PGE Ekstraliga: Lublin oszalał jak w latach dziewięćdziesiątych. Awans jak dzień dziecka

Pierwszy mecz w PGE Ekstralidze po ponad dwóch dekadach. To wielkie wydarzenie dla Lublina. W dniu spotkania całe życie miasta przeniosło się pod stadion na Zygmuntowskich. Jak w latach dziewięćdziesiątych, kiedy witano Hansa Nielsena.

Konrad Mazur
Konrad Mazur
stadion Motoru Lublin WP SportoweFakty / Michał Chęć / Na zdjęciu: stadion Motoru Lublin
Przyjeżdża prezydent Stanów Zjednoczonych? Papież? W mieście rozpoczęły się demonstracje polityczne? Uspokajamy. To tylko PGE Ekstraliga, która wróciła do Lublina po 24 sezonach. W tamtym roku wyszarpano ją w ostatniej chwili. Dziś nikt nie myśli, aby ją komukolwiek oddać. Lublin to żużel. Dlaczego?

Do inauguracyjnego meczu sezonu 2019 jeszcze kilka godzin, a dzieje się naprawdę wiele. Główna ulica prowadząca na stadion zamknięta (tylko piesi), obok remont ronda. Zaparkować autem niedaleko? Można zapomnieć. Miasto i służby mundurowe przygotowane na operację Ekstraliga. Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacji uruchomiło specjalnie linię autobusową o nazwie Żużel. Tyle ludzi na raz w jednym miejscu? Tylko juwenalia mogą się porównywać, ale to nie to samo.

Zobacz także: Kuciapa: Wygrana bez Jonssona to duży wyczyn

Zmierzamy do stadionu przy Z5. Ludzie dookoła, ze wszystkich stron. Maszerują dumnie jakby zbierali ochotników do armii. Mobilizacja, doping, trąbki, czapki, szaliki. Łączą ich trzy kolory, żółty, biały i niebieski. Ten pierwszy najważniejszy, idea aby wypełnić Zygmuntowskie w takie same barwy trwa od trzech lat. Udaje się znakomicie, a jest jeszcze lepiej.

ZOBACZ WIDEO Świetny debiut Thomsena i piekielnie szybki Madsen. Zobacz skrót mecz forBET Włókniarz Częstochowa - truly.wortk Stal Gorzów

Bilety? Towar deficytowy, już dawno wykupione. Do kiosków można pójść co najwyżej po picie, popcorn lub długopis. Niektórzy stali w kolejce do biura zawodów aby zdobyć bilety, ale usłyszeć mogli co najwyżej ''nie ma''. Karnetów sprzedana rekordowa liczba, wszyscy są już w kolejkach. Teraz tylko dostać się na stadion. Zebrani czekają na otwarcie bram. Przyśpiewki kibiców Motor, Motor, tylko Motor lecą nieustannie, jak hity Jacksona, Queen czy Roxette w polskich radiach. Niby nic nowego, od dwóch lat jest tutaj tak samo. Zmieniona nazwa, porządna organizacja, marketing, drużyna budowana z głową i wizją. To wszystko działa.

Tłumy ludzi, wyposzczeni najlepszej ligi świata. Elity dostarczającej niesamowitych emocji. Zjeżdżają nawet z drugiego końca Europy, aby móc założyć szalik w ukochanych barwach i wydrzeć się na całe gardło. - Mieszkamy na co dzień w Coventry, przyjechaliśmy w trójkę do Lublina, aby zobaczyć Ekstraligę. Gdy tylko ogłoszono terminarz, już rezerwowaliśmy loty. Nie mogło nas tu nie być w ten dzień! -tłumaczył kibic Marek.

Mistrz Polski posłał Spartę na deski 

Szał żużla panujący w Kozim Grodzie działa nie tylko na rodowitych mieszkańców. Żużlowa zaraza dopada kolejnych ludzi. - Szaleństwo na żużlu to mało powiedziane, to stan umysłu! Kilka lat temu jak tutaj studiowałem, znajomy spytał mnie czy wybieram się na mecz, stwierdziłem, że czemu nie. Z Radomia skąd pochodzę, nie miałem możliwości na żywo zapoznać się z tym sportem. Poszedłem i tak już zostało. Od tego czasu regularnie chodzę na Zygmuntowskie i z każdym rokiem atmosfera na meczach, a nawet przed nimi pobija kolejne poziomy. Hasło Lublin to żużel to nie pusty slogan. Już nie mogę doczekać się pierwszego meczu w Ekstralidze, na szczęście przed sezonem kupiłem karnet, bo bilety rozchodzą się, jak ciepłe bułki. Szalik, koszulka, a przede wszystkim gardło już gotowe do kibicowania w niedzielę - opowiadał przed inauguracją 28-letni Michał.

Wszyscy się cieszą, że w Lublin wreszcie pokazuje swój potencjał. Uśpiony przez wiele lat, teraz eksplodował. - Osobiście nie mogę się już doczekać meczów w Ekstralidze - mówiła Anna, wierna fanka Motoru. - Dla kibica, który na przestrzeni lat obserwował Motor w różnych momentach, drżał, że kolejny rok przerwy zakopie ten sport. Teraz ekstraliga jest jak dzień dziecka, który trwa cały sezon. 

Patrzymy dalej. Są i starsi. Ci, którzy w Prima Aprilis 90' dwie godziny wcześniej wypełnili stadion dla Hansa Nielsena, legendy speedway’a. Jednym z nich był pan Andrzej. - Byliśmy wtedy w czołówce! Nielsen, Adams, Stenka, Głogowski, Kępa. To byli zawodnicy! Marek i koledzy dali nam wicemistrza Polski, a teraz jego syn doprowadził nas do Ekstraligi! Myślałem, że nie dożyje tej chwili.

Jest dokładnie jak za Nielsena. Tylko wszystko bardziej kolorowe, barwne. Napięcie, podekscytowanie, radość, mobilizacja jest taka sama jak w latach dziewięćdziesiątych. Dwie godziny do zawodów, stadion wypełniony ludźmi. Zawodnicy wyszli na oględziny toru, a stadion już ryczał. Prezentacja głośna, wyczytywani przez prezentera żużlowcy na pewno poczuli pod stopami magię lubelskiego speedwaya. Sektor C5 nie zawiódł, znów oprawa na najwyższym poziomie, do tego baner z napisem ''Są nowiny… Ekstraliga'' uwiecznił wydarzenie, które zapisze się w ponad siedemdziesięcioletniej historii lubelskiego żużla.

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

Czy dziwi cię ogromne zainteresowanie żużla w Lublinie?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×