Obroniony honor drugoligowców - relacja ze spotkania Rosasport Radom - Trefl Sopot

Michał Podlewski

Okazuje się, że nie tylko rozgrywki piłkarskiego Pucharu Polski są traktowane przez wiele ekip niemal jak zło konieczne. Wydaje się, że również Trefl Sopot odpuścił zmagania pucharowe. W Radomiu stawił się w niezwykle odmłodzonym składzie, a jednak przez większość meczu prowadził. Ostatecznie jednak górę wziął zapał i odrobina szaleństwa zaprezentowane przez ekipę Rosy.

Hala Miejskiego Ośrodka Sportu i Rekreacji w Radomiu ostatnio przeżywa niezwykłe oblężenie. Wszak w sobotę na pojedynek siatkarski z Jadarem przyjechała tu ekipa mistrza Polski Skry Bełchatów. W środę gwiazdami wieczoru mieli być koszykarze, którzy na co dzień występują w ekstraklasie. Co prawda, stawili się w znacznie odmłodzonym składzie, ale od początku spotkania udowodnili, że nieprzypadkowo znajdują się w szerokiej kadrze jednego z najmocniejszych zespołów kraju.

Ku radości radomskich fanów początek zmagań należał do Rosy. Koszykarskie święto w hali MOSiR-u celnym rzutem rozpoczął bowiem Artur Donigieiwicz. Sęk w tym, że w miarę upływu czasu to goście zaczęli osiągać przewagę pod obiema tablicami. W ekipie Rosy aż nadto widoczny był brak Pawła Wiekiery, który w meczach ligowych notuje największą liczbę zbiórek i wprowadza niezwykły spokój w poczynania radomian. Tym razem rola ta spadła na Artura Donigiewicza i Piotra Kardasia. W początkowych fragmentach spotkania nie mogli sobie z nią poradzić.

Goście tymczasem nastawili się na atak pozycyjny, chociaż rozgrywane przez Jakuba Kietlińskiego piłki fruwały w powietrzu jak pociski. A i sam rozgrywający wiele razy znajdował sobie dobrą pozycję do rzutu i w pełni ją wykorzystywał. Radomianie tymczasem sprawiali wrażenie, jak gdyby przestraszyli się już samej nazwy rywala. W miarę upływu czasu przekonali się jednak, że o wiele więcej pożytku przyniesie im gra „swojego” na jak najlepszym poziomie. I już w drugiej kwarcie widoczne były tego efekty, gdy dzięki celnym „trójkom” grającego trenera Piotra Ignatowicza radomianie doszli Trefla. Chwila dekoncentracji kosztowała ich jednak stratę 10 punktów z rzędu. Swój festiwal strzelecki rozpoczął Jakub Załucki, który aż sześciokrotnie trafił zza linii 6,25 m.

Jak się okazało, doskonała skuteczność Załuckiego nie pomogał Treflowi w zwycięstwie. - Zbyt długo trwały nasze serie przestojów. Rywale to wykorzystali i wygrali - westchnął po spotkaniu najskuteczniejszy gracz Trefla. Gospodarze tymczasem z minuty na minutę wspinali się na szczyty swoich możliwości, a efektownym wykończeniem akcji popisywali się m.in. Donigiewicz czy Emil Podkowiński. - Czekamy więc teraz na potwierdzenie informacji, że naszym kolejnym rywalem ma być Znicz Pruszków i na pewno do tej konfrontacji podejdziemy równie poważnie, jak do meczów ligowych. Ćwierćfinał Pucharu Polski w Radomiu to dopiero byłoby wydarzenie - zauważa Ignatowicz.

Rosasport Radom - Trefl Sopot 72:67 (16:20, 24:23, 13:7, 19:17)
Rosasport:
Donigiewicz 21 (1), Kardaś 9, Zalewski 8, Nikiel 6 Maj 0 oraz Ignatowicz 11 (3), Podkowiński 9 (1), Wróbel 4, Sosnowik 4.
Trefl: Załucki 18 (6), Kinnard 14 (1), Kietliński 13 (2), Ratajczak 9 (1), Makander 7 oraz Trela 4, Małgorzaciak 2.

< Przejdź na wp.pl