Budżet i oczekiwania mniejsze, ale torunianie wciąż mierzą wysoko
W zimie doszło w toruńskim klubie do sporych roszad. Zmienili się prezes, menedżer i zawodnicy. Czy zbudowana za mniejsze pieniądze, lecz na papierze silna drużyna powalczy o medale?
Jak przyznaje Jacek Gajewski, kierownictwo klubu skupiło się na pozyskiwaniu lokalnych sponsorów, którzy z reguły wykazywali chęć do współpracy. Zawartych może zostać nawet 150 sponsorskich umów. - I to będą znaczne wpływy do budżetu - podkreśla menedżer KS-u. - Bardzo mocno i aktywnie uczestniczę w rozmowach i muszę stwierdzić, że reakcje firm są głównie pozytywne. To się wiąże z tym, że żużel to w Toruniu dyscyplina numer jeden, a klub, dzięki transparentności i stabilnej sytuacji finansowej, jest dobrym partnerem biznesowym. Teraz trzeba do wszystkich zainteresowanych dotrzeć i nakłonić ich do wsparcia. Mamy wielu stałych darczyńców, ale pojawiają się nowi, a także ci, którzy z różnych względów sponsorowania żużla zaprzestali. I to niewątpliwie cieszy. Dużych powodów do narzekań nie ma.
Na razie nie udało się znaleźć sponsora tytularnego, choć torunianie marzyli o powrocie do nazwy Apator. - Z kilku przyczyn nie dojdzie do tego w nadchodzącym sezonie, jednak wierzę, że kiedyś to nastąpi - mówi Jacek Gajewski. - Nadal szukamy partnera strategicznego, co nie jest zadaniem łatwym. W poszukiwania zaangażowany jest nie tylko klub, ale też wyspecjalizowane w tym obszarze firmy.Zespół z Torunia nie jest już uważany za dream team, co wcale nie oznacza, że jego siła rażenia jest mniejsza niż w sezonie 2014. Gród Kopernika opuścił co prawda Emil Sajfutdinow, ale z Częstochowy przywędrował inny Rosjanin - Grigorij Łaguta. Nowymi twarzami są ponadto Kacper Gomólski, dla którego nadchodzący sezon będzie pierwszym w gronie seniorów, oraz rewelacja rozgrywek Nice PLŻ Jason Doyle. Torunianie czekają ciągle na decyzję w sprawie ewentualnego zawieszenia dla Darcy'ego Warda. Międzynarodowa Federacja Motocyklowa testuje cierpliwość działaczy i kibiców, lecz 15 stycznia, po prawie pięciu miesiącach oczekiwania (!), ma ogłosić werdykt.
- Skład jest odzwierciedleniem kondycji finansowej oraz celów, jakie się drużynie stawia - uważa Gajewski. - Kadrę mamy ciekawą. Składa się ona z zawodników, którzy są głodni sukcesów. Jest to zespół o zrównoważonej sile; wydaje się, że bez dziur i słabiej obsadzonych pozycji. Nie brakuje też żużlowców, którzy w decydujących momentach mogą przechylić szalę zwycięstwa na naszą korzyść. Myślę tu o Łagucie czy Holderze. Ten drugi po perypetiach zdrowotnych powinien być w przyszłym roku w pełni sprawny. Nie dokucza mu już ból pięty, trenuje normalnie i liczymy, że po słabszym, jak na jego możliwości, sezonie odbuduje się i będzie liderem.
W kadrze torunian znajduje się tylko dwóch polskich seniorów (Gomólski i Adrian Miedziński). W przypadku kontuzji któregoś z nich więcej szans mają otrzymywać młodzieżowcy Paweł Przedpełski i Oskar Fajfer, którzy byli silnymi ogniwami w minionym sezonie. - Junior to ogromny skarb - nie ma wątpliwości Jacek Gajewski. - W momencie, gdy drużyna była budowana, mieliśmy już na starcie duży handicap właśnie w postaci bardzo dobrego duetu młodzieżowców. Mam nadzieję, że oni będą kleić dziury w razie kontuzji czy gorszej dyspozycji jednego z seniorów. A też, powiem szczerze, trzymanie w zanadrzu zawodnika rezerwowego, w konsekwencji walka o skład, nie jest korzystną sytuacją, ponieważ buduje napięcia, konflikty. Temu, kto przegrywa rywalizację i nie jeździ od początku sezonu, trudno po 2-3 miesiącach przerwy od ligowych zmagań i przy nikłej liczbie startów udanie wskoczyć do zespołu. Przerabiałem to w 2008 roku. Mieliśmy więcej seniorów i z perspektywy czasu nie wiem, czy było to odpowiednie rozwiązanie.