Getty Images / Na zdjęciu: Neymar zwijający się z bólu

Mundial 2018. Największe hity sieci. Tym żył internet w czasie mistrzostw świata w Rosji

Grzegorz Wojnarowski

Mistrzostwa świata w Rosji to jak do tej pory najbardziej internetowy turniej w historii. Mundial żył w sieci swoim własnym życiem, codziennie dostarczał jej nowych "virali" - filmików, gifów czy memów. My przypominamy te najbardziej pamiętne.

64 mecze i 169 bramek obejrzały przez 32 dni ponad 3 miliony kibiców na stadionach i miliardy przed telewizorami. To jednak nic przy internetach, których mundialowe liczby należy liczyć w gazylionach.

Nowe "virale" - różnego rodzaju sieciowe twory, które pełzając od internauty do internauty zdobywały ogromną popularność, pojawiały się każdego dnia. Niektóre po chwili sławy ginęły równie szybko, co jętka o skłonnościach samobójczych (copyright Neil Gaiman), inne przetrwały dłużej i mają nawet szansę na stałe wkraść się do naszej świadomości - vide słynne już neymarowanie.

Gdy przeglądaliśmy mundialowe hity internetu, żeby zebrać je dla was w jednym miejscu, szybko zdaliśmy sobie sprawę, że mamy kłopot bogactwa. Dla porządku postanowiliśmy więc podzielić viralowe the best of na tematyczne bloki.

ZOBACZ WIDEO Mundial 2018. Ernest Ivanda: To my jesteśmy małym, dumnym krajem który zawładnął sercami kibiców!
 

Razem zgrupowaliśmy najfajniejsze "cieszynki", razem najbardziej wzruszające "płaczynki", swoje oddzielne kategorie dostało kilka krajów, mamy też dwa wyróżnienia indywidualne. Z formy rankingu zrezygnowaliśmy uznając, że miejsca od 158 do 2 przyznacie sobie sami. Tak, do 2, bo viralowy hit mundialu numer 1 wybraliśmy bez chwili zastanowienia.

Na kolejnej stronie - najsłynniejsze cieszynki mistrzostw

[nextpage]

Icon Sport/Newspix.pl
Cieszynki
  Tych pamiętnych było naprawdę sporo. Zaczynając od kultowej już cieszynki kibicowskiej, największego w ostatnich latach wkładu Islandii w światową kulturę - tak zwanego "Thunderclap", czyli "gromoklasku".

Przez cieszynki zaczerpnięte z najpopularniejszej na świecie gry komputerowej w wykonaniu Antoine'a Griezmann'a i Samuela Umtitiego.


Cieszynki polityczne, za które FIFA pobiera opłatę, Granita Xhaki i Xherdana Shaqiriego.

Cieszynki lekkoatletyczne (legenda głosi, że Tite wciąż biegnie).

Cieszynki wyjątkowo dla nas Polaków bolesne (Juan Cuadrado po strzeleniu gola Biało-Czerwonym).

Cieszynki z gościnnym udziałem osób spoza radującej się drużyny (reprezentacja Chorwacji).

Cieszynki treningowe (reprezentacja Senegalu)

Aż do cieszynki cieszynek, znakomitej i jakże trudnej do wykonania sztuczki reprezentanta Belgii Michy'ego Batshuayi'a. Swoją drogą, chłop ma do siebie duży dystans, za co go polubiliśmy. Gdy jeden z kibiców przed finałem zapytał go, kto zasłużył na Złotą Piłkę dla najlepszego piłkarza mundialu, Batshuayi odpowiedział: "Nie wiem, ja na pewno zasłużyłem na złoty słupek".

Na kolejnej stronie - najgłośniejsze anty-cieszynki.

[nextpage]


Płaczynki

Najgłośniej było chyba o smutku Urugwajczyka Jose Maria Gimenez, który nie mógł powstrzymać łez bezsilności już w końcówce spotkania 1/4 finału z Francją. Jego drużyna przegrywała 0:2, a on wiedział już, że nie zostanie mistrzem świata. Wstydzić się nie powinien. Wręcz przeciwnie, w ten sposób pokazał charakter i ogromne serducho.

Po meczu Polska - Kolumbia (0:3) wielu z nas było w podobnym nastroju, jak ten mały chłopiec. Niestety, tylko on miał obok siebie przemiłą grupę Kolumbijczyków, która zadbała o jego lepszy nastrój. Dali koszulkę, flagę, pośpiewali i smutek minął. Może w końcu doczekamy takich mistrzostw świata, na których to my będziemy musieli śpiewać i dawać koszulki innym.

W trudnej chwili nic tak nie pomaga, jak obecność bliskiej osoby. Robert Lewandowski po porażce 1:2 z Senegalem miał oczy spaniela, nastrój starała się mu poprawić żona Anna.

Na kolejnej stronie - hity internetów z udziałem Neymara.

[nextpage]

Neymar
Facet jechał na mistrzostwa świata jako wybitny piłkarz, wrócił z nich jako największy cierpiętnik piłki nożnej. Okej, rywale cięli go równo z trawą, ale Brazylijczyk sporo dokładał od siebie. I to chyba o nim powstało w czasie mistrzostw najwięcej internetowych wirali. Poniżej ten najbardziej znany.

"Trollowały" go trenujące futbol dzieci.

I telewizyjne reklamy.

Ktoś pokusił się nawet o symulację rodzinnego spotkania Neymarów.

A tak obszedł się z Neymarem reprezentant Meksyku Miguel Layun. - Jeśli chce poleżeć, to niech idzie do łóżka! - mówił potem. Po 1/8 finału wyliczono, że Brazylijczyk w czterech meczach leżał na murawie w sumie przez 14 minut. Na krótką drzemkę by wystarczyło.

Na kolejnej stronie - najgłośniejsze mundialowe obrazki związane z reprezentacją Argentyny.

[nextpage]

Argentyna
Wokół reprezentacji tego kraju działo się na mistrzostwach w Rosji wiele, a złe zdecydowanie przeważało nad dobrym. Najczarniejszym dniem dla Argentyńczyków była porażka z Chorwacją 0:3. Jedna z telewizji rozpoczęła pomeczowe studio po tym spotkaniu od minuty ciszy ku uczczeniu pamięci argentyńskiego futbolu.

Źle działo się też w samej reprezentacji. Jorge Sampaoli, zwolniony tuż po mundialu, nie panował nad zespołem, piłkarze mieli jego słowa za nic. Dowód? Sergio Aguero po meczu z Chorwacją. Dziennikarze przytoczyli mu wypowiedź Sampaolego, a ten rzucił tylko: "niech sobie mówi, co chce". I odszedł.

W całym turnieju Argentyna tylko raz cieszyła się z wygranej - w spotkaniu z Nigerią. Stawką meczu było wyjście z grupy i uratowanie honoru po klęsce z Chorwatami, trudno się więc dziwić, że tego dnia dla Argentyńczyków nie było niczego ważniejszego. Kto by tam oglądał jakieś wiadomości biznesowe?

Na kolejnej stronie - Diego Maradona i ekscesy z jego udziałem.

[nextpage]

PAP/EPA/Vasil Donev
Diego Maradona
Jako niespełna 6-letni chłopiec płakałem jak bóbr, gdy Diego Maradona przegrał z Argentyną finał mistrzostw świata w 1990 roku. To była niemalże histeria, nie dało się mnie uspokoić. Do dziś nie mam pojęcia, dlaczego płakałem. Przecież wtedy jeszcze niewiele z tego wszystkiego rozumiałem, miałem mgliste pojęcie o tym, kim jest Maradona.

Teraz patrząc na "boskiego Diego" znów chciało mi się płakać, ale wiedziałem już dlaczego. Na meczach swojej reprezentacji Maradona zachowywał się jak szaleniec. Tyle lat słyszał o swojej boskości, że sam w nią chyba uwierzył. Dowodem ta scena:

Zdarzyło mu się też przysnąć.

Przesyłać rywalom gorące pozdrowienia.

W czasie meczu Argentyna - Nigeria zasłabł i musiał zostać zabrany do szpitala.

Te obrazki z Rosji widział cały świat. I teraz pamięta się je bardziej, niż świetne mecze i wspaniałe gole Maradony. Szkoda.

Na kolejnej stronie - mundialowi fanatycy czystości.

[nextpage]

Sprzątanie
W Japonii sprzątanie po sobie jest czymś całkowicie normalny, więc kibice z tego kraju musieli być trochę zdziwieniu, że ich postawa po meczach wzbudziła podziw i była traktowana jak wydarzenie. Naśmiecili, to posprzątali - tak przecież zachowują się ludzie kulturalni. Na stadionach piłkarskich takie zachowanie nie jest jednak regułą, raczej rzadkim wyjątkiem.

Na szczęście w tym roku Japończycy zapoczątkowali nowy trend. Dzięki nim sprzątanie stało się wśród mundialowych kibiców modne. W ślady Japończyków poszli chociażby Senegalczycy i Kolumbijczycy.

Na koniec swojego występu w mistrzostwach wszystkich "zaorali" jednak japońscy piłkarza. Po porażce z Belgią w 1/8 finału, po meczu, w którym mimo prowadzenia 2:0 przegrali 2:3, tracąc ostatniego gola w 93. minucie, posprzątali szatnię na błysk i zostawili w niej kartkę z napisanym cyrylicą
"Spasiba" (na zdjęciu powyżej). Klasa.

Na kolejnej stronie - jak piłka nożna wracała do domu.

[nextpage]

Zuma/Newspix.pl
Football's coming home
Viral długowieczny. Piosenka "Three Lions" z 1996 roku, bo to z niej pochodzą słowa słowa o powrocie piłki nożnej do domu, znów święciła triumfy na stadionach, na których grała reprezentacja Anglii, na angielskich ulicach, na YouTube (miliony wyświetleń w czasie mundialu), a nawet na listach przebojów. Utwór, który był numerem 1 na Wyspach w 1996 i 1998 roku, odzyskał to miano po 20-letniej przerwie!



Niektórzy uważają ponoć, że śpiewanie "football's coming home" to przejaw arogancji Anglików. Tym osobom sens piosenki wyjaśnił sam Gary Lineker. Wytłumaczył, że tu chodzi o tęsknotę za sukcesem reprezentacji i długoletnie wyczekiwanie na dobry wynik. I dlatego teraz, kiedy ten dobry wynik w końcu przyszedł, utwór stał się tak popularny.

Zresztą, wystarczy obejrzeć teledysk do piosenki i przetłumaczyć jej słowa, żeby przekonać się, że żadnej arogancji tu nie ma.



Co ciekawe - w spocie promującym mistrzostwa świata stworzonym przez BBC, przedstawiającym rzeczywistość po zdobyciu przez Anglię mistrzostwa świata, wystąpił jeden z twórców piosenki, David Baddiel. Próbował stworzyć nowy utwór, jako że "Three Lions" przestało być aktualne.



Było całkiem blisko. Już chciał ten futbol po 52-letnim gigancie wrócić do domu, ale kilka kroków przed domem się rozmyślił i zawrócił. Mamy zatem pewność, że z którymś kolejnym mundialem "Three Lions" znów staną się hitem.

Na kolejnej stronie - meksykańskie przeboje mistrzostw.

[nextpage]

Meksyk
Meksykańscy kibice byli na tym mundialu klasą samą dla siebie. Zwłaszcza po tym, jak dzięki zwycięstwu Korei Południowej nad Niemcami ich drużyna awansowała do 1/8 finału. Ci, którzy pojechali do Rosji, dorwali pierwszego lepszego Koreańczyka i sprawili, że poczuł się jak bohater.

Ci w kraju czym prędzej pobiegli do koreańskiego konsula, napoili go tequilą i śpiewali "Koreańczyku, bracie, teraz jesteś Meksykaninem".

Do tego była jeszcze pewne starsza pani, błogosławiąca reprezentantów Meksyku za pośrednictwem ekranu telewizora.

I gość, któremu wyjazdu na MŚ kategorycznie zabroniła żona, więc jego koledzy zabrali do Rosji kartonową podobiznę pechowego kumpla z napisem "Moja stara mi nie pozwoliła".

Może i Meksyk odpadł już w drugiej rundzie turnieju, ale jego kibice bez wątpienia mają miejsce "na pudle".

Na kolejnej stronie - łzy wzruszenia Panamczyków.

[nextpage]

PHCIMAGES/NEWSPIX.PL
Panama
Reprezentacja tego kraju grała na mistrzostwach świata po raz pierwszy. Jak ważnym wydarzeniem dla Panamczyków był występ ich drużyny, pokazuje reakcja

komentatorów tamtejszej telewizji na hymn narodowy przed spotkaniem z Belgią.

Zachowanie panamskich Dariusza Szpakowskiego i Andrzeja Juskowiaka mniej dziwi tych, którzy wcześniej widzieli ich zachowanie po awansie Panamy na mundial.

Drużyna z Ameryki Środkowej była na turnieju w Rosji słabsza nawet od Polski. Przegrała 0:3 z Belgią, 1:6 z Anglią i 1:2 z Tunezją. Jednak swoim rodakom i tak dała mnóstwo radości.

Na kolejnej stronie - finałowe akordy.

[nextpage]

Finał

Ostatni mecz turnieju i jego otoczka okazały się ucztą dla internetów. No bo przecież było i wtargnięcie na murawę nieproszonych gości (szkoda, że telewizje nie pokazały twarzy Władimira Putina w tamtym momencie), był Ronaldinho grający na bębnach, było też jasno pokazane, nad kim w kryzysowej sytuacji należy trzymać parasolkę (na zdjęciu).

Na pierwszą konferencję Didiera Deschampsa jako mistrza świata wtargnęli jego piłkarze, zaczęli śpiewać na całe gardło pochwalne pieśni pod adresem swojego trenera i oblali wszystko i wszystkich szampanem. Żadne konkretne wideo z tego zajścia superpopularnym viralem się nie stanie, bo jak widzicie nagrywało je milion dziennikarzy, więc wyświetlenia się rozproszą. My, po starej znajomości, zamieszczany nagranie naszego redakcyjnego kolegi Mateusza Skwierawskiego (nie martwcie się sponiewieranym laptopem, zasłużył).

Po finale liderzy pokonanych Chorwatów, Ivan Rakitić i Luka Modrić, wymienili się koszulkami. Z dedykacjami. Dwaj genialni piłkarze napisali, jak wielkim honorem była dla nich gra u boku tego drugiego. Świetne!

Na kolejnej stronie - wszyscy frajeri Chorwacji.

[nextpage]

Chorwacja

Najlepsze na koniec, bo przecież historia tego mundialu to historia Chorwacji. Świetna gra, dramatyczne mecze, niezwykła droga przez ciernie do gwiazd. Tak było na boisku. A poza nim?

To Chorwaci mieli po swojej stronie miss mundialu Ivanę Knoll:

Najbardziej zwariowanych kibiców:

I najbardziej wyluzowaną panią prezydent:

To ich piłkarza dotyczyło najbardziej ujmujące nagranie sprzed lat. Tuż przed finałem ten film z 5-letnim pastuszkiem Luką Modriciem robił prawdziwą furorę.

I na koniec nagranie, które naszym zdaniem jest okołomundialowym hitem numer 1. Chorwaccy strażacy oglądają rzuty karne w meczu swojej drużyny z Rosją, którego stawką jest półfinał. Kiedy jednak dostają wezwanie, zrywają się szybciej od Kyliana Mbappe i już po trzydziestu sekundach wyjeżdżają na sygnale z remizy. Frajeri! (czyli bohaterowie).

Jeśli kiedyś miałoby się nam coś zapalić (oby jednak nie), to chcielibyśmy, żeby przyjechali do nas właśnie ci strażacy.

< Przejdź na wp.pl