WP SportoweFakty / Artur Lawrenc / Na zdjęciu: Przemysław Zamojski

Mistrz z ogniem w oczach. "Trójki" załatwiły Anwil

Dawid Borek

Stelmet Enea BC bardzo udanie zrewanżował się Anwilowi Włocławek, triumfując w drugim meczu półfinałowym EBL 90:74. - Zmieniła się energia, zaangażowanie i determinacja. Mieliśmy ogień w oczach - mówi Przemysław Zamojski.

Mistrzowie Polski fatalnie spisali się w pierwszym meczu półfinałowym, ulegając Anwilowi 84:98. Dwa dni później Stelmet Enea BC Zielona Góra wyglądał już zdecydowanie lepiej, rewanżując się włocławianom. - Zmieniła się energia, zaangażowanie i determinacja. Mieliśmy ogień w oczach. Te elementy poniosły nas w drugim meczu. Byliśmy rozgoryczeni po pierwszej porażce i wiedzieliśmy, że nie pokazaliśmy naszego prawdziwego potencjału. Wzięliśmy się w garść, zagraliśmy bardzo fizycznie i to dało efekt - mówi Przemysław Zamojski w rozmowie z Radiem Zielona Góra.

Kluczowa dla losów niedzielnego spotkania w Hali Mistrzów była trzecia kwarta. Po niej Anwil praktycznie nie miał już co zbierać. - Przede wszystkim graliśmy równo. Nie załamywaliśmy się, gdy w pewnych momentach spotkania nam nie szło. Realizowaliśmy plan. Nawet lepiej mogliśmy rozegrać końcówkę, gdzie pojawiło się kilka niepotrzebnych strat, ale ogólnie było nieźle. Załatwiliśmy ich dystansowymi rzutami. One dobijały Anwil. Gdy rywal zmniejszał dystans, to otrzymywał "trójkę", która podcinała skrzydła - tłumaczy reprezentant Polski.

Stelmet Enea BC wykonał plan minimum na dwa pierwsze mecze półfinałowe. Teraz rywalizacja przenosi się do Zielonej Góry, gdzie mistrzowie Polski będą chcieli zakończyć serię awansem do finału Energa Basket Ligi. - Zakładaliśmy przed rozpoczęciem tej serii, by ukraść jedno zwycięstwo we Włocławku. Na pewno będziemy gotowi na mecze w CRS - kończy Zamojski.

ZOBACZ WIDEO Bomba Arkadiusza Milika. Wejście smoka dało zwycięstwo SSC Napoli [ZDJĘCIA ELEVEN SPORTS]

< Przejdź na wp.pl