Żużel. Ciemna strona finału drugiej ligi. Zwycięzcy oskarżeni o kombinacje z paliwem i silnikami

Polonia Bydgoszcz odrobiła w rewanżu 28 punktów straty z pierwszego meczu z PSŻ i awansowała do 1. Ligi Żużlowej. Pojawiły się jednak oskarżenia, że zwycięzca nie grał fair. - Słyszałem, że beczka z paliwem miała dwa kurki - mówi prezes Polonii.

Dariusz Ostafiński
Dariusz Ostafiński
Josh Grajczonek, Kamil Brzozowski WP SportoweFakty / Michał Szmyd / Na zdjęciu: Josh Grajczonek, Kamil Brzozowski
Polonia Bydgoszcz awansowała do 1. Ligi Żużlowej w niecodziennych okolicznościach. Pierwszy mecz ze SpecHouse PSŻ Poznań przegrała 31:59 i tylko najwięksi optymiści wierzyli w odrobienie strat. A jednak stał się cud. W rewanżu Polonia wygrała aż 61:29 i rywale mogli schować szampana i odwołać rezerwację w restauracji, w której mieli świętować awans. Tymczasem Polonia, od wygranej, mierzy się z przeróżnymi oskarżeniami.

- Usłyszałem, że mieliśmy lepsze paliwo, że beczka miała dwa kurki, że ten gorszy był dla przeciwnika - mówi nam prezes Polonii Jerzy Kanclerz. - Jednak to oczywista nieprawda. Tak samo, jak te historie o silnikach pożyczonych od czołowych zawodników PGE Ekstraligi. Nic takiego nie miało miejsca. Zresztą nie dajmy się zwariować. Po pierwszym meczu w Poznaniu słyszałem, że PSŻ pożyczył silniki od Apatora. Nawet jeśli, to jakie to ma znaczenie? Przecież to nie jest zakazane w regulaminie. Nie zmienia to faktu, że Polonia jako klub niczego nie pożyczała.

Czytaj także: Kroplówka może ujść Drabikowi na sucho. Wniosek o TUE poparty mocnymi dowodami

Od prezesa Polonii słyszymy, że jedną z osób, która opowiadała o silnikach, był prezes PSŻ Arkadiusz Ładziński. - Ilekroć jednak próbowałem z nim poważnie porozmawiać na ten temat, to mnie zbywał, bagatelizował sprawę - stwierdza Kanclerz. - Tak sobie myślę, że te historie wzięły się, stąd, że oni przeżyli straszny szok. Mieli gotowe okolicznościowe koszulki, schłodzone szampany, restauracja była wynajęta, a tymczasem wyjechali z niczym.

ZOBACZ WIDEO #MagazynBezHamulców: Gorąca linia Ostafińskiego z Kryjomem. Co ma Pawlicki do Zmarzlika

Zapytaliśmy prezesa Ładzińskiego, skąd wzięły się historie z gorszym paliwem i silnikami. - Z internetu - odpowiada szef PSŻ. - Widziałem, co kibice pisali, więc przekazałem prezesowi Polonii. Tym bardziej że wynik drugiego meczu był naprawdę zaskakujący. Szok? Przyznaję, że go przeżyliśmy. Już jednak zapomniałem, dwumecz przeszedł u mnie do historii. W sumie wyniki obu finałowych spotkań były zaskakujące, a rywale okazali się lepsi, więc nie ma co rozdzierać szat.

Wydaje się, że tak, jak historie o paliwie i silnikach można między bajki włożyć, tak można się zastanawiać nad motywacją zawodników PSŻ. Po sezonie trener i wszyscy liderzy opuścili zespół, a taki David Bellego miał świętować awans z Polonią. Tak przynajmniej twierdzą w poznańskim klubie, bo w tym z Bydgoszczy nic o tym nie wiedzą.

Czytaj także: Janowski zabrał głos w sprawie wyrzucenia z kadry i kłamie

- Można by się zastanawiać, co poznańscy żużlowcy mieli w głowach, skoro tak im ten drugi mecz nie wyszedł - zauważa Kanclerz. - Swojej drużynie dawałem przed rewanżem 1 procent szans i marzyłem o tym, żeby do czwartego biegu utrzymać się w grze, żeby ludzie nie wyszli ze stadionu. Dobrze zaczęliśmy i potem poszło, choć dopiero po ostatnim biegu uwierzyłem w to, co zrobiliśmy.

- Było, minęło - kwituje Ładziński. - My źle zaczęliśmy ten drugi mecz, a Polonia wykorzystała swój czas. Wynik trzeba przyjąć z pokorą, ale trzeba też wyciągnąć z niego naukę na przyszłość - dodaje prezes PSŻ, który ma plan, by w tym roku ponownie zaatakować pierwszą ligę. - Na razie celujemy w play-off, potem pomyślimy o finale. Najgroźniejszymi rywalami wydają się drużyny z Opola i Krosna.





KUP BILET NA 2024 ORLEN FIM Speedway Grand Prix of Poland - Warsaw -->>

Czy wierzysz w opowieści, że zawodnicy Polonii jechali w finale na pożyczonych silnikach?

zagłosuj, jeśli chcesz zobaczyć wyniki

Już uciekasz? Sprawdź jeszcze to:
×
Sport na ×