Koszmarny faul, a potem zamieszki na trybunach. Dantejskie sceny w Argentynie
Spotkanie drugiej ligi argentyńskiej zyskało rozgłos na całym świecie. Wszystko zaczęło się od przerażającego faulu Martina Minadevino, który zaatakował rywala ciosem rodem z kung-fu.
Dantejskie sceny miały miejsce w drugiej lidze argentyńskiej, gdzie spotkały się drużyny Los Andes i Brown De Adrogue. Gospodarze wygrali 2:0, ale zwycięstwo zeszło na dalszy plan. Wszystko zaczęło się w 30. minucie, gdy z boiska wyleciał Martin Minadevino.
Argentyńczyk popisał się wyjątkowo niebezpiecznym zagraniem. 34-latek z wysoko uniesioną nogą wyskoczył do górnej piłki. Niestety, z wielką siłą korkami trafił w twarz Gustavo Turracy. Od razu wezwano służby medyczne, bo zdarzenie wyglądało koszmarnie.
Zawodnik Los Andes ostatecznie wrócił do gry i zszedł z boiska dopiero w drugiej połowie. Po meczu udzielał wywiadów z pociętą twarzą. Na szczęście Turraca nie doznał poważnych obrażeń, a przeciwnik niedługo potem go przeprosił.
Brutalny faul to jednak nie wszystko. Później arbiter musiał na pewien czas przerwać pojedynek, bo na trybunach wybuchły zamieszki. Kibole zaczęli się obrzucać kamieniami i butelkami. Policja zdołała zaprowadzić spokój i aresztowano około stu chuliganów.
ZOBACZ WIDEO Maciej Rybus. Idealny wahadłowy