ME kobiet, gr. A: Szansa Biało-Czerwonych na rewanż

Natalia Witczyk

Chociaż emocje po sobotnim meczu jeszcze nie opadły, Biało-Czerwone w swoim drugim starciu podczas mistrzostw Europy zmierzą się z Holandią. Gospodynie mają na koncie już jedno zwycięstwo w Apeldoorn.

Nie tak miało wyglądać inauguracyjne starcie w wykonaniu reprezentacji Polski. Podopieczne Jacka Nawrockiego tylko w dwóch pierwszych setach zdołały nawiązać wyrównaną walkę z Włoszkami, by ostatecznie ulec 1:3. W postawie Biało-Czerwonych można było dostrzec lepsze oraz gorsze momenty, chociaż tych drugich było zdecydowanie więcej.

W polskiej drużynie po wygranym secie wszystko przestało funkcjonować. Zespół miał problemy ze skończeniem ataków, co skrupulatnie wykorzystywały przeciwniczki. Polki popełniły zbyt dużo błędów, aby chociaż przez chwilę pomyśleć o zwycięstwie. Trener Jacek Nawrocki podkreślał po meczu, że siatkarkom brakuje jeszcze konsekwencji w niektórych działaniach na boisku. - Dużo obiecywałyśmy sobie po naszej grze, próbowaliśmy zaskoczyć przeciwnika naszym ustawieniem - mówił szkoleniowiec.

Rzeczywiście reprezentacja Polski zaskoczyła ustawieniem z Izabelą Bełcik w wyjściowym składzie. Rozgrywająca Chemika Police przebywała jednak na boisku tylko dwie partie, a następnie została zmieniona przez swoją klubową koleżankę Joannę Wołosz. Po raz kolejny sztab szkoleniowy zdecydował się na manewr z Katarzyną Skowrońską-Dolatą na przyjęciu, z kolei o atak miała zadbać Izabela Kowalińska. Można śmiało stwierdzić, że siatkarka zaprezentowała się z dobrej strony, ale jak cały zespól zanotowała spadek formy w trzecim i czwartym secie.

Słabsza postawa poskutkowała tym, że Biało-Czerwone musiały przełknąć gorycz porażki. Tymczasem w niedzielę czeka je kolejne bardzo trudne zadanie. Przeciwniczkami polskiej ekipy będą Holenderki, które wspiera liczna publiczność zgromadzona w hali w Apeldoorn. Nie ulega wątpliwości, że to gospodynie są faworytkami drugiego meczu w grupie A.

I to nie tylko dlatego, że w premierowym starciu nie miały problemów z pokonaniem reprezentantek Słowenii, wygrywając 3:0. Holenderski zespół od kilku lat znalazł patent na Polki, pewnie odprawiając je z kwitkiem w kolejnych pojedynkach. Po raz ostatni w meczu o stawkę obydwie drużyny spotkały się w Lublinie, walcząc w finale drugiej dywizji World Grand Prix. Wtedy także lepsze okazały się podopieczne Giovanniego Guidettiego.

Polki za wszelką cenę będą chciały zrewanżować się Holenderkom
Jednak w tamtej imprezie trener Jacek Nawrocki skorzystał z usług zupełnie innych zawodniczek. O zwycięstwo i awans do elity miały walczyć młode i perspektywiczne siatkarki, natomiast te bardziej doświadczone przygotowywały się do startu właśnie w mistrzostwach Europy.

- Musimy skupić się przede wszystkim na naszej postawie, zagrać swoją siatkówkę. Koniecznym jest jednak dokładne przeanalizowanie gry Biało-Czerwonych. Sporo już o nich wiemy, bo w tym sezonie już się z Polską mierzyłyśmy, ale w WGP przeciwniczki wystąpiły w zupełnie inny składzie, niż zaprezentują się w Holandii - stwierdziła w rozmowie z WP SportoweFakty atakująca, Judith Pietersen.

Przed Polkami na europejskim czempionacie kolejne bardzo trudne zadanie. Biało-Czerwone będą w stanie pokonać rywalki wyłącznie wtedy, gdy zagrają na takim poziomie, jak w dwóch pierwszych setach z Włoszkami. W przeciwnym wypadku, reprezentacja Holandii nie da sobie odebrać zwycięstwa.

- To jest zespół, którego gra bardzo mi się podoba. Bez odrzucenia Holenderek od siatki będzie na pewno bardzo trudno. Widać u nich system gry w bloku i obronie. To jest wszystko przejrzyste, jasne. My też to znamy, ale najgorsze jest to, że one wykonują to dobrze. Będziemy jednak starali się walczyć i dziewczyny broni na pewno nie złożą - podkreślił Jacek Nawrocki.

Holandia - Polska /niedziela, 27.09.2015, godz. 15:30. 

Karol Kłos: zespoły z Europy mają znacznie trudniej
 

Pomóż nam ulepszać nasze serwisy - odpowiedz na kilka pytań.

< Przejdź na wp.pl