Hop-Bęc konkursów w Willingen: renesans Finów, groteskowy Tepes

Radosław Gerlach
Radosław Gerlach
BĘC

Kolejny "zjazd" Czechów 

Reprezentanci Czech od kilku tygodni znajdują się w naszym niechlubnym zestawieniu. I kiedy wydaje się, że to już ich ostatni raz, to nasi południowi sąsiedzi rozczarowują jeszcze bardziej. W "drużynówce" spisali się najsłabiej ze wszystkich reprezentacji. Zajęli ostatnie miejsce i odpadli już po pierwszej serii. Szanse na powetowanie wpadki mieli w niedzielę. I choć w konkursie wystartowało pięciu reprezentantów Czech, to żaden z nich nie uzyskał awansu do drugiej serii. Szczególnie rozczarował Roman Koudelka, który w ostatnich tygodniach skakał dość powtarzalnie, będąc liderem czeskiej kadry. Do słabych skoków Jana Matury i Lukasa Hlava zdążyliśmy się natomiast w tym sezonie przyzwyczaić. Wydaje się, że w czeskiej kadrze niebawem dojdzie do zmiany pokoleniowej. Janda, Matura i Hlava mają rocznikowo kolejno: 39, 38 i 33 lata. Ale wyginięcie gatunku skoczków u naszych południowych sąsiadów nie jest zagrożone. Richard Schallert w odwodzie dysponuje młodszymi i utalentowanymi zawodnikami. Niebawem to oni powinni przejąć pałeczkę po swoich starszych kolegach.

Słoweński niewypał

Ile to już razy Jurij Tepes zachwycał wszystkich, po czym chwilę później lądował na buli? Nie inaczej było w Willingen. Słoweniec w pierwszej serii konkursu drużynowego oddał skok na odległość 101 metra. Był to najkrótszy skok całego konkursu i skok, który zaprzepaścił szanse Słowenii na odegranie jakiejkolwiek roli w konkursie. Takie skoki u Tepesa to jednak norma. Pytanie, czy Goran Janus nie powinien zastanowić się nad rekonstrukcją "drużynowej czwórki"? Czy nie lepiej mieć w swoich szeregach zawodnika może o nieco mniejszych możliwościach, ale za to pewnego, powtarzalnego i nielądującego co trzecim razem na kilkadziesiąt metrów przed resztą stawki? Na całe szczęście to nie nasz problem, choć chyba też mamy jeszcze w pamięci podobnych "asów" znad Wisły. Tak czy inaczej, Tepes to prawdziwy "wrzód" na słoweńskich skokach. Przed dwoma laty, nie walczący o nic Tepes - nagle przebudził się w finałowym konkursie w Planicy, gdzie prowadził po pierwszej serii. Przed jego finałowym skokiem na prowadzeniu był jego rodak Peter Prevc. Tepes doskonale zdawał sobie sprawę, że tylko zwycięstwo Prevca pozwoli odebrać mu Kryształową Kulę za zwycięstwo w całej klasyfikacji Pucharu Świata. Nie pomógł jednak swojemu rodakowi. Wygrał konkurs i na stadionie w Planicy był jedynym Słoweńcem, który tego dnia się cieszył. Cały jego 2-milionowy naród musiał przełknąć ogromną gorycz porażki. Kryształowa Kula trafiła bowiem w ręce Severina Freunda.

ZOBACZ WIDEO Jan Ziobro: pozostaje mi tylko pogratulować Kamilowi Stochowi i chylić przed nim czoła


Kibicuj polskim skoczkom w Pilocie WP (link sponsorowany)
Czy na miejscu Gorana Janusa odstawiłbyś Jurija Tepesa od konkursów drużynowych?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×