Michał Kamiński diagnozuje przyczyny porażki z Jastrzębskim: Słabo wypadliśmy w obronie

Dobra gra Michała Kamińskiego nie uchroniła AZS-u Częstochowa od porażki we własnej hali z Jastrzębskim Węglem. - Słabo wypadliśmy w obronie - zauważa atakujący częstochowskiej ekipy.

Adrian Heluszka
Adrian Heluszka

Częstochowianie nie byli w stanie za wiele wskórać w pojedynku z Jastrzębskim Węglem. Podopieczni Marka Kardosa zasłużenie przegrali 0:3 i tym samym nie poszli za ciosem po udanej inauguracji i wyjazdowej wygranej w Bydgoszczy. - Pierwszy mecz wygraliśmy i zagraliśmy tam bardzo dobrze. Przede wszystkim taktycznie. Jednakże nie zapominajmy, że mierzyliśmy się teraz z bardzo silnym zespołem. Próbowaliśmy dorównać i podtrzymać tempa, jakie dyktowało nam Jastrzębie. Rywale przede wszystkim w końcówkach zachowali chłodniejszą głowę. My z kolei popełnialiśmy błędy i to było powodem takiego, a nie innego wyniku - uważa w rozmowie ze SportoweFakty.pl, Michał Kamiński.

26-letni atakujący był jedną z jaśniejszych postaci w szeregach Akademików w piątkowym spotkaniu. Ozdobą meczu był szczególnie niezwykle różnorodny wachlarz zagrywek, którymi popisywał się Kamiński i które często kończyły się asami serwisowymi. Tak było szczególnie na początku drugiej odsłony, gdy po serii znakomitych zagrywek Kamińskiego częstochowianie prowadzili już 11:6. Jastrzębianie błyskawicznie odrobili jednak straty, a rosły atakujący AZS-u jednoznacznie wskazuje w jakich elementach Pomarańczowi górowali nad jego zespołem. - Udało mi się pociągnąć zagrywką, ale siatkówka nie tylko na tym polega. Trzeba także obronić, a najlepiej zablokować rywala. Myślę, że słabo wypadliśmy w obronie, bo dużo piłek dotykaliśmy, ale nie potrafiliśmy ich obronić i pozostawić w grze. To było bardzo znaczące, bo gdybyśmy mieli więcej piłek w kontrataku, to wynik mógłby być inny - kiwał głową niepocieszony Kamiński.
Dobra gra Michała Kamińskiego nie pomogła częstochowianom pokonać ekipy Lorenzo Bernardiego Dobra gra Michała Kamińskiego nie pomogła częstochowianom pokonać ekipy Lorenzo Bernardiego
Jastrzębian z uderzenia na nieszczęście Akademików nie wybiła dziesięciominutowa przerwa, która od tego sezonu obowiązuje po drugim secie. Jastrzębianie w trzecim secie przypieczętowali pewne zwycięstwo. - Różnie można mówić, ale to już jest wszystko ustalone i nie można myśleć w ten sposób, że jest to złe. Jeżeli jest przerwa dziesięciominutowa, to trzeba zrobić wszystko, aby wrócić na boisku z takim samym zaangażowaniem, jak było to wcześniej. Trzeba wyjść skupionym i dać z siebie wszystko - wspomina były siatkarz m.in. Lotosu Trefla Gdańsk i właśnie ekipy z Jastrzębia.

Po porażce z Jastrzębskim Węglem, Akademicy będą musieli szukać punktów w kolejnych spotkaniach. Teraz przed nimi wyjazd do Warszawy, a w czwartej serii spotkań w hali "Częstochowa" gościć będzie Effector Kielce. - W Bydgoszczy pokazaliśmy, że możemy dobrze zagrać. Podobnie, jak przed tamtym meczem uważam, że są to zespoły w naszym zasięgu i możemy pokusić się o punkty - kończy Michał Kamiński.

Michał Kozłowski: Sami napompowaliśmy sobie balonik

Siatkówka na SportoweFakty.pl - nasz profil na Facebooku. Dla wszystkich fanów volleya i nie tylko! Kliknij i polub nas. Wolisz ćwierkać? Na Twitterze też jesteśmy!

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×