Karol Kłos dla SportoweFakty.pl: Bartek Kurek zawsze będzie filarem reprezentacji
Ogromne emocje zafundowali kibicom w Spodku siatkarze reprezentacji Polski i Włoch. Zwycięzcę musiał wyłaniać piąty set. – Spodziewaliśmy się, że rywale postawią trudne warunki – mówi Karol Kłos.
Polacy przerwali w piątkowy wieczór znakomitą passę reprezentacji Włoch, która po raz pierwszy w tegorocznej Lidze Światowej musiała przełknąć gorycz porażki. Mimo, że Włosi przysłali do naszego kraju "drugi garnitur", biało-czerwoni musieli się sporo napocić, aby uzyskać drugie zwycięstwo w obecnej edycji Ligi Światowej. - Spodziewaliśmy się, że rywale postawią trudne warunki, bo nie mają nic do stracenia. Wszyscy dookoła mówili, że przyjeżdżają drugim składem i na pewno gra się łatwiej, gdy nie ma się żadnej presji. Mogli po prostu zagrać dobre spotkanie, ale my też mieliśmy swoje okazje i niefortunne podbicie piłki nogą po ataku Andrzeja Wrony sprawiło, że ten mecz ułożył się inaczej. Gdyby to się nie stało, to prowadzilibyśmy 2:0 i na pewno grałoby się nam wtedy łatwiej. Tymczasem wkradła się nerwowość i niepotrzebne akcje, których musimy się wystrzegać, by grać lepiej - podkreśla w rozmowie ze SportoweFakty.pl, środkowy naszej reprezentacji, Karol Kłos.
Dzięki piątkowemu zwycięstwu nasi siatkarze zrobili kolejny krok w kierunku awansu do Final Six Ligi Światowej. Bezkonkurencyjni w naszej grupie są co prawda Włosi, ale Azzurri z urzędu mają zagwarantowane miejsce w finałowym turnieju, którego będą organizatorem. O jedno premiowane awansem miejscem nasi siatkarze walczą zatem z Brazylią i Iranem, który wyrasta na bardzo wymagającego rywala. - Cały czas walczymy o to. Myślę, że to jest nasz mały cel po drodze, który chcielibyśmy osiągnąć. Później po prostu nie mamy nic do stracenia i gramy na maksimum swoich możliwości, najlepiej jak to tylko możliwe - podkreśla Kłos.
W Spodku po raz pierwszy w tegorocznej edycji "Światówki" z Orzełkiem na piersi wystąpili Michał Winiarski, Bartosz Kurek oraz Mariusz Wlazły, którzy przez ostatnie kilka dni odpoczywali i ładowali akumulatory. Kłos zaznacza, jak wielką rolę w kadrze odgrywa wspomniana trójka. - Michał trzymał przyjęcie i bardzo dobrze radził sobie w tym elemencie. Trener później zdecydował się na zmianę i wszedł Bartek, który bardzo nam pomógł. Zdobywał ważne punkty i zawsze będzie filarem reprezentacji. To są na pewno ogromne wzmocnienia, ale chłopaki potrzebują po tej przerwie trochę więcej czasu, żeby przede wszystkim się zgrać, by w grze było mniej nerwowości. Każdy musi znać swoje miejsce na boisku, by nie było nieporozumień - tłumaczy środkowy naszej reprezentacji.