Sebastian Dudek: Jako beniaminek płacimy frycowe
Piłkarze Zawiszy Bydgoszcz musieli po raz drugi przełknąć gorycz porażki w tym sezonie. Podopieczni Ryszarda Tarasiewicza przegrali na wyjeździe z Widzewem Łódź 1:2.
- Boli ta porażka, bo fajnie pograliśmy w pierwszej połowie. Szkoda, przede wszystkim, straconej drugiej bramki. Chcieliśmy się trochę odbudować po pierwszej kolejce, ale to się nam nie udało. Po raz drugi z rzędu tracimy punkty. Jak nie można wygrać, to trzeba zremisować. Nam ta sztuka się nie udała. Szkoda, bo płacimy małe frycowe jako beniaminek. Mamy sytuacje, nie strzelamy goli, a robi to przeciwnik. To jest przykre, bo do Bydgoszczy wracamy bez punktów. Musimy wziąć się w garść i zapunktować w następnej kolejce - powiedział po meczu z Widzewem Łódź Sebastian Dudek, pomocnik Zawiszy Bydgoszcz.
Bydgoszczanie byli stroną przeważająca w pierwszej odsłonie konfrontacji do czasu utraty pierwszej bramki. Od tego momentu inicjatywę przejęli gospodarze, którzy w drugiej połowie zdołali zdobyć zwycięskiego gola. - Stracona bramka zawsze podłamuje. Tak było też w naszym przypadku. W drugiej połowie tempo meczu siadło. Mieliśmy sytuacje, szkoda, że ich nie wykorzystaliśmy. Pod koniec meczu straciliśmy kolejnego gola i nie zdołaliśmy już odrobić strat. Szkoda, że przegraliśmy - przyznał.
Dla 33-letniego pomocnika piątkowe spotkanie było powrotem na stare śmieci, gdyż w ubiegłym sezonie Dudek bronił barw łódzkiego klubu. Jak doświadczony zawodnik wspomina swój pobyt w zespole czterokrotnych mistrzów Polski? - Byłem tutaj rok. Szkoda, że tylko rok, bo nie lubię zmieniać otoczenia. Ale tak się stało. Na pewno miło jest tutaj wróć, bo mam tutaj kolegów, z którymi grałem i znam pracowników klubu, których szanuję. Nie chciałem tutaj przegrać, bo wiadomo, że to boli. Remis był w naszym zasięgu - zakończył.
Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.