Finały ATP World Tour: Geniusz Federera, Fyrstenberg i Matkowski wydłużyli sobie drogę do półfinału

Roger Federer w wielkim stylu zwyciężył odwiecznego rywala Rafaela Nadala 6:3, 6:0 i jest już w półfinale londyńskich Finałów ATP World Tour. Słabo spisali się Mariusz Fyrstenberg i Marcin Matkowski, którzy tak jak w niedzielę grali przed Nadalem. Polacy przegrali z Maksem Mirnym i Danielem Nestorem 4:6, 3:6.

Łukasz Iwanek
Łukasz Iwanek

Szwajcar odniósł nad Hiszpanem czwarte zwycięstwo w ich czwartym meczu w Masters i poprawił łączny bilans ich pojedynków na 9-17. W trwającym 32 minuty I secie zanotował 12 kończących uderzeń, z czego dziewięć z forhendu oraz zdobył 17 z 21 punktów przy pierwszym podaniu. W całym meczu miał 29 piłek bezpośrednio skończonych i zrobił tylko osiem niewymuszonych błędów. - Zasadniczo to był dla mnie genialny mecz od początku do końca - powiedział urodzony w Bazylei 30-latek. - Mogłem robić to co miałem nadzieję robić: dominować z głębi kortu, grać blisko linii, dobrze serwować, zabierać mu czas. To nie zawsze tak pracowało. Zawsze wiedziałem, że mogę pokonać Rafę. Problem jest taki, że czasami to jest trudne do wykonania, ponieważ on ma dużo do powiedzenia w miarę trwania meczu. Szybszy kort czyni mniej bardziej faworytem. Może Rafa nie zagrał swojego najlepszego tenisa dzisiaj. Ale w hali wszystko dzieje się bardzo szybko, co zobaczyliśmy na końcu. Dla mnie to był ekscytujący mecz do grania. Federer wygrał 14. mecz z rzędu, a jego tegoroczny bilans w hali to 13-0. Po raz trzeci w karierze wygrał on z Nadalem seta do zera (Wimbledon 2006, Hamburg 2007). Hiszpan z kolei nie oddał Szwajcarowi gema w jednym z setów w finale Rolanda Garrosa 2008.

- Wynik jest prawdziwy, dziś zagrał on dla mnie zbyt dobrze - powiedział Nadal. - Muszę zaakceptować fakt, że gdy dziś grasz z Federerem i on gra w taki sposób to jedyna droga do pozostania w meczu to mieć wolne punkty z serwisu, ponieważ jeśli chodzi o resztę poziomu to był on zbyt wysoki na tej nawierzchni. I ja nie miałem tych wolnych punktów jak zwykle to się zdarzało.

Hiszpan przed rokiem osiągnął w Masters swój pierwszy finał przegrywając w nim właśnie z Federerem, ale wtedy urwał Szwajcarowi seta. W tym sezonie leworęczny tenisista z Majorki sięgnął po trzy tytuły, w tym po swój szósty na kortach Rolanda Garrosa, gdy pokonał w finale Szwajcara. - To nie jest moment, by powiedzieć do widzenia - stwierdził Nadal. - To nie jest moment, by odejść, muszę kontynuować walkę. Ciągle jestem w turnieju. Wciąż mam szansę, by być w półfinale, ponieważ gdy wygram następny mecz zagram w półfinale. Więc to jest moment, by kontynuować walkę z pozytywnym nastawieniem i moment, gdy trzeba zaakceptować fakt, że gdy Roger gra w ten sposób jest lepszy ode mnie.

Jo-Wilfried Tsonga w 1,5 godziny pokonał Mardy'ego Fisha 7:6(4), 6:1 serwując sześć asów i notując 33 kończące uderzenia. - Naprawdę dobrze wygrać tutaj po raz pierwszy - powiedział Francuz, który przed dwoma tygodniami doszedł do finału w Paryżu-Bercy. - Dzisiaj zacząłem lepiej, nawet jeśli on mnie przełamał w I secie. Ale zagrałem dzisiaj dobrze. Naprawdę dobrze poczułem kort. Kiedy jestem bardzo agresywny i wywieram presję na moim przeciwniku mogę grać z każdym - kontynuował Tsonga, który po niedzielnym meczu z Federerem przyznał, że na początku nic nie widział i nie wiedział kompletnie co się dzieje na korcie.

Fish, który 9 grudnia skończy 30 lat, w imprezie kończącej sezon debiutuje. Dzięki niemu po raz 25. z rzędu (od 1987 roku) Stany Zjednoczone mają swojego reprezentanta w Masters. Kiedy go zapytano o mecz z rówieśnikiem Federerem, który go czeka w czwartek powiedział: - Czuję, że mogę wygrać. Czuję, że mogłem wygrać oba mecze, które rozegrałem, ale nie zrobiłem tego. Chodzi mi o to, że musisz wyciągnąć mnie siłą z kortu, abym nie mógł wziąć udziału w takim wydarzeniu, jak to. Pracowałem bardzo ciężko przez ten poprzedni rok, przez ostatnie dwa lata i bardzo wiele poświęciłem. To nagroda grać w takiej imprezie jak ta. Dlatego mówię, że to jest rozczarowanie nie móc grać na takim poziomie, na jakim chciałbyś grać.

DEBEL

Po niedzielnej wiktorii nad Michaëlem Llodrą i Nenadem Zimonjiciem Fyrstenberg i Matkowski musieli uznać wyższość Mirnego i Nestora, od których byli słabsi w każdym elemencie gry. Białorusin i Kanadyjczyk, którzy triumfowali w Rolandzie Garrosie, posłali pięć asów oraz wykorzystali trzy z 10 break pointów i sięgnęli po zwycięstwo po 75 minutach. Bilans ich tegorocznych spotkań to teraz 44-19. W I secie przy setbolu mający na swoim koncie 74 deblowe tytuły Nestor posłał szybki return, a partię po 34 minutach zakończył Mirny forhendowym wolejem. - Rozpoczęliśmy dobrze, jedyna rzecz, którą popsułem to był mój serwis - powiedział Fyrstenberg. "Polish Power" rozpoczęli I seta od prowadzenia 2:0, ale w czwartym gemie Mariusz przegrał podanie od 40-15 tracąc trzy punkty. - Oni wrócili i odbudowali ich zaufanie, więc nam było bardzo ciężko wrócić i ponownie grać dobrze - kontynuował Fyrstenberg.

W II secie zdecydowanie górą byli Mirny i Nestor, którzy szybko odskoczyli na 4:1 przełamując podanie Mariusza w czwartym gemie. - Potrzebowaliśmy trochę lepszego serwisu, dziś procent naszego pierwszego podania nie był dobry. Oczywiście zaskoczyło nas trochę, że oni przy każdym drugim podaniu wywierali na nas presję i naprawdę dobrze returnowali. Mamy jedno zwycięstwo w zapasie i mamy nadzieję, że odniesiemy kolejne w czwartek, ale musimy lepiej serwować - powiedział Matkowski. Bilans tegorocznych spotkań polskich finalistów US Open to teraz 20-27.

- Bardzo słaby mecz w naszym wykonaniu. Zawiódł serwis, w I secie zamiast ich dobić i wyjść na prowadzenie po breaku, kiedy była taka możliwość straciliśmy podanie - napisali Polacy na swoim profilu na Facebooku. Jak wiadomo jest to bardzo specyficzny turniej, w którym jedna porażka nie przekreśla szans na awans. Wszystko rozstrzygnie się w czwartek, choć nawet wygrana może naszym deblistom nie dać awansu. - Cały czas jesteśmy w grze i się nie poddajemy. Dziękujemy Polakom w O2 za doping i Wam za kibicowanie nam i wiarę do końca. Dzięki, że jesteście z nami. Byliśmy, jesteśmy i będziemy - może powiedzieć każdy polski fan tenisa, który emocjonuje się piątym występem Marcina i Mariusza w Masters.

W czwartek o godzinie 13:15 polskiego czasu Fyrstenberg i Matkowski zagrają z "Indo-Pak Express", czyli Rohanem Bopanną i Aisamem-Ul-Haq Qureshim, którzy w swoim debiucie w Masters pozostają bez zwycięstwa. We wtorek w drugim meczu Hindus i Pakistańczyk przegrali z Llodrą i Zimonjiciem 6:7(6), 3:6 marnując sześć piłek setowych w I partii. Dwóch setboli nie wykorzystali przy 5:4, przy pierwszym smecza przestrzelił Qureshi, drugiego odparł Llodra posyłając bekhend wzdłuż linii na Bopannę. W tie breaku Francuz i Serb od 2-6 zdobyli sześć kolejnych punktów. Dla pozostania Polaków w turnieju ważne jest, aby Mirny i Nestor pokonali Llodrę i Zimonjicia i zakończyli fazę grupową bez porażki, oczywiście wcześniej sami muszą odprawić "Indo-Pak Express".

Finały ATP World Tour: program i wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×