LM: Polskie kluby ruszają na podbój Europy!

Kamil Kołsut

Wystartował nowy sezon Ligi Mistrzów. Polskie kluby zaczynają go z dużymi nadziejami. Vive Tauron Kielce to marka na europejskie arenie uznana, a i Orlen Wisła pariasem w elicie nie jest. Jesień i wiosna mogą być nasze.

Vive oraz Wisła to kluby dojrzałe. Rośnie frekwencja, pęcznieję budżety, w składach rozpychają się gwiazdy. Nigdy polskie kluby nie miały w Europie tak mocnej pozycji, jak obecnie. Krajowi hegemoni miejsca w Lidze Mistrzów dostali z urzędu, od razu w najmocniejszych grupach. Ich znakomite występy sprawiły, że Polska w rankingu federacji jest już siódma. Wyprzedziliśmy Macedończyków i Szwedów, gonimy Słoweńców. Tej jesieni miejsce w Pucharze EHF dostały trzy nasze ekipy. Czołówka ligi kwitnie.

Vive mierzy w tytuł

- Nie boimy się tego powiedzieć: mamy ambicję wygrania Ligi Mistrzów - deklaruje w rozmowie z WP SportoweFakty.pl prezes Vive Tauronu, Bertus Servaas. Holender nie boi się głośnych deklaracji i ma ku temu podstawy. Jego zespół dwa razy był już w Europie trzeci. Teraz eksperci także umieszczają go w gronie faworytów do udziału w turnieju Final Four. Obok kielczan do Kolonii mają pojechać FC Barcelona Lassa, MKB-MVM Veszprém oraz Paris Saint-Germain HB.

Talant Dujszebajew dysponuje gwiazdozbiorem. Takich graczy, jak Michał Jurecki, Karol Bielecki, Krzysztof Lijewski, Ivan Cupić czy Julen Aguinagalde zazdrości mu cała Europa. Tego pierwszego chciała Barcelona. Lijewski też od ofert opędzić się nie może. Servaas o swoje gwiazdy jednak dba. Kontrakty podpisuje na długo, płaci godnie. I działa z wyprzedzeniem. Już od kilku miesięcy wiadomo, że po zakończeniu sezonu do Kielc przeprowadzi się Dean Bombac.

Latem w Kielcach rewolucji nie było. Zespół opuścili obrońcy Piotr Grabarczyk i Zeljko Musa oraz rozgrywający Tomasz Rosiński. Dwóch pierwszych zastąpić ma Mateusz Kus. Człowiek-zagadka. Solidny ligowiec, który otrzymał od losu szansę życia. Wiosną wspólnie z Grzegorzem Tkaczykiem i Urosem Zormanem zespołem pokieruje Mariusz Jurkiewicz. Na razie nie gra, wraca do sił po kontuzji. Ma być jednak liderem zespołu na dziś i na jutro zwłaszcza, że po zakończeniu sezonu Vive opuści Tkaczyk.

Wisła chce namieszać

Działaniom Orlen Wisły daleko do kieleckiej sprawności. Zespół co roku przechodzi rewolucję, a dwuletnie kontrakty odbijają się wicemistrzom Polski czkawką. Manolo Cadenas drużynę potrafi jednak utrzymać w ryzach. Hiszpan ma nosa do transferów i umie wyciągać z zawodników to, co najlepsze. Pod jego okiem urośli Jurkiewicz czy Kamil Syprzak. Teraz na wyższy poziom powinni wskoczyć kolejni.

- Mają naprawdę ciekawy, równy skład złożony ze zdolnych chłopaków - podkreśla były reprezentant Polski i ekspert Polsatu Sport, Artur Siódmiak. - Dmitrij Żytnikow gra rewelacyjnie, do składu wraca Miljan Pusica. Świetne są skrzydła i bramka, solidnym wzmocnieniem powinien być Marco Oneto Zuniga. Wisła może namieszać.

Największym atutem płockiej drużyny jest to, że jej zawodnicy mogą grać tylko lepiej. W większości są to szczypiorniści młodzi, na dorobku. Przeciętny szczypiornista Orlen Wisły dopiero za kilka miesięcy skończy dwadzieścia osiem lat. Zawodnicy Vive Tauronu są średnio ponad trzy lata starsi. A płocczanie już w poprzednim sezonie - jeszcze z Jurkiewiczem, Syprzakiem i Aleksandrem Tiumencewem - byli o krok od awansu do ćwierćfinału Ligi Mistrzów.

Niech się boją inni

- Wiadomo, że w przypadku kielczan poprzeczka wisi naprawdę wysoko. Stać
ich na awans do turnieju Final Four - nie ma wątpliwości Siódmiak. - Sami chłopacy z Kielc mówią głośno, że chcą wygrać Ligę Mistrzów - dodaje inny eks-kadrowicz, Marcin Lijewski. - Mają wszystkie atuty, by to osiągnąć. To zespół budowany konsekwentnie od lat.

Inną ścieżką do sukcesu podąża Orlen Wisła. - Co roku liderzy odchodzą, a zespół budowany jest od nowa. Na pewno stać ich jednak na to, aby namieszać - nie kryje Tkaczyk. - Brakuje konsekwencji, systematyczności. Cadenas to fajny człowiek i trener, ale budowanie zespołu to nie jest krótkotrwały proces - dodaje z rezerwą Lijewski. Więcej optymizmu zachowuje Siódmiak. - Jeżeli płocczan ominą kontuzje, to mogą awansować nawet do ćwierćfinału - mówi.

- Sukces odniesie ten, kto uniknie kontuzji. Meczów w tym roku jest naprawdę dużo - wyjaśnia były reprezentant kraju, Robert Lis. W fazie grupowej najlepsi rozegrają po czternaście spotkań. To efekt rewolucji, którą zafundowały klubom europejskie władze. Z grup A i B - gdzie grają Vive oraz Wisła - najlepsi awansują od razu do czołowej "ósemki". Pięć kolejnych ekip zagra w 1/8 finału. Dołączą do nich drużyny z grup C i D.

- Wisła mocno się zmieniła i czeka ją walka o piąte miejsce w grupie - przewiduje trener KPR-u RC Legionowo w rozmowie z naszym portalem. - Jeżeli chodzi o kielczan, to trener Dujszebajew swój plan. Transfery, których dokonał, ocenimy po sezonie. O udział w Final Four kielczanie powalczą, ale wygrać będzie trudno, bo przeciwnicy są mocniejsi nuż przed rokiem. Pamiętajmy jednak, że to nie Vive ma się bać rywali, tylko rywale ich.

Kamil Kołsut

Marcin Kamiński: musimy się podnieść w lidze, to dla nas klucz
   

< Przejdź na wp.pl