Reuters / Na zdjęciu: autokar Borussii Dortmund

Niemiecki ekspert analizuje list sprawców zamachu na autokar Borussii Dortmund

Grzegorz Wojnarowski

Islamskie podłoże ataku na autokar Borussii Dortmund jest prawdopodobne, jednak pewne działania sprawców są odmienne od metod Państwa Islamskiego i budzą wątpliwości. To opinia profesor Petera Neumanna, niemieckiego eksperta do spraw terroryzmu.

Neumann, szef Międzynarodowego Instytutu do Spraw Radykalizmu i Przemocy Politycznej, udzielił wywiadu dziennikowi "Bild", w którym przedstawił swoje zdanie na temat listu znalezionego na miejscu ataku. Oświadczenie, w którym odpowiedzialność za wtorkowy zamach bierze na siebie Antifa, według niego niemal na pewno jest fałszywką. Ślad wskazujący na islamistów uważa za zdecydowanie bardziej wiarygodny. - Chociażby dlatego, że został znaleziony na miejscu wybuchu. To wskazuje, że zostawili go tam sprawcy, bo kto jeszcze mógłby wiedzieć o ataku? - mówi.

Niemiecki ekspert zaznacza jednak, że ma wątpliwości co do autentyczności listu, w którym sprawcy oskarżają niemiecki rząd o mordowanie muzułmanów z Państwa Islamskiego, żądają wycofania z Syrii samolotów Tornado i zamknięcia amerykańskiej bazy wojskowej w Rammstein. Neumann wskazuje, że działania sprawców nie pasują do metod terrorystów z ISIS.

Po pierwsze - na miejscu wybuchu znaleziono trzy listy, co nie zdarzyło się nigdy wcześniej w przypadku ataku islamistów. Po drugie - w liście jest mowa o "Kalifacie", a prawdziwi zwolennicy ISIS nigdy nie stosują takiego zwrotu. Używają nazwy "Khilafa", która jest ideologiczną koncepcją Państwa Islamskiego. Słowo "Kalifat" z perspektywy islamistów byłoby niepoprawne.

Po trzecie - ISIS nigdy nie formułuje tak konkretnych żądań, jak zamknięcie bazy w Rammstein i nie zajmuje się sprawami o takiej, stosunkowo niewielkiej, skali. Jego członkowie mówią raczej: "Walczymy, dopóki was nie unicestwimy, a Państwo Islamskie nie obejmie całego świata". Poza tym trudno jest uwierzyć w komunikat, w którym ISIS sugeruje swoją dobrą wolę i zaprzestanie ataków po wypełnieniu żądań.

ZOBACZ WIDEO Grzegorz Cieślak: Teraz bombę może zbudować nawet amator
 

Po czwarte - sformułowanie dotyczące kanclerz Angeli Merkel i jej "małych, brudnych poddanych" brzmi raczej tak, jakby wyszło od organizacji lewicowych. W oświadczeniach Państwa Islamskiego niemiecki ekspert nigdy się z czymś takim nie spotkał.

W rozmowie z "Bildem" ekspert do spraw terroryzmu zaznacza, że ważną wskazówką dla śledczych badających sprawę byłby materiał wybuchowy, jakiego użyli zamachowcy. Różne grupy terrorystyczne, w tym także ISIS, mają w tym zakresie swoje preferencje.

Odpalenie trzech ładunków w krótkim czasie przypomina z kolei Neumannowi ataki, do jakich dochodziło na przykład w Iraku. - Wszystko wskazuje na zamach dokładnie przygotowany przez kilku sprawców. A sam fakt, że zbudowane zostały sprawne bomby świadczy o tym, że zamachowcy mieli pewne doświadczenie.

Brak ofiar śmiertelnych i niewielka liczba rannych nie wyklucza ISIS z grona podejrzanych. - To organizacja, która jak żadna inna grupa ekstremistów rozumie, że w terroryzmie chodzi o terror. A to nie musi oznaczać zabicia wielu ludzi. Jeśli ciężarówka wjeżdża w tłum w Berlinie, chodzi o jak najwięcej ofiar. W tym przypadku, gdy zaatakowany został konkretny cel, autokar znanej drużyny piłkarskiej, chodzi o symboliczny pokaz siły i przesłanie, że żaden piłkarz czy kibic w Niemczech nie powinien czuć się bezpieczny - mówi Neumann.

Do wybuchu trzech bomb na trasie przejazdu autokaru Borussii Dortmund doszło we wtorek wieczorem. W wyniku ataku ucierpiał obrońca BVB Marc Bartra, który został ranny w rękę, a także jeden z policjantów eskortujących piłkarzy. Zamach spowodował przełożenie meczu 1/4 finału Ligi Mistrzów pomiędzy Borussią a AS Monaco z wtorku na środę.

< Przejdź na wp.pl