Przyjaciel wspomina Tomasza Mackiewicza. "Nauczył mnie, żeby się nie zadręczać"

Zdjęcie okładkowe artykułu: Facebook / Na zdjęciu: Tomasz Mackiewicz
Facebook / Na zdjęciu: Tomasz Mackiewicz
zdjęcie autora artykułu

Marek Klonowski, przyjaciel i towarzysz wypraw Tomasza Mackiewicza, w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" rysuje niezwykły portret wspinacza, który nie wrócił ze swojej ostatniej wyprawy na Nanga Parbat. - Nauczył mnie, żeby się nie zadręczać - mówi.

W tym artykule dowiesz się o:

Klonowski poznał Mackiewicza zimą 2006 roku w Irlandii w 2006 roku, na imprezie. Szybko się z nim zaprzyjaźnił, to "Czapkins" pierwszy raz zabrał go na ściankę wspinaczkową, potem pojechali na klify.

W maju 2008 roku obaj pojechali do Kanady, by zdobyć najwyższy szczyt tego kraju, Mount Logan. Wyprawa była trudna, ale zakończyła się sukcesem. Za trawers, który zajął im 40 dni, otrzymali "Kolosa" w kategorii wyczyn roku.

Później zaczęli realizować projekt "Nanga Dream. Justice for all". Klonowski towarzyszył Mackiewiczowi w czterech z siedmiu wypraw na ośmiotysięcznik. Gdy spotkał się z nim przed jego ostatnim wyjazdem do Pakistanu, odradzał mu kolejną próbę zdobycia szczytu.

- Powiedziałem: "Czapa, chłopie, gdzie ty jedziesz? Na Lanzarote są bilety za 30 euro, dawaj, wydasz jedną dziesiątą tego co na Nandze, morze, plaża, Góry Ogniste, to i się powspinasz, będzie zajebiście. Weź odpuść". Powiedział, że musi jechać. Później dopowiedział, że musi, by zamknąć kilka mord. Nie dawał po sobie tego poznać, ale prawdopodobnie przejmował się, że niektórzy ludzie komentowali: "Nie nadajesz się, jesteś słaby, nie umiesz się wspinać, jesteś wolny, masz zły styl" - mówi Klonowski w rozmowie z dziennikarzem "Gazety Wyborczej" Dominikiem Szczepańskim.

Przyjaciel Mackiewicza dodał, że nie spodobały mu się te słowa. Jego zdaniem oznaczały, że ktoś go podkręca i że "zafiksował się" na Nandze.

- Chyba w życiu z nikim się nie kłóciłem tak jak z nim - przyznaje Klonowski. - Pamiętam, jak na Nangę pojechał z nami kumpel. "Czapa" klął na mnie przez godzinę z jakiegoś powodu, a "Krzaku" był przerażony, z kim wylądował w górach. W życiu pobiliśmy się z Tomkiem kilka razy, nigdy po twarzy, ale do dziś mam bliznę - rozłożyłem go na łopatki, a on mnie ugryzł w brzuch. Obraziłem się wtedy na 10 minut. Zdarzało nam się rzucać na siebie, latały stoły, ale nigdy nic sobie poważnego nie zrobiliśmy. Po chwili podawaliśmy sobie rękę, schodziło napięcie - opowiada podróżnik i autor książki "Moje buty".

Klonowski zdradza, że w górach w rozmowach z Mackiewiczem często wracał temat Monaru (w młodości wspinacz leczył się w jednym z jego ośrodków z uzależnienia od heroiny). "Czapkins" opowiadał też wiele starych historii z Himalajów, uwielbiał Wandę Rutkiewicz. Na Nandze to on prowadził, zawsze chciał pierwszy przechodzić przez szczeliny.

- Tomek chyba nie chciał zdać sobie sprawy z tego, że w pewnym momencie ciało po prostu nie będzie mogło dać z siebie więcej. Wydawało mu się, że dopóki wola jest silna, to ciało pójdzie - mówi towarzysz wypraw Mackiewicza.

Klonowski określa go mianem artysty, jeśli chodzi o zdolności manualne. Irlandzki pracodawca Mackiewicza powierzał mu do restauracji samochody, które wymagały największej precyzji. - Jak coś miało się świecić, być piękne, to "Czapa" się do tego zabierał. Szef nie wyznaczał mu terminów, bo wiedział, że robota będzie porządna.

Na koniec rozmowy pada pytanie, czego Klonowski nauczył się od Tomasza Mackiewicza. - Mniej myśleć, nie zadręczać się. I żeby w jajecznicy najpierw mieszać białko.

ZOBACZ WIDEO Jedyny wywiad Revol po powrocie do Francji. Publikujemy całość

Źródło artykułu: