W PGE Stali misja 55 punktów. "To jest dla nas bardzo realny scenariusz"
PGE Stal Rzeszów wierzy, że jest w stanie odrobić stratę z Gorzowa i zepchnąć mistrza Polski na pozycję oznaczającą konieczność jazdy w meczach barażowych.
Jarosław Galewski
W ostatniej kolejce PGE Ekstraligi mało kto dawał szanse PGE Stali Rzeszów na stoczenie wyrównanej rywalizacji w Tarnowie. Zespół trenera Janusza Ślączki przystąpi do tego starcia osłabiony, ale nawet bez Petera Kildemanda napsuł sporo krwi tarnowskiej Unii. Ostatecznie gospodarze wygrali 48:42. - Było już wiele spotkań, po których można było powiedzieć sobie, co by było gdyby. W związku z tym nie zastanawiałem się nad tym, jak wyglądałby mecz w Tarnowie, gdyby pojechał w nim Peter Kildemand. Przegraliśmy i gospodarzom trzeba pogratulować. Byli lepsi i zgarnęli punkty. My musimy patrzeć w przód. Osobiście nie myślę o tym, co było. Czy Kildemanda można było posadzić wczoraj na motocyklu? Lepszym rozwiązaniem było to, co postanowiliśmy. On odpuścił już sobie przecież zawody międzynarodowe. Nie ryzykowaliśmy, bo chcieliśmy go mieć w pełni sił na Gorzów. Nadal twierdzę, że to było właściwe podejście do tematu - powiedział w rozmowie z portalem SportoweFakty.pl prezes Andrzej Łabudzki.
Rzeszowianie mają nadzieję, że w meczu z gorzowianami będą mogli wystawić taki sam skład jak podczas rywalizacji z MRGARDEN GKM-em Grudziądz . - Myślę, że tak to będzie wyglądać. Jeśli wróci Peter Kildemand, to prawdopodobnie zabraknie Mirka Jabłońskiego - dodał na zakończenie prezes PGE Stali Rzeszów.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.