Żużel. Orzeł na kontrze. Andersen i Tungate zamiast tsunami. Czy to ma sens? Sukces ma przyjść niespodziewanie

W sezonie 2019 Orzeł był o krok od spadku. Później Witold Skrzydlewski zapowiedział, że przez drużynę przejdzie tsunami, ale nic takiego się nie stało. Czy to dobrze? O tym w ramach cyklu na kontrze dyskutowali dziennikarze WP SportoweFakty.

Jarosław Galewski
Jarosław Galewski
żużlowcy Orła Łódź WP SportoweFakty / Arkadiusz Siwek / Na zdjęciu: żużlowcy Orła Łódź
Jarosław Galewski, WP SportoweFakty: Na początek powiedz mi, gdzie to tsunami? Orzeł ma za sobą fatalny sezon, po którym miało dojść do prawdziwego trzęsienia ziemi. Przemysław Bartusiak, WP SportoweFakty: Z większości katastrof ktoś cudem się uratuje. O ile Tungate jechał w poprzednim sezonie przewidywalnie, czyli dobrze w Łodzi i słabo na wyjazdach, to rok 2019 był kompletnie nieudany w Polsce dla Andersena. W Orle jednak tak szybko nie zapomina się o pewnych sprawach. Każdy pamięta, jak Duńczyk ratował zespół w 2015 roku, a później wielokrotnie zdobywał ważne punkty. To nie były dla niego udane miesiące. Zarówno pod względem sportowym i prywatnym.

Gdzieś z tyłu głowy chodzi mi szalona myśl, że Andersen może podziękować za kolejną szansę i być liderem drużyny. Taką mam nadzieję i tego mu życzę. Jeśli chodzi o juniorów, nasuwa mi się tylko jedno słowo: głowa. Gdy poustawiają w niej wszystko tak, jak należy, to mogą zaskoczyć niejednego. Mowa tu szczególnie o Piotrze Pióro. Kibice mogą mieć pretensje o brak wzmocnień w tej formacji, ale chyba nie zdają sobie sprawy, jak dużo trzeba wydać na juniora. Lepiej otoczyć opieką obecnych zawodników, zaufać im i mieć dużą satysfakcję z dobrze wykonanej roboty. Tsunami nie musi polegać tylko na rewolucji kadrowej.

Galewski: Poza tym, że zostali zawodnicy, którzy zawiedli, to jeszcze wrócił taki żużlowiec. Mowa o Aleksandrze Łoktajewie. Potrafisz to jakoś wyjaśnić?
Bartusiak: Witold Skrzydlewski to twardy facet, ale nie zostawia nikogo w potrzebie. Być może po starej znajomości postanowił wyciągnąć rękę do Łoktajewa. Mam nadzieję, że już wiosną Aleks wytłumaczy nam wszystko swoją postawą na torze. Na pewno potrafi jeździć, co udowodnił w rewanżowym meczu barażowym ze Stalą. Wszystko jest w jego rękach.

ZOBACZ WIDEO Żużel. #MagazynBezHamulców. Prezes Włókniarza w ogniu pytań o Drabika, Cieślaka i Doyle’a

Zobacz także: Mistrz był pod kroplówką, a teraz siedzi w lodówce. Wszystkie twarze Bartosza Zmarzlika

Galewski: Ten transfer akurat w ogóle mi nie przeszkadza. Jestem wręcz przekonany, że Loktajew wywalczy sobie miejsce w składzie, a w kilku meczach może być liderem, który zrobi różnicę. Tak było w tym roku w Ostrowie, a w Orle też już miewał cudowne przebłyski. Rzecz w tym, że to zawodnik bardzo nierówny. Największy problem mam z dwoma nazwiskami. Domyślasz się, o kogo chodzi?
Bartusiak: Pewnie o Marcina Nowaka i Władimira Borodulina.

Galewski: Marcin Nowak to akurat dobry transfer. Młody, ambitny i z potencjałem. Jeśli dostanie szansę, to może zrobić krok w przód. A co do Borodullina to trafiłeś. Zawodnik, którego zapamiętałem tylko z tego, że pobił się z Tungatem. Nie był orłem w drugiej lidze, ma zrobić różnicę w zespole pierwszoligowym? Jakoś tego nie widzę. No i ten Hans Andersen. No ale to już wyjaśniałeś. Sentyment i wspomnienia. Nie wiedziałem, że łodzianie są takimi romantykami. Z kim nie pogadasz, to wierzy w faceta, który ma problem, żeby pojechać dobry mecz, a gdzie tu skuteczność w całym sezonie. Moim zdaniem Hans będzie mieć problem, żeby przebić się do składu. Są Kościuch, Jeleniewski, Łoktajew, Jabłoński. Tym piątym może być ktoś z dwójki Nowak - Tungate. A Ty jak to widzisz?
Bartusiak: Analizowałem to na wiele sposobów i spójrz na to z innej strony. Orzeł dwa razy jechał w finale ligi. Za każdym razem można było to uznać za zaskoczenie. Przez ostatnie dwa sezony Witold Skrzydlewski na papierze budował bardzo silny skład, który kompletnie zawodził. Byli zawodnicy, ale nie było drużyny. Orzeł w poprzednich latach kreował zawodników, którzy odpłacali się wynikami na torze. Borodulin może być drugim Biełousowem, który szybko wywalczył miejsce w składzie Orła. Niestety, fatalna kontuzja zastopowała jego karierę, ale mógł być kolejną gwiazdą spod skrzydeł Orła. Odnosząc to do całego składu łodzian, to każdy potrafi jeździć i każdy może być silnym punktem drużyny. Nie chcę nikogo szufladkować jeszcze przed sezonem. Może zrobię jeden wyjątek. Kościuch będzie liderem nie tylko Orła, ale całej ligi.

Zobacz także: Ranking najszybszych torów w PGE Ekstralidze. W Lesznie można się rozbujać, a w Gorzowie trzeba mocno zawracać

Galewski: Liderem Orła pewnie tak, a czy całej pierwszej ligi, to zobaczymy. Chciałbym jeszcze zapytać, jak podoba Ci się pomysł z duetem trenerów i jak Adam Skórnicki z Lechem Kędziorą podzielą się obowiązkami.
Bartusiak: Parafrazując przysłowie, nie można dzielić Skóry na Kędziorze. W Łodzi zapanowała mała euforia po pojawieniu się leszczyńskiego Mohikanina, jednak jego pojawienie się nie gwarantuje sukcesu. Po pierwsze panowie muszą się podzielić obowiązkami. Być może nie dowie się o tym opinia publiczna, ale według mnie to warunek konieczny do dobrej współpracy. Obaj mogą na tym zyskać. Kędziora może nauczyć kolegi przygotowania toru, a Skórnicki kilku nowinek z ostatnich lat. Oby tylko Kędziora nie zapuszczał długich włosów...

Galewski: O co pojedzie Orzeł w sezonie 2020? A może inaczej, co będzie sukcesem tej drużyny? Spokojne utrzymanie czy play-off?
Bartusiak: Sukcesem będzie sprawienie łódzkim kibicom radości. Ta drużyna musi zacząć wygrywać na własnym torze i mieć niezaprzeczalny atut swojego terenu. Jak uda się to osiągnąć, sukces może przyjść dość niezauważalnie. Tak jak w 2014 i 2016 roku.

KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy Orzeł Łódź tym razem awansuje do fazy play-off?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×