Złudne nadzieje Jana Kociana, a Ruch wciąż niepewny

Michał Piegza

Ruch Chorzów po raz pierwszy pod wodzą Jana Kociana przegrał na własnym stadionie. Niebiescy zagrali najsłabszy mecz podczas pracy przy Cichej Słowaka, ale wciąż są wysoko w tabeli.

Chyba niewielu spodziewało się, że seria sześciu wygranych Ruchu zakończy się po niedzielnym meczu z Piastem, który miał ostatnio problemy z wygrywaniem. Niebiescy przegrali po raz pierwszy od 4 grudnia, kiedy ulegli w Warszawie Legii. - Mając 44 punkty, byliśmy wysoko w tabeli. Do tego wszystkie wyniki w tej kolejce były po naszej myśli, a mierzyliśmy się z zespołem, który ostatnio borykał się z problemami. Miałem nadzieję, że zagramy spokojniej, a może to właśnie nam związało nogi - szukał przyczyn porażki Jan Kocian. - Przez 70 minut, poza strzałem Jankowskiego, nie potrafiliśmy zagrozić Piastowi. Wcześniej byliśmy zbyt mało aktywni w ofensywie - dodał.

Po niedzielnej porażce Ruch spadł na czwarte miejsce w lidze, mając tyle samo punktów co trzeci Lech i "oczko" straty do drugiej Wisły. - Może to był dobry moment na porażkę? Oby nas to otrzeźwiło i sprawiło, że wrócimy na właściwą ścieżkę. Z drugiej strony nie można oczekiwać, że wygramy wszystko - zaznaczył Słowak. - Powiedziałem piłkarzom w szatni, że porażka nie może nas zrazić przed kolejnymi spotkaniami - podsumował.

Niebiescy po porażce z Piastem wciąż nie mogą być pewni gry w pierwszej ósemce. Do zdobycia pozostało jeszcze dwanaście "oczek". Nad dziewiątą Lechią podopieczni Jana Kociana mają dziesięć punktów przewagi. Ruch, oprócz gdańszczan, mogą jeszcze wyprzedzić Korona (jeśli wygra wszystkie mecze, a z Niebieskimi przy Cichej co najmniej trzema bramkami), Piast (musi zwyciężyć wszystko do końca fazy zasadniczej i znacznie poprawić bilans bramkowy) oraz Cracovia, która w poniedziałek zagra z Jagiellonią. Jeśli Pasy zwyciężą, to do Ruchu będą traciły, podobnie jak Lechia, dziesięć "oczek".

Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!

< Przejdź na wp.pl