Wybrzeże nie dało rady Orlenowi Wiśle. Marcin Lijewski: Wszystko szło jak krew z nosa
Szczypiorniści Wybrzeża Gdańsk przegrywając z Orlenem Wisłą Płock 25:36 praktycznie stracili szanse na awans do półfinału PGNiG Superligi. Marcin Lijewski żałował, że jego drużyna nie prezentowała się tak jak potrafi.
- W drugiej połowie niewykorzystane sytuacje nas zabiły. Trafiając piłki sam na sam mielibyśmy kontakt z przeciwnikiem i przy wejściu smoka, jakie miał Artur Chmieliński, można byłoby odwrócić role w meczu. Potwierdza się jednak prawda sportowa, niewykorzystane sytuacje się mszczą - dodał trener Wybrzeża Gdańsk.
Plusem spotkania był Paweł Salacz, który zaliczył najlepszy mecz po powrocie do kontuzji. - Paweł jest po bardzo ciężkiej kontuzji i długiej rehabilitacji. Muszę mu bardzo racjonalnie dozować czas na boisku, on nie może grać za dużo. Teraz grał chyba najwięcej i co prawda nie ustrzegł się błędów, ale w obronie grał bardzo dobrze. W ataku przestrzelił kilka piłek, co kosztowało nas bardzo dużo. Płocczanie nam uciekli i zadziałała psychologia tłumu. Jednym szło z górki, drugim pod górę - podkreślił Lijewski.
Gra z Salaczem w składzie daje Wybrzeżu nowe możliwości, ze względu na wzrost tego zawodnika. - Były momenty, że potrafiliśmy to wykorzystać, ale zabrakło tempa w grze i mam pretensje do środkowych, którzy muszą wymuszać na środkowych bardziej aktywną grę. Młodość ma jednak swoje prawa - ocenił trener gdańskiego klubu, przed którym jeszcze rewanż w Płocku. - O awans będzie bardzo ciężko, ale chcemy zakończyć sezon zwycięstwem i będziemy trenować ciężko, by w Płocku pokazać się z dobrej strony - zapowiedział były wielokrotny reprezentant Polski.
ZOBACZ WIDEO: Rafał Przybylski apeluje do młodych: Nie bójcie się i jedźcie!