Piotr Pawlicki dla SportoweFakty.pl: Mój występ nie był za dobry

Piotr Pawlicki w niedzielnym meczu we Wrocławiu zdobył 5 punktów. Wychowanek leszczyńskiej Unii przyznaje, że odczuwa skutki upadku jakiego doznał na torze w Rawiczu podczas półfinału MIMP.

Grzegorz Wysocki
Grzegorz Wysocki

- Mój występ nie był za dobry. Zdobyliśmy dwa punkty i teraz jesteśmy w pierwszej czwórce. Jakoś dajemy radę i mam nadzieję, że wejdziemy do play-offów. Przed nami dwa bardzo ciężkie mecze u siebie z Rzeszowem i na wyjeździe w Częstochowie. Musimy wygrać oba spotkania - powiedział po meczu dla SportoweFakty.pl, Piotr Pawlicki.

Unia Leszno ze stolicy Dolnego Śląska mogła wywieźć trzy punkty. - Mogliśmy mecz we Wrocławiu wygrać, ale ja nie zaskakiwałem. Moja indywidualna jazda była na bardzo słabym poziomie. Nie mogłem spasować się z torem. Odczuwam również skutki upadku jakiego doznałem w Rawiczu podczas Młodzieżowych Indywidualnych Mistrzostw Polski. Jestem mocno poobijany i praktycznie cały w plastrach. Mam mocno stłuczone prawe kolano. Teraz muszę odpocząć troszkę, żeby dojść do siebie. Przed niedzielnymi zawodami nie czułem się najlepiej. Wiedziałem, że trzeba dać z siebie wszystko, ale niestety nie udało się - przyznaje.

Stelmet Falubaz Zielona Góra pokonał u siebie toruński Unibax i remisowy pojedynek we Wrocławiu, to zwycięski remis dla Unii Leszno, która zajmie czwartą lokatę w tabeli. - To jest zwycięski remis dla nas. Zdobyliśmy dwa punkty i jesteśmy przed Toruniem. Dla nas, to jest najważniejsze i musimy trzymać tak dalej. Jeśli będzie tak do końca, to wiadomo, że nikt nam nie pokrzyżuje planów. Ja mam w tym roku trochę pecha. Mam nadzieje, że mnie w końcu opuści. W sobotę miałem półfinał MIMP w Rawiczu. Jechałem na prowadzeniu zaliczyłem defekt i wszystko zakończyło się upadkiem. Później wygrałem dwa biegi, zaczął padać deszcz przerwano zawody i nie awansowałem. Widocznie Bozia nie chciała, żebym awansował do finału - stwierdza.

Rawicki półfinał MIMP to nieudana impreza dla młodszego z braci Pawlickich, który był jednym z głównych kandydatów do awansu. - Czy ja wiem, czy nieudana. Gdyby zawodów nie przerwano, to bym awansował. Ja te zawody zaliczam do najbardziej pechowych w dotychczasowej krótkiej karierze. Jak wspominam o tych zawodach, to aż mi się gorąco robi. Nie jest to miłe uczucie - mówi.

Leszczynianina czeka jeszcze dodatkowy bieg z Wojciechem Lisieckim o miejsce rezerwowego w bydgoskim finale MIMP. - Zobaczymy jak to będzie. Nie jest pewne, czy będę rezerwowym bo jeszcze będę jechał bieg z Wojtkiem Lisieckim o rezerwę. Nie jest powiedziane, że będę rezerwowym. Może w ogóle nie będę startował w tych zawodach - kończy.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×