Jakub Bednaruk: Nie jesteśmy jedną z czterech najlepszych reprezentacji na świecie. Drużyny z 2014 już nie ma

Reprezentacja Polski nie ugrała nawet seta w ćwierćfinale igrzysk olimpijskich ze Stanami Zjednoczonymi i rozczarowała kibiców. – Drużyny mistrzów świata już nie ma – przypomina trener Jakub Bednaruk.

Ola Piskorska
Ola Piskorska
Asia Błasiak / WP SportoweFakty / Asia Błasiak / WP SportoweFakty

WP SportoweFakty: Co się wydarzyło w tym ćwierćfinale?

Jakub Bednaruk: Walczyliśmy i odbiliśmy się od ściany. Rywal był dużo lepszy od nas, moim zdaniem także od Brazylii. Sercem widziałem w tym meczu pięć setów, ale rozum mi mówił, że mamy małe szanse. Spodziewałem się, że ta siłowa siatkówka amerykańska będzie dla nas za trudna. Oni grają niby prosto, a jednak to wszystko jest idealnie poukładane. I Amerykanie mają nad nami przewagę fizyczną. Ale nie mam na myśli, że nasz dyspozycja fizyczna była zła czy byliśmy nie w formie. Była dobra, ale my naprzeciwko takiego Matta Andersona czy Aarona Russella to możemy wystawić tylko Barka Kurka ze swoimi 207cm, a reszta to siatkarze niżsi i szczuplejsi.

Jasne, ale od dawna już w siatkówce nie decyduje o wyniku wzrost czy prosta siła fizyczna. Z Rosjanami toczymy równe boje i ostatnio częściej wygrywamy.

- Amerykanie są nie tylko wielcy, ale i bardzo muskularni. Od początku czułem, że trafiliśmy w losowaniu najgorzej jak się da i się załamałem. Gdyby prezes, na którego oczywiście nie zrzucajmy winy, wyciągnął karteczkę z napisem "Kanada", to teraz wszyscy chodzilibyśmy radośni i uśmiechnięci, a nie toczyli takie rozmowy. Tak to jest na wielkich imprezach, czasem ma się szczęście, a czasem nie.

Na mistrzostwach świata w 2014 mieliśmy największego pecha możliwego w ostatniej fazie, a jednak to nie przeszkodziło w zdobyciu złota.

- Jedną rzecz trzeba powiedzieć jasno: to nie jest drużyna z naszych MŚ. Tamtej drużyny już nie ma. Kto z wczorajszego meczu grał w mistrzostwach świata w 2014 i jest nadal na tym samym poziomie sportowym? Paweł Zatorski i Karol Kłos. Mateusz Mika jest po kontuzji, Fabian Drzyzga stoi w kwadracie, Michał Kubiak dwa lata temu był rezerwowym. I z tej perspektywy należy patrzeć. Oczywiście, wszyscy mają oczekiwania wobec reprezentacji narodowej, ale nie można patrzeć na tę drużynę przez pryzmat turnieju sprzed dwóch lat.

Czy ma pan na myśli, że teraz, po tych zmianach, jesteśmy sportowo słabsi od tej czwórki półfinalistów? Że to po prostu nie jest drużyna na medal olimpijski i nasze miejsce raczej jest w ósemce?

- Zgadza się, nie jesteśmy obecnie jedną z czterech najlepszych reprezentacji na świecie. Raz będziemy na czwartym miejscu, raz na piątym, raz na ósmym, a raz na dziesięć lat zdobędziemy jakieś złoto. Poczekajmy na nowe pokolenie, tych 19 i 20-latków, którzy wchodzą do dorosłej siatkówki. Może wtedy nasz potencjał będzie bardziej regularny. Rozumiem, że mamy duże oczekiwania, wszyscy chcą nieustannie sukcesów, ale nawet w polskiej lidze teraz największą rolę odgrywają obcokrajowcy.

Czyli przegraliśmy 0:3 ćwierćfinał z USA i wszystko jest w porządku?

- Nie, to nie jest tak, że ja ich bronię i teraz wszyscy powinniśmy ich głaskać, pocieszać i mówić, że nic się nie stało. Stało się i to dużo. Jestem wściekły tak jak oni są wściekli, bo wszyscy liczyliśmy na więcej. Jeżeli przegrywasz, to krytyka się należy i ta krytyka musi być. Ale na przykład jak idzie o decyzje personalne, to ja bym jako trener zabrał dokładnie tę samą dwunastkę co Stephane. No może zdecydowałbym się na Artura Szalpuka, ale przecież mówimy o czwartym przyjmującym. Nie ma lepszych w Polsce obecnie. Nie znajdę innych nazwisk, które gwarantowałyby lepszy poziom, niż ci, którzy pojechali do Rio.

Głośno mówi się teraz o Marcinie Możdżonku, który nie pojechał.

- Nie było bloku, to fakt. Ale przy takiej zagrywce, jaką mieliśmy, to by i siedmiu Możdżonków w niczym nie pomogło. Blok jest na pewno atutem Marcina i jest bardzo dobrym zawodnikiem, ale naszym problemem na tych mistrzostwach był serwis. Brak bloku był tylko skutkiem braku zagrywki, a nie złej gry środkowych. Ćwierćfinał z USA przegraliśmy właśnie serwisem, po drugiej stronie siatki stali goście, którzy nas lali tym elementem, a my nie robiliśmy im żadnej krzywdy.

Co może być tego przyczyną? Dlaczego na tym turnieju cały zespół tak fatalnie i nierówno serwował?

- To niewątpliwie był nasz największy problem i nikt tego nie ukrywa. Stephane też to przyznaje i mówi, że wiele nad tym pracowali. Mówiłem wcześniej, że w fazie pucharowej wszyscy odpalą na zagrywce i Amerykanie to pokazali. Szli na maksa i trafiali. A my nie. Może mamy za mało z wyskoku zagrywających zawodników, a za dużo floatowców? Może nasi siatkarze z zagrywką szybującą są już doskonale rozpisani i wszyscy umieją się do nich ustawić? Na pewno bez tego elementu nie da się nic wygrać we współczesnej siatkówce.

rozmawiała Ola Piskorska

ZOBACZ WIDEO Radosław Panas: Bez przyjęcia i zagrywki nie możemy walczyć z najlepszymi (źródło TVP)
Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×