W tym tygodniu wyszło na jaw, że rodzina Michaela Schumachera wygrała proces z grupą medialną Funke, która wydaje tygodnik "Die Aktuelle". To on przed rokiem przeprowadził "wywiad" z Niemcem, który został wygenerowany przez sztuczną inteligencję. Bliscy legendy Formuły 1 w monachijskim sądzie wywalczyli 200 tys. euro odszkodowania.
Ostatni proces jest jednym z wielu, jakie Corinna Schumacher musiała wszczynać w związku z zachowaniem mediów po tragicznych wydarzeniach z 29 grudnia 2013 roku. To właśnie wtedy siedmiokrotny mistrz świata F1 miał wypadek na nartach we francuskich Alpach, a jego życie bezpowrotnie uległo zmianie.
Dziennikarz próbował dostać się do Schumachera
Zaczęło się bardzo szybko, bo już w pierwszych dniach po wypadku. "Schumi" walczył o życie w szpitalu w Grenoble, przed budynkiem zgromadziły się setki fanów Niemca, a na oddział wszedł... dziennikarz przebrany za księdza. Liczył, że w ten sposób przedostanie się do sali szpitalnej Schumachera, zrobi mu zdjęcie albo zdobędzie jakieś informacje.
ZOBACZ WIDEO: Śmierć zajrzała w oczy Świderskiemu. "Mogliby mnie nie odratować"
Na szczęście ochrona zadziałała w porę i fałszywy ksiądz został wyprowadzony ze szpitala. - W imieniu Corinny chciałbym prosić, abyście nie wywierali presji na lekarzy ani na rodzinę Michaela. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby pomóc mu wygrać tę trudną bitwę. Zostawcie medyków w spokoju, niczego przed wami nie ukrywamy - powiedział wtedy Gerard Saillant, czołowy francuski lekarz, który znał się z Schumacherem od wypadku Niemca na Silverstone w 1999 roku.
"Niczego nie ukrywamy" w kolejnych miesiącach nie było takie oczywiste. Rodzina Schumachera zdecydowała się na skąpe informowanie o stanie legendy F1, co tylko wzbudzało zainteresowanie mediów i fanów, którzy żądali wieści o zdrowiu idola. Wiadomo, że pod koniec stycznia 2014 roku rozpoczął się proces wybudzania Niemca ze śpiączki.
W kwietniu 2014 roku Sabine Kehm, wieloletnia rzecznik prasowa kierowcy, wydała krótkie oświadczenie, w którym stwierdziła, że Michael Schumacher wykazuje "pewne oznaki świadomości". Dwa miesiące później podano do publicznej wiadomości, że Niemiec wybudził się ze śpiączki i może opuścić szpital w Grenoble.
Podejrzane samobójstwo
Schumacher nie od razu trafił do własnej rezydencji nad Jeziorem Genewskim. Początkowo przebywał w szpitalu uniwersyteckim w Lozannie. Tam doszło do kolejnego skandalu. Mężczyzna pracujący jako dyrektor w szwajcarskiej firmie zajmującej się transportem medycznym został aresztowany pod zarzutem kradzieży i wycieku dokumentacji medycznej byłego kierowcy.
Zatrzymany mężczyzna zrobił zdjęcia Schumacherowi, gdy ten znajdował się w śmigłowcu i był transportowany do szpitala. Uwiecznił też na fotografiach opis medyczny choroby Niemca. Pozyskane w ten sposób dane próbował sprzedać różnym mediom za 50 tys. euro. Redakcje wykazały się jednak wyczuciem, odrzucając jego propozycję.
Szwajcarska policja namierzyła podejrzanego dzięki adresowi IP. Jego danych nigdy nie ujawniono. Do procesu mężczyzny nie doszło, gdyż dzień po zatrzymaniu powiesił się on w celi aresztu w Zurychu. Śledztwo prowadzone w tej sprawie nie wykazało, dlaczego wysoko postawiony pracownik firmy Swiss Air-Rescue targnął się na życie.
Corinna Schumacher walczy z mediami
W 2016 roku Corinna Schumacher wytoczyła proces magazynowi "Bunte", który w artykule na wyłączność stwierdził, że legendarny kierowca "jest w stanie chodzić i podnosi rękę". Sabine Kehm rewelacje niemieckiej prasy nazwała "nieodpowiedzialnymi".
Na rozprawie prawnik Felix Damm ujawnił, że "Schumi" w tym momencie nie jest w stanie chodzić ani stać, nawet mając obok siebie asystenta medycznego. - Niestety, doniesienia medialne zmuszają nas do złożenia pewnych wyjaśnień. Twierdzenia, jakoby Michael mógł ponownie się poruszać, są nieprawdziwe. Takie spekulacje są nieodpowiedzialne i dają fałszywą nadzieję wielu osobom - powiedziała rzecznik prasowa kierowcy.
W tym samym czasie jeden z bliskich rodziny Schumachera miał wykorzystać jej zaufanie. Podczas pobytu w rezydencji nad Jeziorem Genewskim miał wykonać potajemnie zdjęcia byłego kierowcy Ferrari. Sprawę ujawnił "Daily Express" po tym, jak mężczyzna zaoferował redakcji fotografie za 1 mln funtów. Na ich zakup nie zdecydował się żaden z serwisów.
Jaki jest stan Schumachera?
- Michael tu jest. Inny, ale jest i to dodaje nam siły. Jesteśmy razem. Mieszkamy wspólnie w domu. Przechodzi przez rehabilitację. Robimy wszystko, co w naszej mocy, aby jego stan się poprawił i czuł się komfortowo. Chcemy, by czuł wsparcie rodziny - powiedziała Corinna Schumacher w filmie dokumentalnym Netfliksa poświęconym jej małżonkowi.
Film "Schumacher" miał premierę w 2019 roku. To była jedna z ostatnich sytuacji, gdy Niemka tak jednoznacznie zabrała głos ws. stanu zdrowia męża. Wydarzenia z ostatniej dekady sprawiły, że dostęp do 55-latka ma wąskie grono osób.
Przyjaciela regularnie odwiedza Jean Todt, wieloletni szef Ferrari, a następnie prezydent FIA. Francuz w jednym z ostatnich wywiadów wspomniał, że przy okazji wizyt wspólnie oglądają wyścigi F1. - Nie zostawiam go samego. Razem z nim, Corinną, jego rodziną przeżyliśmy wiele momentów. To były piękne chwile, które są częścią nas i ciągle trwają - powiedział Todt w "L'Equipe".
- Nie tęsknię za Michaelem, bo go regularnie widuję. Wspólnie oglądamy wyścigi. Brakuje mi tego, co w przeszłości razem robiliśmy. Nie jest tym samym Michaelem, jakim był kiedyś. Jest inny, ale może liczyć na cudowną żoną i dzieci, które go chronią. Ma teraz inne życie, ale mam zaszczyt spędzać z nim wspólne chwile. To wszystko, co mogę powiedzieć. Niestety, nie jest już tym samym Michaelem, którego znaliśmy z F1 - dodał Todt.
Stanowisko rodziny Schumachera akceptuje zdecydowana większość mediów w Niemczech. - Uzgodniliśmy, że nie będziemy o tym pisać ani mówić. Jesteśmy to winni Michaelowi. Jestem w stanie sobie poradzić bez sensacyjnych historii czy gorących nagłówków - powiedział w grudniu 2022 roku dziennikarz Michael Schmidt z "Auto Motor und Sport", gdy był pytany o to, dlaczego jego redakcja nie podejmuje tematu zdrowia legendy F1.
Łukasz Kuczera, dziennikarz WP SportoweFakty
Czytaj także:
- Koniec z rajem dla miliarderów? GP Monako może stracić miejsce w F1
- Zwrot w F1 ws. transferu. Sainz może zmienić zdanie