Od piątku Force India ma zarząd komisaryczny. To efekt działań podjętych przez Sergio Pereza, który wniósł do sądu w Londynie wniosek w tej sprawie. Meksykański kierowca obawiał się o przyszłość ekipy z Silverstone i zdecydował się na desperacki krok, by uratować 400 miejsc pracy. Teraz zadaniem zarządców jest znalezienie nowego inwestora, który wyłoży środki na dalsze funkcjonowanie ekipy.
Pojawienie się nowego właściciela, a co za tym idzie dość prawdopodobna zmiana nazwy zespołu, ma swoje konsekwencje. Pozostałe ekipy muszą się zgodzić na to, by team powstały na zgliszczach Force India zachował prawa do nagród i premii finansowych z F1. Ostatnie spotkanie w tej sprawie, do którego doszło przy okazji Grand Prix Węgier, zakończyło się niepowodzeniem.
Szefowie F1 są jednak przekonani, że uda się znaleźć kompromis. - F1 zrobi wszystko, co w jej mocy, aby zespół przetrwał. Mam nadzieję, że w najbliższych dniach i tygodniach przyszłość Force India się wyjaśni. W ostatnich latach ekipa z Silverstone była niesamowitym przykładem tego, co można osiągnąć przy dość niewielkim budżecie. Pokazali, że to co robisz i jak to robisz, jest ważniejsze niż pieniądze - powiedział Ross Brawn, dyrektor sportowy F1.
Hindusi przez ostatnie dwa sezony zajmowali czwarte miejsce w klasyfikacji konstruktorów F1. W obecnej kampanii Force India plasuje się na szóstej pozycji.
ZOBACZ WIDEO Sektor Gości 86. Miłka Raulin: Korona Ziemi jest koszmarnie droga, koszty przekroczyły 0,5 mln zł [1/4]