Materiały prasowe / Williams / Na zdjęciu: Robert Kubica

Robert Kubica dał Williamsowi dwa tygodnie. "Już jest za późno"

Łukasz Kuczera

Robert Kubica w ciągu dwóch najbliższych tygodni oczekuje decyzji Williamsa w sprawie składu na sezon 2019. Jeśli Brytyjczycy nie określą się w tym terminie, Polaka nie zobaczymy w ekipie z Grove. Nie wyklucza on za to współpracy z Ferrari.

Sytuacja na rynku transferowym w Formule 1 jest jasna. Williams zwleka ze skompletowaniem składu na sezon 2019, bo ma problemy finansowe i oczekuje od kierowców budżetu na poziomie 15-20 mln funtów. Brytyjczycy mają nadzieję, że gra na zwłokę sprawi, że zainteresowani jazdą w F1 podbiją stawkę. Chętnych jest co najmniej pięciu. Są to Robert Kubica, Esteban Ocon, Siergiej Sirotkin, Nyck de Vries i Esteban Gutierrez.

Polak tak długo jednak nie zamierza czekać. 33-latek dał Claire Williams dwa tygodnie na podjęcie decyzji. - Już teraz jest za późno. Jesteśmy spóźnieni, jeśli chodzi o pewne decyzje, bo oczekiwałem ich "na wczoraj". Zakładam, że wszystko będzie jasne w najbliższych dwóch tygodniach - powiedział krakowianin.

Kubica doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że po sezonie z Williamsem pożegna się Lance Stroll, który gwarantował ekipie spory zastrzyk gotówki. - To nie jest żadna tajemnica. Williams podjął dobrą decyzję z zakontraktowaniem George'a Russella. Teraz pytanie czego oczekuje od drugiego kierowcy. Mogę im pomóc, jeśli będą mieć taki sam cel jak ja. Obie strony muszą się zgodzić, co do tego - dodał 33-latek.

W tym roku Kubica poświęcił sporo czasu w fabryce Williamsa, gdzie pracował jako kierowca rezerwowy i pomagał w symulatorze. Polak podkreśla, że jego powrót do F1 nie może się jednak odbyć za wszelką cenę. - Fajnie byłoby wrócić do ścigania. Jednak to musi się odbyć na zdrowych zasadach. Nie chcę niczego wymuszać. To powinna być nagroda za długą podróż. Chodzi mi o środowisko i ludzi, z którymi miałbym współpracować - stwierdził. 

ZOBACZ WIDEO Krzysztof Hołowczyc o sytuacji Roberta Kubicy: To może być dla niego szansa
 

Kierowca z Polski jest w o tyle dobrej sytuacji, że ma do rozpatrzenia również inne oferty. Gwarantują mu one pełną satysfakcję, nawet jeśli nie dotyczą regularnej jazdy w F1. - Nie wykluczam tego, że będę w F1 w przyszłym roku, ale mogę też robić coś innego. Jestem przekonany, że koniec końców znajdę coś, co daje mi frajdę. To może być coś poza F1 - oświadczył.

W padoku F1 coraz głośniej mówi się o tym, że "plan B" Kubicy polega na podjęciu pracy w Ferrari, gdzie miałby pomagać w symulatorze. Według nieoficjalnych informacji, w Meksyku miało nawet dojść do jego spotkania z Maurizio Arrivabene. - Być może. Póki co, chodzę, rozmawiam i się rozglądam - zażartował.

- Jeśli jest szansa, by nosić czerwony kombinezon, nawet podczas krótkiego testu, to będzie to spełnienie jednego z największych marzeń mojego życia. Kiedyś byłem tego bardzo blisko, ale nie osiągnąłem tego celu z powodu wypadku w rajdzie samochodowym. Nie mówię, że do pracy z Ferrari dojdzie, ale jeśli na to szansa, na pewno to rozważę - podsumował.

< Przejdź na wp.pl