Gdyby nie ten karny... Mieszane uczucia Piotra Jarosiewicza po meczu z Orlen Wisłą Płock
Azoty Puławy nie sprostały Orlenowi Wiśle Płock w hicie kolejki PGNiG Superligi (24:32). Najskuteczniejszy gracz puławian Piotr Jarosiewicz, nie jest do końca zadowolony ze swojej postawy. - Jestem zły na siebie - mówi reprezentacyjny skrzydłowy.
Skrzydłowy Azotów nie powinien się wstydzić swojego występu w tym spotkaniu. Od początku zdobywał bramki z ataku pozycyjnego, skutecznie oszukując dobrze dysponowanego między słupkami Adama Morawskiego. W całym meczu zdobył w ten sposób osiem bramek, nie myląc się w tym elemencie ani razu. Nie był jednak do końca zadowolony ze swojej postawy.
- Ten niewykorzystany karny przypadł właśnie mnie i jestem za to zły na siebie. Gdybym trafił mecz mógłby się w ostatnich minutach trochę inaczej potoczyć - żałował. Przypomnijmy, że rzut karny o którym mowa obronił Morawski, a mógł on zbliżyć puławian na zaledwie dwie bramki straty do Orlenu Wisły. Był to ważny moment, bo po chwili Nafciarze odzyskali rezon i ponownie odskoczyli na bezpieczną przewagę.
Dobra dyspozycja jaką w meczu z Azotami pokazali płocczanie pozwala oczekiwać na wyrównaną walkę o mistrzostwo Polski z Łomżą Vive Kielce. Obie ekipy spotkają się ze sobą w ostatniej kolejce PGNiG Superligi. - Ostatni mecz sezonu, decydujący o mistrzostwie może być bardzo ciekawy. Orlen Wisła może mocno powalczyć o złoty medal - stwierdził Jarosiewicz.
Zobacz także:
Powrót Pawła Paczkowskiego. Wygrana Łomży Vive Kielce
Udany debiut Ukraińca w barwach Górnika Zabrze