Świąteczne odśnieżanie wydarzeń roku: Autostrada do mistrzostwa Rafała Buszka

Nicole Makarewicz

Po szybkim debiucie w PlusLidze wydawało się, że świat leży u jego stóp. Musiał jednak poczekać kilka lat i zwiedzić parę klubów, by zagrać w kadrze. Trzy miesiące po powołaniu został mistrzem świata.

Dziś w każdej hali, do której przyjedzie, witany jest jako mistrz świata. Jednak jeszcze rok temu o takiej sytuacji mógł tylko pomarzyć. Sprawdźmy jak to się stało, że z rezerwowego gracza Resovii dębiczanin stał się właścicielem złotego krążka z polskiego mundialu.

Niespełnione marzenie 

Siatkarze często są pytani o to, co by robili, gdyby nie połączyli swojego życia zawodowego z siatkówką. Wielu z nich długo zastanawia się nad odpowiedzią. Często zawodnicy po chwili namysłu mówią, że nie potrafią odpowiedzieć, bo nie wyobrażają sobie życia bez piłki siatkowej. W przypadku Rafała Buszka jest inaczej. Przyjmujący mówi bez wahania: "gdyby nie siatkówka, zostałbym piłkarzem".

To właśnie futbol był pierwszą dyscypliną, którą zachwycił się przyszły mistrz świata. W podstawówce rozpoczął treningi w pobliskim LKS Bogos Podgrodzie. Jego drużyna nie odnosiła większych sukcesów, więc przygoda z piłkarskim światem zakończyła się na lokalnych boiskach. Sport był dla niego tak ważny, że nie chciał go całkowicie porzucić i postanowił poszukać szczęścia w siatkówce. 

W wieku 15 lat Buszek trafił do drużyny Błękitnych Ropczyce.  To właśnie tam poznał tajniki siatkarskiego rzemiosła. Podkarpacki klub był dla niego miejscem rozwoju przez pięć lat. W sezonie 2005/2006 z zespołem z Ropczyc wywalczył mistrzostwo II ligi. Dobre występy w niższej klasie rozgrywkowej sprawiły, że został zauważony przez działaczy AZS-u Politechniki Warszawskiej.

Kierunek Warszawa

Wraz z przejściem do klubu z Warszawy przed Rafałem Buszkiem otworzyły się drzwi do świata wielkiej siatkówki. AZS dał mu możliwość zadebiutowania w PlusLidze w wieku 20 lat. Co ciekawe wychowanek przyszedł do stołecznej drużyny jako atakujący, ale z czasem został przekwalifikowany na pozycję przyjmującego.

To był strzał w dziesiątkę. Jako przyjmujący zaczął odgrywać ważną rolę w zespole. Sezon, w którym zmienił pozycję nie był jednak szczęśliwy. Zawodnik nabawił się kontuzji kolana, która wykluczyła go z gry w najważniejszych spotkaniach. Osłabieni Inżynierowie przegrywali mecz za meczem. Warszawiacy walczyli o 9. miejsce i cień szansy na pozostanie w PlusLidze z Jadarem Radom. Po sześciu konfrontacjach (walka o dziewiąte miejsce toczyła się do czterech zwycięstw) lepsi okazali się radomianie. Politechnika miała spaść do I ligi, ale klubowi udało się wykupić miejsce od ówczesnego Jadaru i pozostać w PlusLidze, jednak już bez Buszka.

Przez trzy sezony występów w Politechnice grał między innymi z Jurijem Gladyrem, Damianem Wojtaszkiem czy Karolem Kłosem. W wywiadach często podkreśla, że w stolicy grało mu się bardzo dobrze, a zmiana z atakującego na przyjmującego była punktem zwrotnym w jego karierze. Zaznaczył też, że rozstał się ze stołeczną drużyną ze względu na brak stabilności finansowej klubu.

Trudna miłość

Po latach z dala od domu w lecie 2010 roku siatkarz przeniósł się do Asseco Resovii Rzeszów, na rodzinne Podkarpacie. Jak się później okazało cztery kolejne lata, na czas których został zakontraktowany, przebiegały pod znakiem rozstań i powrotów do rzeszowskiego klubu. Dębiczanin w nowej drużynie nie miał łatwo. W zespole aktualnego wicemistrza roiło się od klasowych przyjmujących. Buszek musiał walczyć o miejsce w składzie z Oliegiem Achremem, Mateuszem Miką czy Matejem Cernićem. Zazwyczaj oglądał spotkania z wysokości ławki rezerwowych. Mimo tego po zakończeniu sezonu na jego szyi zawisnął brązowy medal mistrzostw Polski. Stało się jednak jasne, że by dalej się rozwijać, Buszek musi zmienić drużynę.

W roku 2011 do Farta Kielce ściągnął go Grzegorz Wagner. U Farciarzy Buszek częściej dostawał szansę na zagranie od pierwszego gwizdka. Mógł rozwijać swoje umiejętności systematycznie stając naprzeciw najlepszych siatkarzy w kraju. Niejednokrotnie udowadniał swoją przydatność dla drużyny. Odegrał kluczową rolę w meczu z Jastrzębskim Węglem, którzy kielczanie niespodziewanie wygrali 3:1. Po ostatnim gwizdku sędziego "Buszu" otrzymał wtedy statuetkę MVP. Podczas rozgrywek sezonu 2011/2012 klub z województwa świętokrzyskiego był w stanie postawić się zespołom pokroju PGE Skry Bełchatów, ale grał w kratkę. Konieczna stała się zmiana szkoleniowca. Mimo roszady na ławce trenerskiej Buszek wciąż był ważnym ogniwem zespołu.

Dobre występy w ekipie z województwa świętokrzyskiego sprawiły, że o przyjmującego upomniała się Resovia. W zespole z rodzinnych okolic znowu nie mógł odnaleźć swojego miejsca. Andrzej Kowal stawiał na zagranicznych siatkarzy. Grali Olieg Achrem , Nikola Kovacević i Paul Lotman. Dzięki temu sezonowi mógł się jednak cieszyć z tytułu mistrza Polski. Rolę jaką Buszek pełnił w drużynie ówczesnego mistrza Polski świetnie odzwierciedla zdjęcie zrobione niedługo po dekoracji Resoviaków. Na pierwszy plan wybijają się: Zbigniew Bartman, Paul Lotman, Olieg Achrem. Za nim Krzysztof Ignaczak, Jochen Schoeps, Grzegorz Kosok. Wychowanek Błękitnych Ropczyce ginie gdzieś w lesie rąk wzniesionych w geście triumfu. Tak samo jak ginął gdzieś na ławce rezerwowych podczas spotkań Sovii. Po zakończeniu rozgrywek klub zdecydował się na ponowne wypożyczenie utalentowanego przyjmującego.

[nextpage]

Świeże powietrze

Dębiczanin zdecydował się przyjąć ofertę z Olsztyna. Zmiana Podkarpacia na malowniczą Warmię zdecydowanie pomogła byłemu piłkarzowi. Do nowego zawodnika z dużym zaufaniem podchodził Krzysztof Stelmach. Szkoleniowiec uczynił z perspektywicznego przyjmującego filar drużyny, a Buszek odpłacał się świetnymi występami.

Już na początku sezonu Akademicy zaskoczyli wszystkich niespodziewanie wygrywając z jastrzębianami i ZAKSĄ Kędzierzyn-Koźle. Z biegiem czasu oczy dziennikarzy i ekspertów kierowały się na AZS Olsztyn oraz Rafała Buszka. W fazie play-off olsztynianie ulegli kędzierzynianom, ale w walce o 5. miejsce udało im się pokonać Effectora Kielce i zdobyć kwalifikację do europejskich pucharów, co było ogromnym sukcesem. Fantastyczne występy wychowanka Błękitnych Ropczyce nie umknęły Stephanowi Antidze. Po zakończonym sezonie były gracz AZS-u Politechniki Warszawskiej został powołany do kadry. Ogłosił też, że wróci do Resovii.

Późny debiutant

Na stronie AZS-u Politechniki Warszawskiej wciąż widnieje profil Rafała Buszka. Można tam przeczytać jaki jest ulubiony film zawodnika, hobby i wiele innych rzeczy. Ale uwagę zwraca rubryka "największe marzenie". Każdy kto ją sprawdzi szybko się dowie, że jeszcze kilka lat temu największym marzeniem dębiczanina była gra w reprezentacji. Spełnił je w 2014 roku, kiedy zadebiutował w kadrze w wieku 27 lat. Wielu dziennikarzy zastanawiało się czy słuszne jest powoływanie do kadry siatkarzy "drugiego garnituru", takich jak Mateusz Mika, Wojciech Ferens czy właśnie Buszek. Wystarczyło jednak kilka meczów, by zobaczyć jak słuszne były wybory Antigi.

To dzięki występom w AZS-ie Olsztyn Buszek dostał powołanie do kadry
Wjazd na autostradę

Kariera byłego zawodnika Farta Kielce przyspieszyła o 100 proc., kiedy znalazł się w składzie na Ligę Światową. Wprawdzie w pierwszym meczu w "Światówce" Polacy przegrali 0:3 z Canarinhos, ale już kolejnego dnia udało im się wziąć rewanż na Brazylijczykach. W spektakularnej wygranej spory udział miał właśnie siatkarz Resovii. Na swoim koncie zapisał 16 punktów przy 65 proc. skuteczności.

Z każdym kolejnym spotkaniem rola Buszka w zespole się umacniała. "Buszu" był pewnym punktem w przyjęciu, grał też efektywnie w ofensywie. Razem z Mateuszem Miką  tworzył duet, któremu niestraszne były najbardziej kąśliwe zagrywki. Przed mundialem do kadry wrócił jednak Michał Winiarski. To właśnie na rzecz siatkarza Skry Bełchatów Buszek stracił miejsce w pierwszej szóstce. Mimo tego wciąż był bardzo wartościowy dla reprezentacji.

Integralna część zespołu

Pierwszy występ w polskim turnieju dębiczanin zaliczył w spotkaniu z Wenezuelą. Najpierw wszedł na zmianę w drugim secie, a w trzeciej odsłonie pojawił się od pierwszego gwizdka. Miał też szansę pokazania się w konfrontacji z Kamerunem, Francją, Brazylią czy Rosją. Podczas polskich mistrzostw świata wychowanek Błękitnych Ropczyce pełnił rolę zmiennika. Pojawił się w 11 setach często wzmacniając przyjęcie i wprowadzając świeżość w ofensywie. Choć nie zawsze mogliśmy go oglądać na boisku, to bez problemu znajdował miejsce w meczowej dwunastce.

Po zdobyciu złotego medalu przyznał, że nie spodziewał się, iż zagości w kadrze na tak długo. Mistrzostwa były dla niego jak "amerykański sen", który ziścił się w katowickim Spodku. Z medalem z najbardziej wartościowego kruszcu wrócił do Rzeszowa. Nagle stał się człowiekiem rozpoznawalnym, który udziela setek wywiadów. Mimo popularności wciąż pozostał skromnym chłopakiem z Dębicy.

Jeszcze rok temu Rafał Buszek był zawodnikiem, który nie mieścił się w składzie Resovii i musiał szukać miejsca w słabszym klubie. Z Olsztyna wystartował na siatkarską autostradę, która zaprowadziła go nie tylko do kadry, ale i do mistrzostwa świata. - Pod względem sportowym ten rok był praktycznie idealny, wymarzony. Zdobyliśmy mistrzostwo świata, czego chcieć więcej? W przyszłym roku czegoś takiego nie będzie, bo czekają nas tylko mistrzostwa Europy. Na razie jednak skupiam się na lidze, tu będziemy walczyć, bo mamy tak naprawdę jeszcze dużo do zrobienia. Wszystkie cele przed nami - stwierdził wychowanek Błękitnych Ropczyce. Złoty medal zdobyty w Katowicach zagwarantował mu miejsce w drużynie wicemistrza Polski. Dziś "Buszu" jest jednym z czołowych zawodników PlusLigi, który z kolejki na kolejkę powiększa liczbę zdobytych statuetek MVP.

Rezygnacja z gry w reprezentacji Michała Winiarskiego sprawia, że przed byłym siatkarzem AZS-u Politechniki Warszawskiej pojawia się kolejna szansa. Czy przyjmujący będzie w stanie wykorzystać ją tak dobrze, jak wykorzystał powołanie od Stephane'a Antigi? Dowiemy się już niebawem.

< Przejdź na wp.pl