PGNiG Superliga. W Kielcach... zaskoczeni wysoką wygraną. "Nie spodziewałem się, że tak się ułoży"
W Kielcach obawiano się, jak zespół zniesie obciążenia po dwóch tygodniach izolacji, tymczasem to Orlen Wisła Płock wyglądała znacznie gorzej w "świętej wojnie". Efekt wręcz szokujący. Deklasacja 31:19.
Mistrzowie Polski pauzowali dwa tygodnie po siedmiu stwierdzonych przypadkach zakażenia. Odbyli zaledwie dwa treningi i ruszyli w drogę. Wprawdzie bez wielkich przygotowań, ale przynajmniej z szerszą kadrą. To zadecydowało.
- Oczywiście nie spodziewałem się tego, że ten mecz tak się ułoży. Mieliśmy dużo szczęścia, wszystkie zbiórki wychodziły na naszą korzyść. Andi Wolff zanotował bardzo mocny początek w bramce, pozwolił nam uwierzyć w siebie i spokojnie grać w ataku, później dobrze spisywał się się też Mateusz Kornecki. (...) Musimy też podkreślić, że przyjechaliśmy dzisiaj do Płocka szesnastką, z której wszyscy grali. Płocczanie natomiast mieli do dyspozycji jedynie czternastkę, z tego dwóch, trzech to juniorzy. To też była jedna z naszych przewag i udało nam się ją wykorzystać. Robiłem dużo rotacji, Tomek Gębala grał pięć, sześć minut, po czym zmieniał go Szymon Sićko, potem Wlad Kulesz. Pograli wszyscy w zależności od tego, jak się czują - wytłumaczył trener Tałant Dujszebajew, cytowany przez kielcehandball.pl.
ZOBACZ WIDEO: GROMDA 3. "Don Diego" górą! "Moje zacięte serce zdecydowało"- Myślę, że możemy być zaskoczeni tym wynikiem. Brak kilku zawodników w Płocku był bardzo widoczny i sprawił, że po długiej, intensywnej walce w końcu opadli z sił. My bardzo dobrze to wykorzystaliśmy. My, mimo że trenowaliśmy mało ze sobą, byliśmy w stanie rotować składem i grać na pełnej intensywności. Myślę, że to przyniosło taki wynik - przyznał z kolei Tomasz Gębala, rozgrywający Łomży Vive.
Kielczanom po przerwie wychodziło im prawie wszystko, zdeklasowali słabnących z minutę na minutę Nafciarzy. Kiedy przewaga wynosiła już 7-8 goli, płocczanie walczyli tylko o uratowanie twarzy (CZYTAJ).
W tabeli Łomża Vive zdecydowanie prowadzi, będąc jedyną niepokonaną drużyną. Wygląda na to, że Wisła będzie musiała znowu obejść się smakiem (co najwyżej srebra?), bo straciła punkty na inaugurację z Pogonią Szczecin, a teraz ma fatalny bilans bramkowy w starciu z odwiecznym rywalem.