Siatkarze narażeni na duże kłopoty. W przyszłości mogą mieć problemy ze zdrowiem
Czy siatkarze, którzy dzisiaj są narażeni na ogromne natężenie gier to ludzie, którzy w przyszłości mogą mieć problemy ze zdrowiem? Terminarz jest przepełniony do granic możliwości.
- Oczywiście, że tak. W każdej dyscyplinie sportu tak jest.
Ale w siatkówce szczególnie?
- Myślę, że tak, ale z różnych przyczyn. Mamy do czynienia z mężczyznami i kobietami o takich warunkach, które powodują, że zagrożenia dla nich są większe. Są oni wysocy i cieńsi, a także mają większą wagę. Przy tej aktywności, którą mają, te narażenia są większe. Wynika to z faktu przeciążeń siłowych. Kariera sportowca jest trudna i często kończy się z powodów zdrowotnych. Dlatego tak rzadko widzimy tych sportowców powyżej czterdziestego roku życia. Są oni wyjątkami, między innymi właśnie z powodów zdrowotnych. Trudno jest im utrzymać reżim treningowy ich zawodu. Ich zdrowie z racji długiego czasu treningów i przeciążeń jest coraz gorsze. Nie powiedziałbym jednak, że następuje w tym aspekcie jakiś przełom. Wynika to choćby z tej świadomości, o której rozmawialiśmy. Jest ona coraz wyższa. Sprawy diety czy żywienia, od czasów kiedy zacząłem pracować z reprezentacją, są na wyższym poziomie. Jeśli nadal będzie to szło w tym kierunku, to jest szansa, że zawodnicy w siatkówce będą mogli grać dłużej niż w dawnych czasach. Trzeba jednak być świadomym tego, że tych problemów zdrowotnych nigdy nie wyeliminuje się w stu procentach.
Najgorszy przypadek kontuzji siatkarskiej, jaki widział pan na oczy?
- Dla mnie najgorszą kontuzją było zerwanie ścięgna Achillesa u Sebastiana Świderskiego podczas meczu Polska - Bułgaria w Bełchatowie (2009 rok - przyp.red.). Byłem przy tej kontuzji i to był chyba najgorszy uraz, jaki widziałem.
Zostaje pan jako lekarz przy reprezentacji Polski?
- Były już prowadzone rozmowy na ten temat. Nie podpisałem jeszcze kontraktu, ale raczej nadal będę pracował z kadrą. Nie widziałem się jeszcze z nowym selekcjonerem, więc nie mam jeszcze stuprocentowej pewności. Zarówno ja, jak i profesor Domżalski, wyraziliśmy chęć dalszej współpracy z siatkówką.
Rozmawiał Mateusz Lampart