Kuzniecowa dziękuje ojcu, że "uchował" ją od kolarstwa

Zdjęcie okładkowe artykułu:
zdjęcie autora artykułu

Tylko Jelena Dementiewa, Kim Clijsters i Serena Williams więcej razy od Swietłany Kuzniecowej startowały w Mistrzostwach WTA. W tym roku Rosjanki po raz pierwszy od 2005 roku zabraknie na starcie turnieju zamykającego sezon.

W tym artykule dowiesz się o:

Kuzniecowa, pięciokrotna uczestniczka Masters, ani razu nie wyszła tam z grupy. Jej mecz z Agnieszką Radwańską w 2008 roku przeszedł do historii polskiego tenisa jako pierwsze zwycięstwo biało-czerwonej w imprezie tej rangi. Dziś zarówno Swieta, jak i Isia mają problemy i praktycznie zakończyły sezon.

Poprzez serwis Twitter Kuzniecowa poinformowała, że nie zagra w turnieju w Moskwie (od 18 października). - Zdrowie mi na to nie pozwala - napisała. - Muszę skończyć ten trudny sezon i się wyleczyć. Po US Open trenowałam przez tydzień w Moskwie, ale zachorowałam. Od niedzieli do soboty nie miałam żadnego przygotowania fizycznego, bo leżałam w łóżku.

Przerwa w startach pozwala Kuzniecowej na tworzenie dłuższych historii na Twitterze, gdzie jest czołową postacią wśród tenisistek. Żażartowała, że po serii wpisów w swoim ojczystym języku wszyscy będą musieli się nauczyć rosyjskiego. Dowiadujemy się, że w Sankt Petersburgu na uniwersytet zabiera Swietę jej brat i że przybywanie w rodzinnym mieście pozwala je czuć się dumną. W czasie wolnym pomyśli też o tatuażu.

Swieta pisze o swojej kolarskiej rodzinie: - Mój tata był trenerem mojej mamy. Ona sześciokrotnie zdobyła mistrzostwo świata i pobiła 20 rekordów świata. Ojciec jest największym pracoholikiem, jakiego kiedykolwiek widziałam. Wychował siedmiu mistrzów olimpijskich i także mojego brata, który był drugi w Atlancie! Ale jestem szczęśliwa, że uchował mnie od tego ciężkiego sportu. Powiedział mi, żebym grała w tenisa.

Aleksandr Kuzniecow wciąż jest czynnym trenerem. - Poświęca cały swój czas kolarstwu. Jest wielkim profesjonalistą i tak oddany swojej dziedzinie, że nigdy nie był na moim meczu! Nie był na żywo, ale zawsze ogląda mnie w telewizji. Daje mi potem też rady, co powinnam zmienić. Mogę być lepsza, jeśli będę go więcej słuchała - tłumaczy Kuzniecowa.

O Sankt Petersburgu: - Jestem smutna, że moje miasto nie otrzymuje takiej pomocy, na jaką zasługuje. Pieniądze idą na piłkę nożną albo hokej i trzeba gdzie indziej szukać pomocy finansowej, nawet brać kredyty z banku. To szalone! Jestem dumna, że moje miasto ma tak znakomity zespół jak Zenit, ale zawiedziona, że nie wspomaga innych sportów. Świat staje się coraz bardziej materialny każdego dnia. Ale od mojego ojca widzę perfekcyjny przykład poświęcenia dla osiągnięcia wyników.

Źródło artykułu:
Komentarze (0)