Robert Kubica otworzył się przed fanami. "Wypadek uczynił moje życie lepszym"
Wydarzenia z 2011 roku na zawsze odmieniły życie Roberta Kubicy. Fatalny wypadek przerwał karierę Polaka w F1. - Byłem bliżej śmierci niż życia przez te wszystkie lata - mówi Kubica, zdaniem którego spora część padoku nie doceniła jego powrotu do F1.
Kibice Formuły 1 nie dowiedzą się, jak potoczyłaby się kariera Roberta Kubicy, gdyby nie feralne wydarzenia z 6 lutego 2011 roku. Polak wchodził w najlepszy okres w życiu kierowcy wyścigowego, miał podpisany wstępny kontrakt z Ferrari na sezon 2012 i właśnie wtedy przydarzył mu się poważny wypadek podczas rajdu we Włoszech.
Kubica na długie lata wypadł z padoku F1, ale wrócił do regularnych startów w sezonie 2019 jako kierowca Williamsa. Miał wówczas do dyspozycji fatalny bolid, przez co wielu kibiców bardzo negatywnie ocenia jego ponowne występy w królowej motorsportu. Krakowianin odniósł się do tego w szczerej rozmowie z racingnews365.com.
Powrót największym sukcesem w karierze Kubicy
- Po moim wypadku w 2011 roku nie byłem przekonany, że wrócę do F1, więc to, że udało mi się tego dokonać w barwach Williamsa, to mój największy sukces w karierze. Szkoda, że bolid w sezonie 2019 nie był zbyt dobry, bo przez to fani nie mają zbyt wielu dobrych wspomnień z mojego powrotu - powiedział Kubica.
ZOBACZ WIDEO: Messi haruje na początku sezonu, a żona?! Te zdjęcia robią furorę
Williams w sezonie 2019 większość wyścigów kończył na ostatnich pozycjach. Podczas gdy wielu kibiców było przekonanych, że ekipa z Grove nie zdobędzie ani jednego punktu, to właśnie Polak finiszował jako dziesiąty w deszczowym i chaotycznym GP Niemiec. Sam Kubica uważa, że spore grono ekspertów i fanów wypiera ten fakt z pamięci.
- Szkoda, że tak jest, ale z drugiej strony zdaję sobie sprawę, że wiele osób nie może robić tego, co ja robię teraz po ciężkim wypadku. W końcu udało mi się wrócić do bolidu F1, choć po wypadku musiałem zaczynać od zera. Musiałem nauczyć się wszystkiego od nowa, ale robiłem wszystko krok po kroku - dodał Kubica.
Formuła 1 nie doceniła powrotu Kubicy
W rozmowie z racingnews365.com Kubica zdradził również, że mógł wrócić do F1 wcześniej niż w roku 2019, ale nie czuł się wtedy odpowiednio przygotowany pod względem fizycznym i mentalnym. - Odrzuciłem możliwość wcześniejszego powrotu do F1, bo w tamtym momencie moje ciało nie było na to gotowe. Prawdopodobnie ponownie otworzyłbym wiele ran, gdybym wszedł w tamtym momencie - powiedział.
Obecnie krakowianin jest rezerwowym w Alfie Romeo, ale nie ma wątpliwości, że gdyby w sezonie 2019 brytyjska ekipa dysponowała lepszym samochodem, to nadal oglądalibyśmy go w regularnej walce. - Rok w Williamsie był niesamowicie trudny, co uniemożliwiło mi kontynuowanie kariery w F1. Gdybym miał wtedy dobry bolid, to nadal ścigałbym się w stawce. Niestety, tak to nie działa w tym sporcie. To bardzo trudny świat, jak każdy topowy sport. Moje osobiste odczucia są takie, że rok 2019 był moim największym sukcesem, choć fani mogą się z tym nie zgodzić. Oni powiedzą, że byłem wtedy fatalny - przekazał Kubica.
Polski kierowca nawiązał też do faktu, że w roku 2019 mnóstwo pochwał zbierał George Russell, który w niekonkurencyjnym bolidzie Williamsie regularnie ogrywał Roberta Kubicę. Mimo to, Brytyjczyk zakończył sezon z zerowym dorobkiem punktowym, w przeciwieństwie do krakowianina. - Szkoda, że Formuła 1 nie doceniła mojego powrotu i zdobytego punktu. Czułem, że to nie ja powinienem wywalczyć ten punkt. Nie zdobyłem uznania, na które zasłużyłem - podsumował obecny rezerwowy Alfy Romeo.
Czytaj także:
Nie ma szans na Rosjanina w F1. Wskutek wojny kierowca stracił sponsorów
To nie koniec walki o kierowcę F1. Czeka nas proces sądowy?