Bohater PGE GKS-u Bełchatów wściekły po meczu z GieKSą. "To był skandal"
Michał Mak zaliczył dwie asysty w meczu z GKS Katowice, co pozwoliło PGE GKS-owi Bełchatów wywieźć ze Śląska cenny komplet punktów, ale po końcowym gwizdku sędziego nie był z remisu zadowolony.
PGE GKS Bełchatów mecz z GKS-em Katowice rozpoczął z animuszem, ale to goście za sprawą Janusza Gancarczyka otworzyli wynik meczu. Wówczas Brunatni wzięli się do roboty, a spora w tym zasługa Michała Maka, który w ciągu pięciu ostatnich minut drugiej połowy dwukrotnie świetnie obsłużył kolegów z drużyny, którzy dali bełchatowianom prowadzenie przy Bukowej.
Po końcowym gwizdku sędziego skrzydłowy z Suchej Beskidzkiej nie był jednak zadowolony. - Pierwsza połowa była w naszym wykonaniu dobra i nawet stracona bramka nas nie podłamała. Schodziliśmy na przerwę prowadząc, ale dla mnie to jest skandal co zrobiliśmy w drugiej połowie - piekli się Mak.
Drużyna Kamila Kieresia w rundzie wiosennej jeszcze nie przegrała, ale dwukrotnie tracąc punkty w ostatnich meczach straciła miejsce premiowane awansem do najwyższej klasy rozgrywkowej. - Do końca sezonu zostało jeszcze wiele meczów, więc nie będziemy robić z tego tragedii. Najważniejsze jest dla nas to, by w każdym meczu punktować i umacniać swoją pozycję w tabeli - podkreśla uzdolniony pomocnik bełchatowian.
Jesteśmy na Facebooku. Dołącz do nas!
W następnej kolejce spadkowicz z T-Mobile Ekstraklasy zmierzy się na własnym boisku z innym pretendentem do walki o awans do elity Olimpią Grudziądz. - To będzie dla nas bardzo ważny mecz. Nie wyobrażam sobie, żeby mogła się w nim powtórzyć sytuacja z drugiej połowy spotkania w Katowicach. Musimy zdobyć trzy punkty i to jest nasz cel na te zawody - zapowiada gracz drużyny ze Sportowej.