Alan "302" Uryga - młody pomocnik jedynym pozytywem Wisły w Lubinie
Poniedziałkowy mecz 28. kolejki T-ME z Zagłębiem Lubin dla Alana Urygi z Wisły Kraków był pierwszym ligowym występem od 2 czerwca minionego roku i spotkania z Miedziowymi właśnie.
Wychowanek krakowskiego Hutnika na powtórny występ w T-Mobile Ekstraklasie czekał w sumie aż 302 dni. 26 czerwca młody pomocnik już w pierwszym przedsezonowym sparingu z Zawiszą Bydgoszcz doznał kontuzji stawu skokowego, przez którą był wyłączony z treningów do początku września. Jesienią do formy wracał przez grę w III-ligowych rezerwach Białej Gwiazdy, a szanse na wskoczenie do dobrze funkcjonującej "11" pierwszego zespołu miał nikłe.
Trener Franciszek Smuda na konferencji prasowej przed spotkaniem z Zagłębiem ogłosił, że Alan Uryga doczeka się pierwszego występu w tym sezonie, bowiem chory na anginę jest Gordan Bunoza. Bośniacki stoper w niedzielę wrócił jednak do zdrowia, więc Uryga pogodził się z myślą o tym, że nie zagra w Lubinie.
- Od piątku przed meczem trener przygotowywał mnie do gry na wypadek ewentualnego braku chorego Gordana. W niedzielę zobaczyłem, że Gordan poczuł się lepiej, wyszedł na trening i już pogodziłem się z tym, że znów szansa przejdzie mi koło nosa, ale w dniu meczu okazało się, że chory jest Ostoja Stjepanović i w szatni przed spotkaniem trener powiedział mi, że jednak zagram. Może nawet lepiej, że dowiedziałem się w ostatniej chwili, a nie miałem wiele czasu na myślenie o tym, że zagram. Nie było czasu na stres - uśmiecha się Uryga.
Występ w Lubinie był jego 13. w polskiej ekstraklasie, w której zadebiutował w kwietniu pod wodzą Michała Probierza. Stawiał na niego też jego następca, czyli Tomasz Kulawik, a teraz dostał pierwszą szansę od "Franza": - Tak się składa, że cyklicznie co rok dostaję szansę w pierwszym składzie i to nie jest dla mnie dobre, że nie ma tej regularności, ale cieszę się, że kolejny trener mi zaufał. Myślę, że pomimo niekorzystnego wyniku, jakiś mały plusik przy moim nazwisku u trenera mógł się pojawić. Wiem jednak, że ten plus jest przysłoniętym dużym minusem za całokształt, bo przegraliśmy.
Jedyną możliwością na rehabilitację Białej Gwiazdy po wpadce w Lubinie jest odniesienie zwycięstwa w sobotnim meczu 29. kolejki z Widzewem w Łodzi. - Przed trzema ostatnimi kolejkami mieliśmy taki cel, żeby zdobyć co najmniej sześć punktów i wbić się w tę pierwszą "trójkę". W Lubinie zmarnowaliśmy szansę na duży krok w tym kierunku i na Widzewie będziemy musieli udowodnić, że zasługujemy na miejsce na podium - kończy Uryga.