Wielki dzień MMTS-u Kwidzyn. Nagroda za mozolną pracę
Przed sezonem MMTS-u Kwidzyn nie wymieniano w gronie faworytów do medalu. Zespół Tomasza Strząbały stale robił postępy, a apogeum formy przyszło w najważniejszym momencie. Rewanżowy mecz ćwierćfinałowy z NMC Górnikiem Zabrze był majstersztykiem.
- Powiem szczerze - emocje są tak duże, że muszę jeszcze dojść do siebie. Na taki sukces pracuje się cały sezon. Naszą siłą była szeroka kadra i możliwość rotacji. Każdy, kto wchodził, dawał jakość - podsumował Tomasz Strząbała, dla którego to premierowy sukces w roli pierwszego trenera. Po ponad 20 latach pracy w Kielcach z młodzieżą (i w roli asystenta) spróbował sił jako główny szkoleniowiec i wykrzesał z zespołu potencjał.
Znakomita organizacja gry w obronie, wykorzystanie słabości Górników i "odcięcie" Iso Sluijtersa, kapitalny dzień bramkarza Krzysztofa Szczeciny (16 parad). Skreślony w Zabrzu wychowanek Andrzej Kryński rzucający pięć bramek (w tym te najważniejsze), Michał Peret harujący na kole, człowiek od czarnej roboty Kamil Krieger punktujący zabrzan w ataku, niechciany w Puławach Robert Orzechowski odbudowujący się po dwóch straconych sezonach. Na pochwałę zasłużył cały MMTS, bez wyjątku. - Każdy zawodnik zagrał na 150-200 procent swoich możliwości - przyznał Kryński.
- Taktycznie rywal był świetnie przygotowany. Skoncentrowali się na Iso Sluijtersie i było nam bardzo trudno dorównać im z trzema rozgrywającymi w składzie. Pod koniec brakowało już sił i MMTS korzystał z naszej nieskuteczności w ataku - skomentował podczas konferencji prasowej wyraźnie podłamany trener Rastislav Trtik.
W półfinale MMTS zmierzy się z Orlenem Wisłą Płock (CZYTAJ O HISTORII SPOTKAŃ).
ZOBACZ WIDEO "Druga połowa". Słabszy moment Lewandowskiego i Piątka. "W gorszych chwilach obrywają najlepsi"