Azoty Puławy dopiero szóste w Szczypiorno Cup. "Nie było kim grać"

Bartosz Jurecki nie może być zadowolony po trzech sparingach Azotów Puławy w Kaliszu. Zespół brązowych medalistów PGNiG Superligi zmaga się z wieloma urazami, ale inaugurację sezonu wszyscy mają być do dyspozycji nowego trenera.

Miłosz Marek
Miłosz Marek
Na zdjęciu od lewej: Witalij Titow, Bartosz Jurecki, Paweł Podsiadło, Piotr Jarosiewicz (Azoty Puławy) WP SportoweFakty / MICHAŁ DOMNIK / Na zdjęciu od lewej: Witalij Titow, Bartosz Jurecki, Paweł Podsiadło, Piotr Jarosiewicz (Azoty Puławy)
Bilans Azotów Puławy podczas Szczypiorno Cup nie rzuca na kolana. Brązowi medaliści PGNiG Superligi przegrali z Górnikiem Zabrze, następnie okazali się lepsi od Energi MKS-u Kalisz, a podczas ostatniego dnia turnieju niespodziewanie ulegli MMTS-owi Kwidzyn.

- Nie było już kim grać. Nie mogło zagrać 6 kontuzjowanych graczy- mówi Bartosz Jurecki, trener puławian. - Ale to nie zmienia faktu, że w pierwszej połowie nie trafiliśmy 8-10 sytuacji stuprocentowych. Obrona też nie była dobra, bramkarze nie mogli wejść w mecz. Zbyt lekko zaczęliśmy. Po raz kolejny. W drugiej połowie nasza gra defensywa wyglądała lepiej. Był kolektyw, pomaganie. Doszliśmy na 20:22, ale niestety, po raz kolejny, oddawaliśmy zbyt szybko rzuty, zamiast grać do pewnej piłki. Dwie złe decyzje, dwie kontry rywali i po raz kolejny uciekli - tłumaczy.

Sytuacja kadrowa Azotów w Kaliszu nie była najlepsza, ale poprawa ma nastąpić szybko. Trener Jurecki liczy, że już od piątku, podczas turnieju w Puławach, będzie miał do dyspozycji wszystkich zawodników. - Marko Panić mam nadzieję, że wróci do nas w tygodniu. Miał problem z prawym barkiem. Wadim Bogdanow miał przeciążone kolano. Paweł Podsiadło ma zbitą kość ogonową i dość mocno mu to doskwiera. Łukasz Rogulski miał drobne problemy, w niedzielę Tomasz Kasprzak miał rozciętą brodę. Troszkę tych problemów jest, ale na szczęście żadna z kontuzji nie jest poważna, nie eliminuje zawodników na dłuższy czas - wylicza.

Dla byłego wybitnego reprezentanta Polski sparingi są pierwszym sprawdzianem w nowej dla siebie roli. Po nich można wnioskować, że Bartosz Jurecki nie będzie typem trenera spokojnie przyglądającego się wydarzeniom z ławki. - Mam nadzieję, że będę spokojny, bo będziemy wygrywać - odpowiada szybko. - To zupełnie inna praca. Wtedy tylko wychodziło się na boisko i robiło swoje. Teraz jest w drugą stronę. Razem mamy stworzyć fajną drużynę i mam nadzieję, że to się uda - mówi.

Już na początku swojej kariery w roli pierwszego trenera będzie miał do zrealizowania ambitny plan. W tym roku plan Azotów to gra w finale PGNiG Superligi. - Cele w Puławach zawsze są ambitne. Każdy chce iść jak najwyżej. Musimy przeanalizować co działo się w Kaliszu, czy w ostatnich dwóch sparingach w Preszowie. Najważniejsze, żebyśmy trzymali się swoich zasad. Wtedy gra wygląda inaczej. Dochodzimy do sytuacji, których chcemy. Jeśli każdy chce zdziałać coś sam, to wygląda to tak jak w meczu z MMTS-em - kończy.

ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 87. Andrzej i Bartek Bargielowie o historycznym zjeździe na nartach z K2 [cały odcinek]
Czy Azoty Puławy zagrają w finale PGNiG Superligi?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×