierwszym dużym turnieju pod wodzą Berge, na polskim Euro 2016, Skandynawowie grali fantastycznie i zostali okrzyknięci rewelacją imprezy, lecz do medalu zabrakło odrobiny szczęścia. Mistrzostwa zakończyli tuż za podium. Gwiazdą turnieju okazał się natomiast właśnie Sagosen, który krótko później podpisał kontrakt z Paris Saint-Germain HB.
Nie on jeden wybił się na sukcesach kadry Berge: Torbjorn Bergerud i Magnus Jondal dołączą do Flensburga, Kent Robin Tonnesen przeniesiósł się do Telekomu Veszprem. A to tylko wierzchołek góry lodowej. Gwiazdy zespołu trenera Berge są rozchwytywane.
Ale reprezentacja Norwegii to nie tylko zbieranina młodzików. Na kole szaleje 35-letni Bjarte Myrhol. Obrotowy, kapitan drużyny, również zmagał się z nowotworem. W walce z chorobą mógł jednak czerpać inspirację z książki "W ogniu walki" napisanej przez... Berge właśnie! Trener opisał w niej historię swojej batalii ze śmiertelnym wrogiem.
Mimo iż dziś Berge jest, jak się wydaje, onkologicznie czysty, nowotwór odcisnął na nim piętno: cierpi na rzadką chorobę Meniere'a, która objawia się problemami ze słuchem (szumem usznym), nudnościami i nagłymi zawrotami głowy. Nie może być narażony na hałasy, bowiem ma zaburzenia w kontroli ciśnienia w uchu.
- To oznacza dla mnie dużo snu i skupienie uwagi na niwelowaniu hałasu w tle. Po spotkaniach z mediami czy niektórych meczach czasem spędzam dwie godziny w prawie dźwiękoszczelnym pokoju. W pewnym sensie problem ucha jest gorszy niż samo życie z rakiem, ponieważ wpływa na codzienność, na równowagę i wszystko inne - wyjaśnia. To dlatego podczas spotkań Berge nosi dedykowane zatyczki do uszu, w innych sytuacjach najczęściej zobaczymy go z dźwiękoszczelnymi słuchawkami.
Gdy Berge sam występował na parkiecie, ówczesny selekcjoner kadry, Christer Magnusson, jego pozycję w handballu porównywał do legendy norweskiej piłki nożnej - Ole Gunnara Solskjæra. Trenera Christiana Berge także zasypują komplementami. - To najlepszy szkoleniowiec z jakim pracowałem - mówi bez cienia wątpliwości bramkarz reprezentacji, Espen Christensen.
Berge prywatnie świetnie charakteryzuje za to Erik Veje, duński szkoleniowiec, przyjaciel Norwega: - Jest wielkim dzieckiem. Dotyczy to zwłaszcza gier komputerowych. Czasem mam wrażenie, że wszystko zależy od tego! Christian nie jest w żaden sposób zabawną osobą. Ma jednak szalony zapłon, jest wyważony i ma krótki śmiech. Christian to jednak przede wszystkim dobry człowiek, dla którego wiele znaczy, że ludzie wokół niego są zdrowi. Potrafi też być bardzo poważnym, gdy jest to stosowne. Ma jednak w sobie tę niesamowitą pasję do tego, co robi - wyjaśnia.
I dodaje: - Są jeszcze dwie rzeczy. Po pierwsze, każdy lubi Christiana! Nie wyobrażam sobie nikogo, kto by go nie darzył sympatią. Po drugie, zawsze mówi to, co myśli. Jest szczery do bólu i nie można go kupić w żadnym celu. Jest konsekwentny i wie, czego chce - kończy.