Rozczarowanie w zespole Toyoty

Mateusz Nikołajczuk

Oczekiwania - zarówno kierowców, jak i całego japońskiego teamu - przed sobotnimi kwalifikacjami do Grand Prix Chin były zdecydowanie większe. Ostatecznie skończyło się na dziewiątej pozycji Jarno Trulliego i trzynastej lokacie Timo Glocka.

Włoski kierowca wskutek kary nałożonej na Marka Webbera z zespołu Red Bull Racing, został przesunięty na siódmą pozycję i do niedzielnego wyścigu przystąpi z czwartej linii. Jarno Trulli przyznał, że w trakcie kwalifikacji pojawiły się pewne problemy. - Po dobrych osiągach w treningach na obiekcie w Szanghaju, liczyliśmy na coś więcej. Niestety dzisiaj po południu na torze musiały zajść jakieś zmiany. Opony ślizgały się i występowały problemy z przyczepnością, co było na swój sposób dziwne - wyjaśnił Włoch.

- Biorąc pod uwagę rezultaty z treningów, nasze tempo wydaje się być dobre, jednak pogoda jest tutaj nieprzewidywalna. Jak zwykle będziemy liczyć na ciepłe warunki ze względu na chęć utrzymania opon w lepszej kondycji. Nie muszę chyba dodawać, że będziemy "cisnąć" jutro mocno, aby zdobyć jak najwięcej punktów - zakończył doświadczony kierowca.

O ile wynik Trulliego można uznać za satysfakcjonujący, oczekiwania zespołu Toyoty zdecydowanie zawiódł Timo Glock. Niemiec, który do niedzielnego wystartuje z szóstej linii, skarżył się na problemy uniemożliwiające mu zajęcie wyższej pozycji. - Dzisiejsza popołudniowa sesja kwalifikacyjna była bardzo ciężka. Przez cały weekend zmagamy się z problemem odnalezienia właściwego balansu w bolidzie. Pierwsze dwa przejazdy wydawały się dobre, więc uczyniliśmy krok naprzód w porównaniu z wczorajszymi treningami. Trudnym zadaniem jest jednak odnalezienie właściwych ustawień przez okres trwania tego weekendu, ale postaramy się odzyskać pozycje w jutrzejszym wyścigu - zapowiedział 26-letni zawodnik.

Dyrektor techniczny Toyoty, Pascal Vasselon nie był zadowolony przebiegiem sobotnich kwalifikacji. - Była to oczywiście rozczarowująca sesja w porównaniu do naszych oczekiwań. Poranny trening przebiegł pomyślnie, zwłaszcza dla Jarno. Timo miał niewielkie problemy, jednak wydawać się mogło, iż wszystko wróciło do normy w Q1. Niestety zarówno Q2 i Q3 ułożyły się dla nas źle - przyznał. - W pewnych konkretnych punktach, jeżeli chodzi o poszczególne sektory, spisaliśmy się bardzo słabo, co jest na chwilę obecną trudne do zrozumienia. Czeka nas zatem sporo pracy w nocy - dodał Francuz.

< Przejdź na wp.pl