Katarzyna Duran: Widzę się z brązowym medalem

Małgorzata Boluk

Czy słowa rozgrywającej okażą się prorocze? Już tylko godziny dzielą nas od ostatecznego pojedynku o brąz. Zawodniczka Vistalu Łączpolu Gdynia przyznała się, że wręcz modliła się o piąty mecz.

Katarzyna Duran kompletnie nie spodziewała się, że walka z AZS Politechniką Koszalińską będzie tak zacięta. - Wiedziałam, że to będzie ciężka przeprawa. Nie przypuszczałam jednak, że w minioną sobotę będę się wręcz modlić, aby doszło do piątego meczu - przyznała na łamach Dziennika Bałtyckiego rozgrywająca gdyńskiej drużyny prowadzonej przez szkoleniowca Jensa Steffensena.

To drużyna z Trójmiasta była zdecydowanym faworytem rywalizacji o brąz. "Była", ponieważ już pierwsze spotkanie pokazało, że nie wolno przedwcześnie wieszać na szyjach gdynianek brązowych krążków. - Gramy nierówno. I to w jednym meczu. Pół meczu dobrze, a następne pół do… No, nie chcę się dosadnie wyrażać - powiedziała widocznie rozczarowana zawodniczka.

Po południu czeka nas niezwykle emocjonujące sześćdziesiąt minut. Kto wie - może do wyłonienia zwycięzcy będzie nawet potrzebna dogrywka? - Widzę się z brązowym medalem, oblaną szampanem, cieszącą się razem z koleżankami i kibicami, że chociaż było "pod górkę", to sezon kończy się szczęśliwie. Niewątpliwie odczuwamy już jego trudy - zakończyła Katarzyna Duran.

Czy słowa Katarzyny Duran będą prorocze?

< Przejdź na wp.pl