Wojciech Żaliński: Mam małe szanse na wyjazd do Berlina
Wojciech Żaliński od początku sezonu jest jedną z jaśniejszych postaci w Cerrad Czarnych Radom. Jego dobra dyspozycja zaowocowała powołaniem od Stephane'a Antigi do szerokiej kadry.
Po siedmiu kolejkach Wojciech Żaliński przoduje w klasyfikacji PlusLigi na najlepszego zawodnika na pozycji przyjmującego (na końcową ocenę wpływa nie tylko procent dogrania, ale również skuteczność w ataku czy punkty zdobyte blokiem i zagrywką).
W meczu z Effectorem Kielce zawodnik Cerrad Czarnych Radom ponownie był kluczowym ogniwem na boisku. Zapisał na swoim koncie 19 "oczek", z czego 1 blokiem i 3 zagrywką. W ataku zanotował 65-procentową skuteczność (15/23), popełnił przy tym tylko jeden błąd i ani razu nie został zablokowany. W przyjęciu spisał się równie dobrze (57/35 proc.).
Podopieczni Raula Lozano wiedzą, że to dopiero początek drogi po dobry wynik w tym sezonie. - Umówmy się, pierwsze miejsce po siedmiu kolejkach wiele nie znaczy. Mamy przed sobą do rozegrania jeszcze wiele spotkań. Daj Boże zdrowie, to może się utrzymamy na tym miejscu dłużej, ale to jest sprawa drugorzędna. Wspaniale się czuję jako zawodnik miasta lidera, ale absolutnie się tym nie podpalam - zaznaczył przyjmujący.
Na pierwsze miejsce w lidze Wojskowi "wskoczyli" po pokonaniu Effectora Kielce 3:1. W ubiegłych sezonach ekipa z województwa świętokrzyskiego nie należała do najwygodniejszych przeciwników dla Cerrad Czarnych. Czy w związku z tym przed poniedziałkowym meczem radomianie musieli się dodatkowo mobilizować? - Nie chcę wyjść na bufona, ale nie obawialiśmy się tego meczu. Potwierdziliśmy już kilka razy w tym sezonie klasę, grając z niżej notowanymi zespołami. Dlatego chyba nikt nie miał wątpliwości co do naszej gry. Wdarły się nerwy, przegraliśmy drugiego seta, ale nie straciliśmy punktów. Na chwilę obecną jesteśmy drużyną, która umie radzić sobie z problemami - uzupełnił Wojciech Żaliński.