Mały krok do utrzymania - relacja z meczu Artego Bydgoszcz - ŁKS Łódź

Adrian Dudkiewicz

Podczas pojedynku w Bydgoszczy kilkakrotnie na świetlnej tablicy pojawił się rezultat remisowy. Lepiej wojnę nerwów w końcówce wytrzymały podopieczne Adama Ziemińskiego, które zwyciężyły 63:60.

Jeszcze kilka dni temu wydawało się, że w barwach beniaminka zobaczymy Jasmin Young. Amerykanka siedziała jednak tylko na ławce rezerwowych, bo ciągle do władz ligi nie dotarł jej ''list czystości''. Brak nowej rozgrywającej w początkowych fragmentach nie był zbyt widoczny. Zresztą cała pierwsza połowa była bardzo chaotyczna, a obie drużyny miały spore problemy ze zdobywaniem punktów.

Mimo to początek spotkania należał do bydgoszczanek. Podopieczne Mirosława Trześniewskiego na nie mogły poradzić sobie z powstrzymaniem powracającej do zdrowia Lori Crisman (4/7 za 2). Amerykankę dzielnie pod tablicami wspierała Aleksandra Chomać (4/6 za 2) i Artego w końcówce pierwszej kwarty wypracowało sobie sześciopunktową przewagę (16:10). - Mimo to do końca nie jestem zadowolony z gry swoich zawodniczek. Brakuje realizacji zadań taktycznych - mówił trener Ziemiński.

Łodzianki również w dalszych fragmentach nie mogły znaleźć sposobu na zatrzymanie gospodyń, bo z dystansu trafiały kolejno Thomas, Crisman i Rzeźnik (26:18). Wówczas do pracy ostro zabrały się zawodniczki ŁKS, dzięki głównie dobrze dysponowanej Leony Jankowskiej. 33-letnia środkowa niemal w pojedynkę jeszcze przed przerwą szybko zmniejszyła prowadzenie Artego do pięciu punktów (33:28).

Dobrą postawę przyjezdnych mogliśmy obserwować również w drugiej części. ŁKS nawet czterokrotnie wychodził na prowadzenie, ale za każdym razem bydgoszczankom udało się odrobić straty. Od stanu 41:42 niemal do ostatnich sekund trwała zażarta walka punkt za punkt i żadna ze stron nie mogła wypracować sobie większej przewagi. Gdy na dwie minuty przed końcem z dystansu trafiła Jankowska (57:60) wydawało się, że dwa punkty pojadą do Łodzi. Gospodynie nie zamierzały jednak odpuszczać. Rzutem zza linii 6,25 cm szybko odpowiedziała Melanie Thomas, a chwilę później na pięć sekund przed końcem niesamowitą asystą popisała się Lori Crisman, która dograła piłkę Marice Payne (62:60). Australijka była jeszcze faulowana i skutecznie wykonała rzut wolny. Zawodniczki Mirosława Trześniewskiego miały już zbyt mało czasu, aby zmienić niekorzystny rezultat.

Na parkiecie w hali Chemika spotkały się dwa równorzędne zespoły. Świadczy o tym chociażby fakt, że w drugiej połowie na tablicy aż pięciokrotnie pojawił się rezultat remisowy. Wygrana znacznie przybliża zespół Artego do zrealizowania celu, jakim jest pozostanie w FGE. - Ktoś musiał przegrać. Padło na nas, choć to było bardzo dobre widowisko. W końcówce popełniliśmy dwa błędy, które zadecydowały o naszej porażce - podsumował krótko opiekun ŁKS. - Stawka sobotniego starcia była ogromna. Mieliśmy duży kłopot przeciwko strefie. Cieszą jedynie dwa punkty, bo takie mecze z drużynami z dołu tabeli musimy wygrywać - dodał Adam Ziemiński.

Artego Bydgoszcz - ŁKS Siemens AGD Łódź 63:60 (16:10, 17:18, 13:15, 17:17)

Artego: Lori Crisman 17, Melanie Thomas 12, Magdalena Rzeźnik 11, Aleksandra Chomać 10, Marita Payne 7, Aleksandra Kaja 4, Iwona Płóciennik 2, Martyna Hołownia 0, Sabina Parus 0, Martyna Miśków 0

ŁKS Siemens AGD: Leona Jankowska 21 (10 zb), Ugochukwu 13 (14 zb), Alena Novikava 12, Alicja Perlińska 6, Agnieszka Makowska 5, Marta Hylewska 0, Roksana Schmidt 0, Tatiana Shchypakina 0, Dominic Seals 0.

< Przejdź na wp.pl