Adam Ondra. Szczęście schowane wśród skał
- Wierzę, że wspinaczka będzie mnie zawsze napełniać poczuciem, że żyję. Że żyję wolny i żyję pełnią życia - mawia Adam Ondra. Mimo zaledwie 28 lat to prawdziwa legenda tej dyscypliny sportu.
Ondra od małego interesował się nie tylko praktyką, ale również teorią i historią wspinaczki.
- Duży wpływ na niego miała książka "Rock star". To jest biblia wspinaczy. Adam czytał ją często jako młody chłopak. To dzięki niej tyle wiedział o wspinaczce. Rodzice tę wiedzę i umiejętności pielęgnowali. Całe życie Adama to jest wspinaczka. Właściwie nic poza nią nie widzi. Wszystko, co dzieje się w jego życiu dotyczy wspinaczki - przyznaje Piechowicz w rozmowie z WP SportoweFakty.
Ekstaza
Adam na pierwszy film o wspinaczce natrafił w wieku dziewięciu lat. Do dziś pamięta tamte emocje.
"Czegoś takiego nigdy wcześniej nie widziałem. Kiedy oglądałem tamten filmik, byłem jak w ekstazie. Co prawda obraz nieco się zacinał i plik nie dał się ściągnąć, ale zobaczenie amerykańskich zawodników uprawiających bouldering to było niezwykłe przeżycie: czysta adrenalina na ekranie" - napisał w książce "Ciało i dusza wspinacza" wydanej w Polsce 30 czerwca 2021 r.
Już w wieku kilku lat nie był w stanie zatrzymać się na prostych wyzwaniach. Coś popychało go do szukania bardziej elektryzujących przeżyć. I rozwoju. Kiedy po przyjeździe na zawody okazywało się, że organizatorzy zmienili trasę przejścia na łatwiejszą, był wściekły. Jednak zupełnie nie potrafił tego wyrazić.
- Poznałem Adama jako introwertyka. Pomagałem mu komentować jego sukcesy, rozmawiać z mediami. To był niezwykle cichy i skromny człowiek. W miarę postępów nauczył się komunikować i teraz trudno poznać po nim, jaki był wcześniej - wyjaśnia jego przyjaciel.
Adam od samego początku doceniał środowisko wspinaczkowe. Nie tylko w Czechach. Znajomych ma bowiem na całym świecie.
- Cała społeczność górska jest złożona z przyjaciół. Oczywiście, kiedy na zawodach wspinacze współzawodniczą ze sobą, każdy chce być tym najlepszym. Jednak w górach, na co dzień, skoczyliby za sobą w ogień - podkreśla Piechowicz.
Multmedalista
Pasja prowadziła przez skały, ale Adam na nich nie poprzestał. Szybko zaczął osiągać rewelacyjne rezultaty podczas zawodów na sztucznych ścianach. Mistrzostwo świata wywalczył czterokrotnie. Wicemistrzostwo - pięć razy. Dwa razy zdobył brązowy medal.
Jest także mistrzem Europy i legendą prestiżowych zawodów Rock Master, na których wywalczył 11 medali, w tym siedem złotych. Z Ramónem Juliánem Puigblanqué jest współrekordzistą wśród mężczyzn pod względem liczby wygranych.
Sukcesy przyniosły mu popularność. Nie tylko w Czechach.Dodatkowej sławy nie przyniosą mu igrzyska olimpijskie w Tokio. Nie potrzebuje jej, ale na medal zasłużył. Niestety w czwartkowym finale zajął dopiero szóste miejsce. Nikt jednak nie ma wątpliwości, że za trzy lata w Paryżu, kiedy będzie można walczyć osobno o medale w prowadzeniu, boulderingu i wspinaczce na czas, przywiezie do Czech upragniony krążek.
Zaraźliwa radość
Ondra powtarza, że w jego przypadku szczęście zawsze będzie chować się gdzieś wśród skał. Albo tuż za dachami chat w Krasie Morawskim. Albo na drugiej półkuli ziemskiej na szczycie dwumetrowego głazu lub tysiącmetrowej ściany.
"Wierzę, że wspinaczka będzie mnie zawsze napełniać poczuciem, że żyję. Że żyję wolny i żyję pełnią życia" - napisał w "Ciele i duszy wspinacza".
Miłość do gór dzieli z wieloma Polakami. I doskonale zdaje sobie z tego sprawę:
"Zawsze mi się wydawało, że Polacy i Polki w skałach walczą. Słowo 'wystarczy' dla nich nie istnieje. Walczą o każdy kolejny chwyt bez względu na pogodę i okoliczności. Myślę, że stoi za tym jakaś zbiorowa wspinacza świadomość sięgająca złotej ery polskiego alpinizmu. Znam wiele osób z Polski, które naprawdę żyją wspinaczką. Ich radość z wchodzenia na skały jest autentyczna i czysta - i, w dobrym sensie tego słowa, 'zaraźliwa'".
Polka szybka jak błyskawica! Ale o finał drżała do końca >>
"Spider-Woman z Polski" zrobiła furorę. 0,01 s zabrakło do rekordu świata >>